sobota, 7 marca 2015

Nieuniknione Przeznaczenie: Rozdział XXV

Info: Przepraszam za ten dzień opóźnienia, ale zaczęłam pisać rozdział w jakimś momencie od początku, bo pierwsza wersja mi się nie podobała. Wczoraj źle się czułam i przez chwilę nie mogłam nawet siedzieć przy komputerze, bo dokuczał mi ból pleców, ale jakoś musiałam pisać, bo nie chciałam was zawieść. Dziś musiałam wszystko dokończyć i w niektórych miejscach nanieść poprawki i korekty. A teraz już dodaję rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę o opinię i jeszcze raz PRZEPRASZAM za opóźnienie. Liczę na was kochani :) Pozdrawiam
Następny rozdział: 21 marca lub później.

Rozdział XXV: Bo to już nie jest gra

Grace usiadła na kanapie i spojrzała wymownie na Madison, która spoczęła obok. Madie wiedziała dobrze o co chodzi przyjaciółce, jednak nie chciała zaczynać tematu dotyczącego jej i Braiana. Nie chciała jej okłamywać, ale nie wiedziała też jaką prawdę mogłaby jej powiedzieć, bo sama nie wiedziała na czym dokładnie stoi. Nie umiała już tłumaczyć sobie zachowania Braiana. Wiedziała, że przeszkadza jej ciągła zmiana sytuacji miedzy nimi. Raz grają parę, potem wydaje się,że są razem. A na końcu okazuje się, że to gra jedynie z jego strony, bo ona jest już w nim zauroczona. Chciała to przerwać. Przerwała. Tak jej się przynajmniej wydawało. Jednak gdy już myślała,że to zakończony rozdział wszystko zaczęło się od nowa, a może tak naprawdę nigdy się nie skończyło. Była totalnie roztargnięta. Nie umiała poskładać myśli. A sytuacja z Lilly przysporzyła jej dodatkowych zawirowań.
- I co? - wyrwało ją z zamyślenia pytanie Grace.
- Emm... co...co? - pomrugała kilkakrotnie powiekami, bo oczy ją zapiekły od patrzenia w jeden punkt.
- Co z Braianem? Po co tu przylazł? Denerwował cię?
- Denerwował...nie. Dlaczego?
- Bo on tylko to potrafi - zerknęła na brata wchodzącego do pokoju.
- Dziękuję siostrzyczko za te jakże przemiłe i prawdziwe słowa - podał jej szklankę soku z szyderczym uśmiechem.
Grace wzruszyła ramionami i upiła łyka soku. Madison czuła, że chce coś powiedzieć. Lecz nie wiedziała co. Nie była pewna czy to co się stało pomiedzy nią, a Braianem kilka chwil temu miało dla niego jakieś znaczenie. Czy było jedynie przelotną chwilą słabości i zwykłym pożądaniem.
- Taka jest prawda. Nie umiecie się zdecydować co do siebie czujecie. I czy w ogóle coś czujecie.
- A może to nie twoja sprawa? - zapytał i usiadł obok Madison.
- Braian, przestań - powiedziała Madie patrząc mu w oczy.
Widział w jej oczach zdezorientowanie ale i smutek. Zdał sobie sprawę z tego, że to co miało miejsce przed przyjściem Grace, zasiało w niej niepewność. Choć nie lubił się nikomu tłumaczyć czuł,że musi to zrobić. Zagryzł na chwilę wargi i spojrzał ostrym wzrokiem w podłogę. Wziął kilka głębszych oddechów i zaczął spokojnym tonem.
- Grace jesteś bardzo, ale to bardzo ciekawska i dobrze o tym wiesz. Rozumiem,że wolałabyś żebym nie zbliżał się do Madie, ale ja nic nie poradzę na to, że mi na niej zależy - spojrzał w tej chwili na zdziwioną, jego słowami, Madison.
Grace otworzyła usta z niedowierzaniem w to co słyszy, a następnie przechyliła szklankę i wypiła sok do ostatniej kropelki. Wyznanie brata zrobiło na niej ogromne wrażenie. Wiedziała, że nie kłamał. Czuła,że był szczery. I to ją zdumiło najbardziej.
Madison zamarła z wbitym wzrokiem w osobę Braina. Po raz pierwszy usłyszała od niego takie słowa i to w towarzystwie osoby trzeciej. To co zaczęło przepełniać ją od środka nie wiedziała jak dokładnie określić, ale było to szczęście.
W tym momencie poczuła jego dłoń na swojej. Spojrzała na nie, a następnie uśmiechnęła się do niego.
