piątek, 23 sierpnia 2013

Nieuniknione Przeznaczenie:Rozdział IV

 Zanim dodam nowy rozdział chciałabym prosić o to aby osoby czytające mojego bloga dodawały komentarz ,a w nim opinie,ponieważ zależy mi na waszym zdaniu.Chcę wiedzieć ile osób czyta mojego bloga i czy wam się on podoba, po liczniku odwiedzin widzę ,że jest to nawet spora liczba osób, ale komentarzy nie przybywa za wiele.Nie wiem dlaczego,bo przecież zostawienie go zajmuje kilka sekund.Proszę więc o komentowanie,bo to dla mnie bardzo ważne.
                                                           Z góry dziękuję Viki



Rozdział IV : Nowi sąsiedzi


Gdy Madie wróciła do domu, nie było w nim nikogo. Aby się upewnićgdy już zamknęła za sobą drzwi krzyknęła:
-Mamo jesteś?  - Jednak nie otrzymała odpowiedzi.
Odłożyła torbę. I wolnym krokiem posnuła się do salonu. Usiadła na kanapie i odetchnęła głęboko. Spojrzała w stronę okna,przez które wlatywały ostatnie promienie słońca bo właśnie zaczynało zachodzić. Przez chwilę siedziała w bezruchu. Głowę zaprzątała jej jedna myśl a właściwie jedna osoba. Był to ten nieznajomy którego widziała w parku. Po chwili, podparła się o kanapę i wstała mówiąc:
- No nic Madison, trzeba będzie coś zjeść , a nie rozmyślać nad kimś kogo prawdopodobnie już nigdy nie zobaczysz.
Z tymi słowami na ustach poszła w stronę kuchni. Gdy się już tam znalazła zauważyła kartkę przyczepioną do lodówki.
-"Jestem w pracy i wrócę późno. Obiad masz w lodówce, wystarczy odgrzać.Smacznego :)  Mama" - przeczytała i uśmiechnęła się sama do siebie.
Odłożyła kartkę na stół po czym otworzyła lodówkę i zaczęła się rozglądać
- Hym... gdzie to jest.... to pewnie to- powiedziała wyjmując przezroczysty pojemnik z niebieską pokrywką.
Otworzyła go i zaśmiała się
-Wiesz co lubię mamo - powiedziała sama do siebie.
W pojemniku znajdywała się Lazania. Madison wyłożyła ją sobie na talerz i włożyła do mikrofalówki. Gdy już jedzenie było gotowe zaczęła jeść patrząc się w okno na przechodzących obok ich domu po chodniku ludzi. Nagle zobaczyła ,że zbliża się Lilly. Za chwilę było już słychać dzwonek do drzwi. Madison pobiegła otworzyć przegryzając ostatni kęs lazanii.
-Hej Lilly co ty tutaj robisz?
-Hej pomyślałam,że nudzisz się i wpadłam do ciebie, a przy okazji w podziękowaniu za rysunek mam dla ciebie ciasteczka domowej roboty. Są naprawdę pyszne - powiedziała jednym tchem z uśmiechem na twarzy
-Aha, ok właź, a ciasteczek nie musiałaś przynosić, ten rysunek to nic wielkiego - odpowiedziała Madie zamykając drzwi.
-Ciasteczka to też nic wielkiego - powiedziała Lilly i roześmiała się
- No niby tak, a wiec zapraszam do kuchni, bo muszę wstawić talerz do zlewu,bo właśnie kończyłam jeść obiad
-Oj przerwałam ci, sory nie wiedziałam
-Nie nic się nie stało, skończyłam już i nie miałam w planach nic ciekawego do roboty wiec fajnie,że jesteś
Lilly usiadła przy stole i postawiła pudełko z ciastkami na stole. Madison wstawiła swój talerz od lazani do zlewu po czym wzięła talerz z szafki i wyłożyła na niego ciasteczka od Lilly
-Naprawdę wyglądają smakowicie - powiedziała uśmiechając się
- Tak są naprawdę pyszne, u mnie w domu wszyscy się nimi zajadają,szczególnie mój młodszy brat - roześmiała się w głos Lilly
-Taki z niego łakomczuch -Madison także się uśmiechnęła - Chcesz coś do picia ? - zapytała
-Tak chętnie, masz może jakiś sok?
-Pewnie,że mam - powiedziała Madie podchodząc do lodówki - Jest jabłkowo-pomarańczowy i winogronowy, który wolisz?
-Jabłkowo-pomarańczowy, poproszę
-Dobry wybór, też taki wolę - zaśmiała się Madie wyjmując sok i wlewając do szklanek.