- Mam nadzieję,że Madie czuje to co ja i jeszcze nie straciła do mnie cierpliwości - uniusł kąciki ust w swoim diabelsko uwodzicielskim uśmiechu.
- Jeszcze nie - odpowiedziała cicho, zaciskając palce na jego dłoni.
Grace wzięła głęboki oddech i wstała z kanapy. Patrzyła na nich i w pewnym momencie zaśmiała się.
- Nie wierze... I znowu to samo. Oby tym razem na dłużej - zmierzyła brata srogim wzrokiem.
- Ja tym razem postaram się nie nawalić - popatrzył na Madie, a następnie przeniósł wzrok na siostrę - A o czym chciałaś pogadać?
- O Lilly... Co u niej?
- Dobrze. Nie dzwoniła do Drake'a, a to jest najważniejsze.
- Może zmądrzała - wtrącił Braian, a to spotkało się z pogardliwym wzrokiem obu dziewczyn - No co? Ona jest strasznie naiwna i ślepa na fakty.
- Braian nie mów tak o niej. Ona jest nieświadoma tego co się dzieje - powiedziała Madison.
- No dobra - wywrócił oczami i położył rękę na ramieniu Madie, przytulając ją do siebie.
Grace otworzyła ponownie usta ze zdziwienia. Widać nie umiała pogodzić się z takim widokiem.
- Ja chyba pójdę, bo jakoś nadal nie umiem się do was przyzwyczaić. Chodzi no wicie... o was razem... na serio. Idę - strzepnęła głową.
- Ale miałaś mi o czymś powiedzieć, no wiesz - mrugnęła okiem.
- A to... - zmieszała się lekko, wiedziała dobrze, że przyjaciółce chodzi o Shane'a - pogadamy o tym innym razem.
- O co chodzi? - wtrącił Braian.
- Madie - Grace przyłożyła w tym momencie do ust palec - Ciiii. To tajemnica, pamiętaj.
Madison tylko kiwnęła głową na potwierdzenie. Braian zmarszczył brwi i odprowadził siostrę wzrokiem. Gdy tylko Grace wyszła, przysunął się bliżej i pocałował Madison w ramię.
- Mówiłeś serio? - zapytała.
- Szczerze i to bardzo - popatrzył jej prosto w oczy - Naprawdę mi na tobie zależy i dlatego się boję.
- Boisz?
- To dziwne, no nie? Ja i strach. Ale tak, boję się,bo nie chcę stracić tego na czym mi zależy.
- Nie stracisz. Obiecuję - uśmiechnęła się i pocałowała go czule, a następnie położyła głowę na jego ramieniu, wtulając się w jego umięśnione ciało. Braian przytulił ją mocno i zaczął bawić się jej kosmykami włosów.

~~~*~~~

Grace wróciła do domu i trzasnęła drzwiami. Wpadła do kuchni, ale tam nikogo nie zastała. Poszła więc bez chwili namysłu do salonu. Tam znalazła Sharon, czytającą książkę kucharską.
- Grace wypatrzyłam fajny przepis słuchaj... - chciała już mówić ale ta jej przerwała.
- Oni znowu sa razem!
Sharon odwróciła wzrok od ksiązki, zamknęła ją i spojrzała lekko zdezorientowana na siostrę.
- Kto?
- Jak kto! Madie i Braian. On wyznał przed chwilą,że jemu na niej zależy. Rozumiesz? Ja nie rozumiem już tego człowieka kompletnie! - złapała się za głowę i opadła na kanapę.
- Ale... - Sharon chwilę się zastanowiła - Może to prawda? Może on sie zakochał, co?
- Nie wiem... naprawdę nie wiem. Tyle tego się narobiło, że...
- Racja. Lilly, Drake, teraz to. Oby jej nie skrzywdził, bo Madison na to nie zasługuje.
- Braian też - powiedziała Grace, a to zdziwiło Sharon.
- Co? Martwisz się o uczucia brata?
- Nie pasujące do mnie? - spojrzała na siostrę - Wiem. Ale mam powody.
- Jakie?
- Nazywają się Dave.
- Dave?
- On coś ma do Madison. Widzę jak na nią patrzy. Nie jest mu obojętna. Najpierw mnie to cieszyło, ale teraz... jak Braian czuje coś  naprawdę do Madison, to już sama nie wiem.
Słowa Grace zmartwiły najstarszą z Wels'ów. Wiedziała, że jeśli Braian się o tym dowie, nie będzie zadowolony. Znała swojego brata i jego porywczość. Bała się, że może zrobić coś, czego potem będzie żałował. Nie chciała aby jej rodzinę spotkały nowe kłopoty. Nie chciała też obarczać Madison kolejnymi zmartwieniami.

~~~*~~~

Czas mijał szybko. Madison z Braianem cały sobotni wieczór spędzili razem. Chcieli zacząć wszystko od nowa. Postanowili się z niczym nie spieszyć, bo nie chcieli niczego zepsuć. Choć Madison myślała,że po ostatniej akcji w kuchni Braian będzie się spieszył w niektórych sprawach, spotkała ją miła niespodzianka. Sam chciał ustabilizowania i wolał odłożyć to na odpowiednią chwilę. Sobotni wieczór wydawał sie dla obojga mało właściwy.
Niedziela była spokojnym dniem i wszyscy odetchnęli od zawirowań. Lilly prawie cały dzień spędziła w towarzystwie Madison i Grace. Zrobiły sobie seans filmowy z popcornem i chipsami. Grace wyjawiła przyjaciółkom,że została zaproszona na bal przez Shane'a. Wszystkie uznały, że trzeba kupić jej piękną sukienkę i to jak najszybciej, bo ona jako jedyna wiedziała, że idzie na sto procent. Madison choć bardzo chciała pójść wolała jeszcze o tym nie rozmawiać z Braianem. Lilly stwierdziła, że nie idzie, bo nie ma z kim, a samej nie wypada.

Poniedziałkowy poranek zaczął się miłym akcentem. Madison schodząc na dół, na śniadanie usłyszała dzwonek do drzwi. Skierowała swoje kroki ku nim, informując tym samym Stellę,że to zrobi. Gdy się już przy nich znalazła i otworzyła je, ujrzała Braiana.
- Hej - uśmiechnął się i nie wykonał żadnego innego ruchu. Nie pocałował jej, co ją napierw zdziwiło, ale potem zdała sobie sprawę z tego,że Stella nic nie wie o tym,że wrócili do siebie.
- Cześć - zaśmiała się i miała ochotę rzucić się mu w ramiona. Widać było, że Braian też z tym walczył. Przysunął się bliżej i wyciągnął do niej rękę, aby dotknąć jej dłoni. Ich ręce złączyły się na chwilę, aby oderwać się już po sekundzie.
- Dzień dobry - usłyszała głos matki za plecami.
- Witam - przywitał ją Braian.
- Co pan tu robi? - zapytała Stella najwidoczniej niezadowolona jego poranną wizytą.
- Przyszedłem poinformować, że zawiozę dziś Grace i Lilly do szkoły autem, pomyślałem, że Madison będzie chciała się przyłączyć - spojrzał na nią z lekkim uśmieszkiem pod nosem.
Madison chciała się roześmiać, ale się powstrzymała.
- Pewnie, chętnie z wami pojadę.
- Ok, więc bądź przy aucie za piętnaście ósma. Do zobaczenia i do widzenia - ukłonił się i odszedł energicznym krokiem.
Madison zamknęła drzwi i uśmiechnęła się sama do siebie. Czuła wzrok matki na plecach, odwróciła się, już z poważną miną i popatrzyła na nią chwilę w milczeniu.
- Coś nie tak mamo? - zapytała jakby nigdy nic.
- Nie lubię go i nie będę tego ukrywać. Skrzywdził cię. Ma czelność tu przychodzić?
- Mamo, przestań. Wytłumaczyliśmy sobie wszytko i jesteśmy... - ostry wzrok Stelli przeszył ją w tym momencie - przyjaciółmi - dokończyła.
- Tylko?
- Nie drąż - syknęła i poszła do kuchni.
Madison nie miała ochoty tłumaczyć się matce, nie chciała też jej okłamywać, ale bała się jej powiedzieć prawdę. Wiedziała, że Stella nie pochwalała jej związku z Braianem, ze względu na jego wiek, ale też osobowość.