Dziewczyny przeniosły się wraz z ciasteczkami i sokiem do salonu, usiadły na kanapie i zaczęły rozmawiać.
- To co jutro też idziemy razem do szkoły? -zapytała Madie
-No pewnie - odpowiedziała Lilly biorąc łyka soku.
- Wiesz co ten pierwszy dzień szkoły nie był taki zły, tylko ta mała konfrontacja z Rebecką nie była za mila
-A właśnie o co właściwie chodziło,bo mi nie powiedziałaś
- Aj nie ma o czym mówić, po prostu na nią wpadłam a ona się oblała kawą no i się tym bardzo zdenerwowała i wyżyła się na mnie, choć ją przeprosiłam
-Ona taka już jest, nie raz weszłam jej niechcący w drogę, a ona wyładowywała wtedy na mnie wszystkie swoje złe emocje, a trochę ich ma
-Troche - zaśmiała sie Madison
 Dziewczyny zaczęły chichotać. Przez chwilę milczały i zajadały sie ciastkami. Po krótkiej chwili Lilly zapytała się nieśmiało:
-Madie, a ja mam do ciebie pytanie... - urwała
-Jakie?
-No bo wiesz, jak byłyśmy w parku, to tam nieopodal ciebie przeszedł taki chłopak, a ty... no wiesz sama... znasz go?
- A o to ci chodzi.... nie, nie znam go. - Powiedziała i lekko spuściła głowę mówiąc dalej ledwie słyszalnym głosem -  Ale chciałabym...

 Lilly nic nie odpowiedziała tylko leciutko się uśmiechnęła i sięgnęła po kolejne ciastko. Siedziały tak przez chwilę,a Madison wydawała się jakby nieobecna. Lilly chcąc przerwać tą milczącą i  trochę niezręczną atmosferę wstała  z kanapy i podeszła do stolika na którym stał telewizor. Sięgając po pilot powiedziała :
 - Może coś oglądniemy?
Madie podniosła głowę i skinęła lekko, godząc się z tym co zaproponowała Lilly. Lilly leciutko w podskokach podbiegła na kanapie i usiadła na niej niczym piórko puchu.
- No to zobaczmy co jest ciekawego - zaczęła szukać po kanałach, po chwili powiedziała- O patrz co leci!
 Madison spojrzała na ekran. Szedł właśnie serial który często oglądała jeszcze przed przeprowadzką.
- Uwielbiam to - powiedziała Lilly tuląc pilot
-Ja też to lubię - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na dziewczynę
-No to oglądajmy  -zaproponowała uszczęśliwiona Lilly

Siedziały tak przez jakieś pół godziny gdy dobiegł koniec odcinka.
- Jestem ciekawa co będzie dalej- powiedziała Lilly wyłączając telewizor
- No ciekawe... - odpowiedziała Madie wstając leniwie i podchodząc do okna, usłyszała bowiem parkujące auto przed domem -  to chyba moja mama - powiedziała lekko odsuwając firankę
- Hej Madie, już jestem ! -  z korytarza było słychać głos Stelli
- Dzień dobry Pani -  powiedziała Lilly zaglądając przez łuk od salonu
-Cześć mamo - powiedziała Madison wychodząc z pokoju i stając pośrodku korytarza
-Widzę,że mamy gościa, dzień dobry Lilly

Stella zdążyła położyć torebkę na półke gdy Lilly powiedziała
- Wiesz Madie ja bedę już lecieć i tak się za długo u ciebie zasiedziałam, to do zobaczenia jutro
-Ok do jutra -  machnęła ręką dziewczynie na pożegnanie
-Do wiedzenia pani Dowell
-Do wiedzenia Lilly
- Jak tam w pracy mamo?
-A dobrze troche inaczej ale dobrze,mam nadzieje,że wszystko sie powoli rozkręci. A u ciebie? Opowiadaj lepiej jak w szkole? Widze,że zaprzyjaźniłaś się z nasza sąsiadką.
- Tak ...to miła dziewczyna. W szkole w miarę dobrze,poznałam jeszcze dwie dość fajne dziewczyny Lisę i Chelsea
- O to super,czyli pierwszy dzień bez mniejszych spięć
-Taaa można powiedzieć ,że bez mniejszych - dziewczyna obróciła się na pięcie i weszła do salonu, siadając na kanpe

 Stella krzątała się gdzieś po domu, a Madison siedziała znudzona na kanapie.W myślach miała totalny mętlik, nie wiedziała za bardzo dlaczego tysiące myśli przewija jej się przez głowę. Nie mogla skoncentrować sie na jednej rzeczy, bo zaraz nasuwało sie wiele innych.