Po czterdziestu minutach Madison była już gotowa i wyszła z domu. Widziała stojącego przy samochodzie Braiana. Podeszła i chciała go pocałować, ale wiedziała, że musi zachować pozory, bo Stella mogła obserwować ich przez okno.
- Hej kochanie - przywitał ją ponownie.
- Nie mów tak proszę, bo jeszcze trudniej jest mi się powstrzymać od przytulenia ciebie.
Zaśmiał się szeroko, a jego białe zęby błysnęły w słońcu.
- Wiem. Wyobraź sobie co ja czuje.
- Gdzie Grace?
- Zaraz przyjdzie, szykuje się jeszcze. Ostatnio coraz więcej czasu spędza przed lustrem.
Madison wiedziała bardzo dobrze dlaczego. Ale milczała, choć czuła,że Braian i tak wie swoje.
- Hejooo! - zawołała Grace radośnie wychodząc z domu.
- Cześć, co tam ślicznotko moja - Madison przytuliła przyjaciółkę.
- Oj nie schlebiaj mi Madie, bo się zarumienię. Lepiej powiedz gdzie Lilly.
- Pisałam do niej, jak tylko Braian powiadomił mnie o tym, że nas odwiezie. zaraz powinna być.
Cała trójka patrzyła w kierunku domu dziewczyny. Po chwili ukazała się im sylwetka Lilly. Dziewczyna szła w ich kierunku z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Cześć wam! Jak fajnie, że nie trzeba iść pieszo.
- Hej - Madison dała jej buziaka w policzek i objęła ramieniem - Jak tam?
- A dobrze - uśmiechnęła sie, choć widać było, że nie jest do końca szczęśliwa.
Wszyscy wsiedli do wozu. Madison zajęła tylne siedzenie obok Lilly. Grace natomiast usiadła obok brata. Po kilku minutach byli już pod szkołą. Braian zaparkował prawie przy samej bramie. Wszyscy wysiedli i stanęli po jednej stronie auta. Braian bez najmniejszej krępacji przyciągnął Madison do siebie i namiętnie ucałował. Lilly otworzyła usta ze zdziwienia i popatrzyła na Grace, na co ta tylko wzruszyła ramionami. Madison zachichotała radośnie i oplotła mu ręce wokół szyi, patrząc mu w oczy.
- Cześć! - usłyszeli z prawej strony. Był to Shane.
Grace od razu rozpromieniała. I uśmiechnęła się szeroko.
- Hej - pomachała do niego.
Braian spojrzał na niego z politowaniem, a Madison szturchnęła go w bok.
- Cześć młody - wyciągnął rękę w kierunku zdziwionego Shane'a.
- Dzień dobry, pro..szę pana - zająknął się i podał rękę Braianowi.
- Bez przesady z tym panem, aż tak stary nie jestem. Mów mi po imieniu. Braian jestem.
- Dobrze proszę pana... to znaczy Braian.
Braian roześmiał się, a dziewczyny za nim. Shane lekko się zawstydził i spojrzał na Grace trochę speszony.
- Czyli co znowu jesteście razem? - zapytała Lilly patrząc na Madison i Braiana.
- Na to wygląda - odpowiedziała przyjaciółce i poczuła w tej chwili jak Braian chwyta ją za dłoń i lekko przyciąga do siebie.
- To super! Gratuluję i życzę powodzenia.
- Co tam piękni?! - usłyszeli wszyscy. Była to Lisa i Chelsea idące w ich kierunku.
- Cześć! - odpowiedzieli chórem.
Gdy już były obok Chelse spojrzała na Madie i Braiana i puściła im oczko. Lisa zdawała się mniej zadowolona i lekko zmarszczyła brwi po czym jakby nerwowo się uśmiechnęła. To zachowanie wzbudziło w Madison zdziwienie. Ale pomyślała sobie, że może wynika to z tego,że ta kiedyś opowiadała jej o tym, że Braian ją skrzywdził. Jednak na myśl przyszedł jej tez fakt, że dziewczyna zawsze się nim zachwycała. Madison jednak tą myśl szybko wyrzuciła z głowy, bo nie chciała sobie psuc niepotrzebnie humoru. Wolała cieszyć się szczęściem, które dawało jej tyle radości.
- Lilly co tam u ciebie? - zapytała Chelsea.
- A wszystko dobrze. Rany się goją więc jest w porządku.
- Nie miła sprawa. Madison nam mówiła. Przykro nam, że potraktował cię tak ten dupek, kimkolwiek on był, bo nawet go nie znałam, a może i dobrze, bo oczy bym mu wydrapała - stwierdziła Chelsea i objęła Lilly ramieniem.
- Dobrze mówisz Chelsea - powiedział Braian i uniósł kciuk do góry.

Nagle wszyscy usłyszeli dzwonek dobiegający ze strony szkoły. Wszyscy uczniowie, którzy stali na dziedzińcu zaczęli kierować się w stronę budynku.
- Lecimy, bo wlepia nam spóźnienie. Na razie - powiedziała Lisa i ruszyła do szkoły. Za nią Chelsea i Lilly, następnie Grace z Shane'em. Madison przytuliła Braiana, a ten ją czule ucałował. Gdy chciała już odejść przyciągnął ją do siebie i zrobił to jeszcze raz.
- Wiesz co - szepnął - Kocham cię.
Dziewczyna nie wierzyła w to co słyszy. Po raz pierwszy wyznał jej miłość. Nogi się pod nią ugięły. Nagle zapomniała o całej reszcie. W głowie miała jedynie tylko te słowa. Serce waliło jej jak szalone, a oczy błyszczały jak mieniące się w słońcu diamenty.
- I jak w takim stanie mam iść na lekcje? - zapytała po czym się roześmiała i rzuciła się mu na szyję.
- Nie wiem. Ale jakoś musisz, bo nie chcę cie demoralizować. Leć, a ja po ciebie przyjadę jak skończysz zajęcia - ucałował ją namiętnie, a ona niechętnie opuściła jego ramiona i ruszyła w stronę szkoły, oglądając się za siebie kilkakrotnie.

~~~*~~~

Po trzech godzinach lekcyjnych, dziewczyny spotkały się na długiej przerwie w stołówce. Wszystkie usiadły przy jednym stole, dołączył do nich Shane, który zajął miejsce przy Grace. Z głośników wydobywały się gorące dźwięki piosenki Enrique Iglesiasa Bailando.
- Lubię tą piosenkę. A on jest taki przystojny - powiedziała Lisa.
- Nie zaprzeczę - zaśmiała się Chelsea.
Nagle muzyka została przerwana. Najpierw wszyscy usłyszeli lekki szum, a potem głos dyrektora szkoły.
- Szanowni uczniowie. Jak wicie osiemnastego grudnia odbędzie się Bal Zimowy. Od tego tygodnia zaczynają się już przygotowania. Przez cały tydzień jak i następny będą rozdawane ulotki, na których znajdziecie konkretne informacje. Dziękuję za uwagę i życzę smacznego.
Muzyka rozległa się ponownie w głośnikach. Cała obecna na stołówce młodzież zaczęła rozmawiając między sobą o balu. Jakieś przechodzące dziewczyny zaczęły dramatyzować z powodu tego, że nie mają w co się ubrać.
- I jak idziecie? - zapytała Lisa pozostałych.
- My tak - wyrwało się Shane'owi.
- Ooo super - skomentowała Lisa i puściła oczko Grace.
- Masz w co się ubrać? - zapytała Chelsea.
- Em... no nie myślałam jeszcze o tym.
- Najwyższy czas. W tym tygodniu wybierzemy się do sklepu, żeby znaleźć ci cos odpowiedniego. Nie bój się pomogę ci - zadecydowała Chelsea.
- Dobra zgadzam się, bo pewnie odmowy nie przyjmujesz. Ale Madie idziesz z nami - spojrzała na przyjaciółkę.
- Dla madie też cos znajdziemy - powiedziała Chelsea.
- Ja nie wiem czy ide, jeszcze nie gadałam o tym z Braianem, więc...
- Nie marudź, napewno z tobą pójdzie. Ja za to nie wiem czy idę - skwasiła się Chelsea.
- Dlaczego? - zapytała Lilly.
- Pewnie nie wiesz, ale nie układa mi się ostatnio z Kyle'm.
- Przykro mi - połozyła jej dłoń na ramieniu.
- A pro po Kyle'a - Grace wskazała głową na grupkę chłopców wchodzących do stołówki.
Chelsea przewróciła oczami. Widocznie nie zadowolił jej jego widok. Kyle spostrzegł ich i odłączył od swoich kumpli.
- Cześć wam! Hej kochanie - chciał ją pocałować ale ta nie odwróciła głowy i jedynie dał jej buziaka w policzek - Znajdzie się miejsce dla mnie? - wcisnął się pomiędzy swoją dziewczynę, a siostrę - To co idziemy na bal, no nie?
Wszyscy skupili na nim swój wzrok. Chłopak zrobił zdziwioną minę, jakby nie wiedział o co im chodzi.
- Co jest? - zapytał.
- Jak ty w ogóle możesz być moim bratem? - pokręciła głową z niedowierzaniem Lisa.
- O co ci chodzi?
- O mnie jej chodzi - ostro wtrąciła Chelsea.
Jej reakcja zaskoczyła go. Patrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Wiesz dobrze, że między nami się nie układa. Spotykamy się jedynie w szkole, ale nawet przerw, ostatnio nie spędzamy razem. Nie piszesz, nie dzwonisz. A teraz przychodzisz jakby nigdy nic i mówisz, że idziemy na bal?!
Chłopak wyglądał na lekko speszonego, ale i nie zadowolonego z faktu, że dziewczyna krzyczy na niego w obecności znajomych.
- To chyba nie jest powód żeby tak wrzeszczeć
- A może jest to powód żeby zerwać? - słowa Chelsea zdziwiły wszystkich. Kyle zamarł z niedowierzania.
- Chelsea uspokój się - sytuację chciała uspokoić Madison, choć wiedziała, że nie powinna się wtrącać.
- Madie ma rację, powinnaś się uspokoić - podłapał Kyle i wstał od stołu - Porozmawiamy jak ochloniesz.
- Ta idź sobie! Leć na wybieg! - krzyknęła za nim. On odwrócił się i popatrzył na nią przez chwilę, a następnie opuścił stołówkę, za nim ruszyli jego koledzy.
Chelsea oparła łokcie o blat stołu, a następnie zatopiła twarz w swoich dłoniach. Oddychała dość szybko. Lilly przytuliła się do niej. Lisa nie wiedziała co robić widać, że była zakłopotana całą sytuacją i czuła się w tym niekomfortowo.

~~~*~~~

Pięć dni szkoły zleciały dziewczynom bardzo szybko. Madison była tak szczęśliwa, że nawet przestała myśleć o Rebecce, którą spotykała w szkole. Wolała nie zastanawiać się co ona knuje. Cieszyła się też z faktu, że Lilly nie kontaktuje się z Drake'iem. Grace chodziła jak w skowronkach, bo coraz bliżej był Bal zimowy. Chelsea jednak przez ten czas nie pogodziła się z Kyle'em. Nie chciała o nim myśleć i wolała skupić się na przyjaciółkach. Dziś po szkole wybierały sie na pierwsze poszukiwanie sukienki dla Grace, bo tylko ta była pewna, że idzie na sto procent. Lilly jednak nie miała ochoty brać w tym udziału. Lisa tez nie pawała werwą, więc Madison zaproponowała im, aby razem spędziły to popołudnie. Pomyślała sobie, że Lilly mogłaby zbliżyć się tym samym do brata Lisy, Nathana i może wtedy jeszcze szybciej zapomniałaby o Drake'u.