- Madie co chcesz zjeśc na kolację? - rozmyślenia przerwała jej właśnie mama wyglądająca zza tyłu kanapy
-A nie wiem, coś fajnego, znaczy pysznego - uśmiechnęła się mówiąc
-Aha, ok dużo mi to daje, spróbuje sprostac temu jakże trudnemu zadaniu - powiedziala radosnym głosem Stella wychodząc z pokoju

Madison uslyszała jakiś hałas na ulicy. Jakby jakiś większy samochód podjechał pod ich dom. Lekko zaciekawiona tym hałasem, podeszła do okna. Zobaczyła parkujący samochód, jednak nie parkował on pod ich domem tylko na podjeździe obok. Samochód był duży terenowy i wydawał głosne odgłosy.
- "Czyżby nowi sąsiedzi?" - taka myśl przemknęła w głowie dziewczyny

Wzruszając ramionami odeszła od okna,kierując się ku kuchni.
-Mniam.... jak ładnie pachnie - powiedziała wchodząc do kuchni
- Idź umyj ręce zaraz podaje
-Ok... a wiesz co.... chyba mamy nowych sąsiadów - poinformowała z łazienki
-Skąd wiesz ?
-A nie wiem, tylko się domyślam - odpowiedziała wchodząc do kuchni i wiążąc włosy w kucyk
-A widziałaś kogoś nowego czy jak?
-Właściwie to widziałam tylko samochód parkujący pod domem obok, a dalej co było to nie wiem, bo zwabił mnie ten zapach.
-Czyli łakomczuch z ciebie
-Tak starszny - roześmiała się głośno
   

                                                      ~~~~***~~~~



Madison właśnie wybierała się do szkoły,miała już wychodzić ze swojego pokoju gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi z dołu.
-"A to kto, może Lilly" - pomyślała
- Otworze - krzyknęła Stella

Madison usłyszała jakiś głos schodzac po schodach ale nie był on znajomy.Podchodząc do drzwi zobaczyła,ze stoi w nich jakaś kobieta.
-Dzień dobry - powiedziała Madison i stanęła nieopodal Stelli, a dokładnie przed lustrem.

Madison zaczęła przyglądając się nieznajomej a także wsłuchiwała się w jej rozmowę z jej mamą.

Nieznajoma kobieta była wysoka, o bardzo ostrych rysach twarzy. Jej włosy były długie,proste i czarne.Głos miała dość niski i gruby.Oczy były niebiesko - szare i podkreślone czarną kredką, co dawało im jeszcze bardziej wyrazisty wygląd.Jak na kobietę miała dość zbudowaną sylwetkę, jej ciało wyglądało na bardzo wysportowane.

                                                              

Madison zaczęła wsłuchiwać się w ich rozmowę

- Aha a więc państwo są naszymi nowymi sąsiadami - powiedziała Stella
-Tak, właśnie tak, dlatego do Pani przychodzę - powiedziała kobieta

Madison jeszcze bardziej nadstawiła uszu, domyśliła się,że straciła parę wątków w ich rozmowie jak jeszcze była na górze

- Jesteśmy tu nowi i nie wiemy gdzie jest szkoła dlatego chciałabym Panią prosić czy mogłaby pani wytłumaczyć gdzie ona jest.
-Oczywiście, trzeba iść w tamtym kierunku i następnie skręcić, albo chwila moja córka idzie do szkoły to może pani pokazać drogę, prawda Madison? - zapytała prawie oznajmiającym tonem Stella
- Co? To znaczy mogę pokazać, ale musimy już teraz iśc ,bo spiesze się na lekcje
-Wspaniale - odpowiedziała kobieta - to miło z twojej strony,ale nie chodzi o mnie , tylko o moją młodszą siostrę Grace,która czeka przed naszym domem
- O widzisz Madie będziesz miała nowa koleżankę - powiedziała zadowolona z tego faktu Stella

Madison uśmiechnęła się lekką, lecz jej uśmiech nie był prawdziwą reakcją z zadowolenia, był raczej wymuszony. Coś ją niepokoiło w tej kobiecie, nie wiadomo dlaczego miała złe przeczucie....