Madison i Grace z Chelsea na czele poszły do centrum handlowego. Odwiedzały po kolei sklepy z sukienkami i szukały czegoś odpowiedniego. Trudno było dobrać cokolwiek, bo Grace na wszystko kręciła nosem. Niektóre sukienki leżały na niej idealanie i to nad nimi miała się zastanowić. Chelsea nie rezygnując z okazji kupiła sobie małą czarną z koronkowymi dodatkami. Nie odstraszyła jej cena, która była bardzo wysoka. Ale kto inny mógł sobie na to pozwolić jak nie Chelsea.

Lisa i Lilly spędziły całe popołudnie na oglądaniu filmów. Nie zauważyły nawet tego, że nastał wieczór. Plan Madison jednak nie do końca wypalił, bo Nathan pojechał do innego miasta na prezentację swojego projektu i nie był obecny podczas wizyty Lilly. Grega także nie było w domu, bo wyszedł na imprezę, jak na niego przystało z nowo poznaną dziewczyną. Namawiał też dziewczyny jednak te nie miały ochoty i zostały w mieszkaniu.
- Lisa, która godzina? - zapytała Lilly wpatrzona w ekran komputera.
Lisa ślepo szukała komórki na kanapie. Gdy spojrzała na wyświetlacz była zszokowana.
- Oj... zeszło nam się na tym oglądaniu. Już jest dwudziesta pierwsza.
Lilly zerwała się z kanapy.
- O nie! Kurde zaraz mam ostatni autobus. Musze lecieć - ucałowała Lisę w policzek, złapała torebkę i kurtkę i wybiegła z mieszkania.
- Lilly... - Lisa nie zdążyła nic powiedzieć, bo tej już nie było.
Lilly z szybkością światła zbiegła z drugiego pietra. Co sił w nogach przemierzyła trzysta metrów. Już widziała przystanek i podjeżdżający pod niego autobus.
- Stop! Stać! - krzyczała ostatkiem sił dobiegając jednak autobus odjechał jej przed nosem.
Lilly zwiesiła głowę opierając ręce na kolanach. Dyszała i była wściekła, że nie zdążyła. Po chwili podeszła do tablicy i spojrzała na rozkład przyświecając sobie komórką. Nie było więcej autobusów, to było pewne. Chciała dzwonić do domu, ale wiedziała, że ich samochód jest w naprawie.
- Została mi tylko okazja - powiedziała sama do siebie i stanęła przy krawężniku.
Zaczęła machać ręką na przejeżdżające samochody. Jednak nikt się nie zatrzymał. Miała nadzieje, że zatrzyma się jakaś kobieta lub małżeństwo. Wtedy nie bałaby się wsiąść. Po chwili zauważyła, że zatrzymuje się czarne ferrari. Drzwi się otworzyły. Nachyliła się i zajrzała do środka. Jej oczom ukazał się czarnowłosy mężczyzna o niebieskich oczach.
- Witam - usłyszała męski głos - Wsiadasz? - zapytał.
- Em... Nie dziękuję.
- Nie? - zdziwił się - Łapałaś okazję.
- Wiem, ale wolałabym żeby zatrzymała się jakaś kobieta.
- Masz mnie za potencjalnego psychopatę, rozumiem - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej - To życzę powodzenia w złapaniu okazji, bo nie będę cię namawiał, jeśli nie chcesz.
- Dziękuję - odpowiedziała i spojrzała na jego błękitne oczy po czym zamknęła drzwi.
Samochód ruszył powoli do przodu.
- Co za laska - szepnął do siebie Michael. Wziął telefon do ręki i wybrał pozycję "Conor" - Cześć stary! Wiesz co błądzę po Berkeley i może wpadnę do ciebie, bo mieszkasz niedaleko więc... - usłyszał pozytywną odpowiedź, jednak w tym samym momencie zerknął w boczne lusterko i zauważył, że przy dziewczynie zatrzymało się jakieś auto, a z niego wysiadł jakiś chwiejący się na nogach mężczyzna - Stary muszę kończyć, zadzwonię jeszcze.
Zatrzymał się i cofnął raptownie.
- Zostaw mnie! - Lilly wyrwała rękę pijanemu mężczyźnie i upadła na ziemię.
- Zabawimy się no chodź! Po to tu stałaś!
Michael wysiadł z auta i trzasnął drzwiami.
- Ej ty! - krzyknął - Zostaw ją!
- A co? Jesteś jej alfonsem?! - zakpił.
- A w mordę chcesz? - odepchnął go od dziewczyny, a ten zatoczył się.
- Teraz dostaniesz śmieciu - zamierzył się, jednak Michael złapał jego rękę i uśmiechnął diabelsko, wymierzył cios i walnął go w twarz. Ten upadł na maskę samochodu. Gdy podniósł się widać było, że mocno krwawi z nosa. Chciał coś powiedzieć, ale tylko machnął ręką. Wsiadł do samochodu i odjechał.
Michael spojrzał w stronę Lilly, która nie podniosła się po upadku i siedziała oszołomiona na ziemi. Wyciągnął w jej kierunku rękę.
- Teraz pozwolisz się odwieźć? - zapytał, a dziewczyna tylko pokiwała głową i podała mu swoją dłoń.

Gdy już wstała otrzepała się, a on podał jej torebkę, którą podniósł z ziemi.
- Jestem Michael - uśmiechnął się czarująco i popatrzył jej w oczy.
- A ja Lilly. I dziękuję - spojrzała na niego trochę niepewnie.
- Nie ma za co. Uwierz mi, nie jestem psychopatą, ani gwałcicielem. A tamten oprych...raczej tak, więc lepiej będzie jak odwiozę cie pod sam dom.

18 komentarzy:

  1. no, no fajny rozdzial :) ale koncowka jest najlepsza :P mam nadzieje ze cos z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło, że spodobała ci się końcówka :)

      Usuń
  2. No no no muszę powiedzieć że akcja się rozkręciła na poważnie między Madison a Braian'em. Ciekawie zapowiada się końcówka i mam nadzieje że coś z tego wyjdzie.
    Pozdrawiam i życze weny
    Jessi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda, Madie i Braian zaczynają na poważnie. I cieszę się,że zaciekawiła ciebie również końcówka rozdziału.

      Usuń
  3. Jestem mile zaskoczona postawą Braiana i tym, że przyjechał po Madison, ale.... piałam ze śmiechu gdy przeczytałam ile zajęło jej czasu przygotowanie się do wyjścia. Czterdzieści minut?! Nie wiem czy dobrze czytałam, ale zrozumiałam to tak, że Briana tyle na nią pod domem czekał. Rany boskie, trochę kultury :) aczkolwiek chłopak powinien by i czekać dwie godziny na dziewczynę nie narzekając :)

    Pozdrawiam i życzę weny

    (PS. u mnie z napisaniem kolejnego rozdziału ciężko bardzo, więc nie oczekuj w najbliższym tygodniu odwiedzin, bo mój blog zapadł w śpiączkę xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle zrozumiałaś, on przyszedł ją poinformować, żeby się nie spieszyła i nie wychodziła wcześniej z domu. On był u siebie w domu, nie czekał przy samochodzie haha :D

      Usuń
  4. Bardzo podobała mi się scena z Brianem, Grace i madison. Zresztą mówiłam już wielokrotnie, że wątek miłosny B&M jest moim ulubionym w tym opowiadaniu i wzbudza we mnie ogrom emocji! ;) Gdy wreszcie przyznał się do tego uczucia to byłam w podobnym szoku, co Madison. A więc jednak potrafi mówić o tym, że mu zależy! kto by pomyślał;D Ale szczerze powiedziawszy myślę, że pośpieszyłaś się trochę z wyznaniem miłości... Nie zapominajmy, że po ostatniej tragicznej miłości ten chłopak miał ogromny uraz do związków, potem sam przez długi czas nie wiedział co czuje do Madi, a tutaj tak nagle wyskakuje z "kocham cie"? troszkę za szybko.. Ta scena straciła przez to swój urok;)

    Za to wyczuwam tutaj nowy wątek miłosny:D Już polubiłam Michaela! A jak gra go taki przystojniak to już w ogóle padam :D Przede wszystkim ma u mnie plusa za to, że obronił Lilly. Wydaje się być szarmancki, nie musiała powtarzać dwa razy gdy odmówiła podwózki... Wyczuwam nowy świetny wątek uczuciowy:D Romantyczna natura Rudej nie może się mylić! :D

    Pozdrawiam! ;*
    I informuję, że pojawiła się u mnie nowość;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez właśnie myślałam nad tym, że z tym wyznaniem się pośpieszyłam, no ale trudno. Uczę się na błędach. Następne rozdziały będą bardziej przemyślane i dopracowane, obiecuję.

      Usuń
  5. Dawno u ciebie nie byłam, ale jakoś za słodko mi było między Braianem a Madison. Sama nie wiem, ale wolałabym dowiedzieć się czegoś więcej o Grace i Shane. Po prostu jakoś mi tu ich za dużo, ale to tylko moja opinia. Chociaż uważam, ze brat Grace zachował się w porządku wobec jej chłopaka. Nawet, jeśli Shane jemu nie pasuje, to Grece ma prawo być z nim szczęśliwa, a ten nie wygląda, żeby miał jej zrobić coś złego. Dlatego się cieszę, ze jednak Braian dał mu szansę.
    A pod koniec byłam w autentycznym szoku! Michael i Lily? Coś ty tu nakombinowała? Chociaż czekaj...to by niezłe było! On ratuje ją z opresji, odwozi ja do domu, a potem nawiązują coraz bliższe relacje :P Widzisz? Przed chwilą narzekałam, że za słodko, a teraz rozmyślam nad kolejną parą. Zdecydowanie coś ze mną dzisiaj nie tak...
    Zauważyłam parę błędów. Głównie to np. e zamiast ę albo l zamiast ł no i brak kropek na końcu. Nie wiem czemu, ale ostatnio strasznie zwracam na takie błędy uwagę.
    Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie i zapraszam do siebie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się aby następny rozdział nie posiadał literówek :) A co do M i B, to trochę słodyczy nie zaszkodzi po tylu perypetiach pomiędzy nimi :D

      Usuń
  6. Kochanie. Rozdział boski. Grace była <3
    A gdzie Dave ja się pytam??
    Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam dziwne przeczucie ze Michel będzie z Lily. Tak :-) niech Lily Będzie szczęśliwa.
    Pozdrawiam i do następnego rozdziału. Weny :-)
    Niezalogowana: Maya Redbird

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dave będzie w następnym rozdziale :) Też uważam,że Lilly zasługuje na szczęście

      Usuń
  7. Rany, rany! Jaki to był uroczy rozdział. Aż świat staje się piękniejszy i bardziej kolorowy, kiedy czyta się takie historie. Być może Kyle się nie popisał, ale pozostali zasługują na medal. Pełen słodyczy ten rozdział, aż nie wiem, co mogłabym napisać. Jeeej! Braian i Madie sa znowu razem! Mam nadzieję, że tym razem wilkołak, będzie ją dobrze traktował i nie zawiedzie. Na miłość trzeba zapracować, oby tym razem nie nawalił. Życzę mu tego :)
    Wyczuwam tyle radości w nadchodzacym balu. Najlepiej byłoby, gdyby wszyscy bohaterowie na niego poszli, bo czuję, że to będzie n i e z a p o m n i a n e wydarzenie. Rebecca na sto procent coś zrobi. Mam takie przeczucie. A im więcej bohaterów tym raźniej. Zaniepokoił mnie wątek z Davem. Czy to oznacza, że będziemy mieć trójkąt? Dave-Braian-Madie. Skoro jemu też zależy na Mad i to widać (nic nie pokręciłam?) to nasuwa się tylko jedno :D Wszystko przez pamiętniki... Ehhh. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że mało uwagi poświęcasz dla Chelsea i Lisy, oraz ich problemów. Wiem, że nie są głównymi postaciami, ale czasem kompletnie się gubią i przez kilka rozdziałów nic nie robią. Nie żeby to było coś złego, bo nie da się pakować wszystkich bohaterów, ale to taka mała sugestia, żeby czasem coś było, bo bardzo je lubie, a wystepują tak rzadko, lub raczej, przelotnie.
    Końcowa scenka z Lily, nie no nie mogłam z Michaela. Cały czas zapewniał, że nie jest psychopatą. Hahah. Nie ma to jak porządny facet. To i tak, że jeszcze wrócił, żeby pomóc dziewczynie. Wiele osób przechodzi wobec krzywdy innych obojetnie, a to aż przykre. Świat schodzi na psy :/
    Zobaczymy co wyniknie z tej nowej znajomości. Może Lilly zapomni o Drake'u. Kto wie?
    Swoja drogą, póki pamiętam. Nie przepraszaj za opóźnienia. One są zawsze, czy tego chcemy czy nie. Jak będzie rozdział, to go przeczytamy, jeśli nie - poczekamy. :)
    Życzę wodospadu weny, pozdraiwam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bal będzie czymś niesamowitym, dlatego potrzebuję więcej czasu, aby wszystko dopracować w najmniejszym szczególe :) Haha trójkąt? Oj byłoby ciekawie, ale raczej Braian na to się by nie pisał :D Ale tak Dave czuje coś do Madie, chyba to można było zauważyć :) A dokładnie co, też dowiecie się w kolejnych rozdziałach :) Lisy i Chelsea będzie więcej w kolejnych rozdziałach ich wątki staną się bardziej rozbudowane.

      Usuń
  8. o ktorej zamierzasz dodac rozdział? :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, ja na chwilę w sumie to nie wiedziałam czy lepiej zostawić to tutaj czy w spamie lecz padło na tutaj
    Zostałaś nominowana do Liebster Award! więcej informacji tutaj ->http://inmydreqams.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Jessi;)

    OdpowiedzUsuń