 - Ok , a wiec niech Pani ją zawoła
-Dobrze ,dziękuję, a i Jestem Sharon Wels, z tego wszystkiego zapomniałam się przedstawić - powiedziała kobieta wyciągając rękę w stronę Stelli
- Miło mi Stella Dowell, a moja córka to Madison

Madison znowu lekko wymuszenie się uśmiechnęła i zawiesiła sobie torbę na ramieniu

-Grace chodź tu - zawołała kobieta.Jej głos był bardzo donośny

Po krótkiej chwili przy ich drzwiach stała już ciemnowłosa dziewczyna.

Była wysoka i wyglądała na wysportowaną,tak jak jej starsza siostra.Jej włosy były długie i pofalowane. Makijaż miała bardzo lekki.Oczy były koloru ciemnobrązowego, prawie czarnego.



-Dzień dobry - przywitała się
-Witaj, jestem Stella, a ty pewnie Grace. Miło cię poznać. Moja córka pokaże ci drogę do szkoły, może nawet sie zaprzyjaźnicie tak po sąsiedzku  -  powiedziała zadowolona

Madison zdenerwowała się zachowaniem mamy. Uśmiechnęła się do niej nerwowo i zmrużyła oczy.

-Tak może tak - odpowiedziała dziewczyna i spojrzała spod brwi na Madison

Madison spojrzała na dziewczynę. W jej twarzy było coś innego, tylko nie wiedziała co....

-Chodźmy,bo się spóźnimy - powiedziała Madison zbliżając sie do progu drzwi - Pa mamo
-Pa córeczko, do widzenia
-Do widzenia pani i dziękuję za pomoc - powiedziała starsza z Wels'ów , młodsza tylko się uśmiechnęła


Dziewczyny zaczęły iść w stronę szkoły,Milczały przez chwilę gdy Madie zobaczyła,że przez ulicę właśnie przebiega Lilly.
-Hej Madison !
-Cześć Lilly, A właśnie poznaj moją , a raczej naszą nową sąsiadkę Grace
-Witaj jestem Grace Wels
-A ja Lilly - odpowiedziała nieco niezadowolona tym faktem Lilly
-Ile masz lat Grace? -zapytała Madie
-17, a wy?
-Też - odpowiedziała krótko Madison
-Jeśli chcesz możemy ci pokazać szkołę - zasugerowala Lilly
-My , no wiesz Lilly ja sama jej dobrze nie znam - roześmiała sie Madie
- Nie dzięki, wydaje mi się,że sobie poradzę - dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo
-Ok,jak chcesz - wzruszyła ramionami Lilly

Szły przez dłuższą chwile milcząc. Doszły wreszcie na plac szkoły. Tak przed bramą czekała Lisa.
-Hej dziewczyny ! - krzyknęła
-Cześć - odpowiedziała Madie i Lilly
-Kto to ? - zapytała i kiwnęła głową w stronę nieznajomej Lisa
-To Grace,nasza nowa sąsiadka , poznajecie się
-Lisa Tucker ,miło poznać
-Grace Wels , mi również
-Na kogo czekasz? - zapytała Madison
-Na Chelsea, ona zawsze się spóźnia - pokręciła głową dziewczyna zerkając na komórkę
-Aha ok to my idziemy do szkoły, więc do zobaczenia
-Na razie

Wchodząc do szkoły Madison zauważyła ,że niedaleko szafek stoi Rebecca, ze swoją grupką przyjaciółek. Od razu poczuła jej wredny wzrok na swoim ciele.

-O nie znowu ona - powiedziała kręcąc głową Madie

Lilly jak i Grace spojrzały na Madie. Lilly poklepała ją po ramieniu
-Będzie dobrze,nie przejmuj się tą larwą
-Mam nadzieję
-A mogę wiedzieć o kogo chodzi - wtrąciła Grace
-Możesz to nie tajemnica, chodzi o Rebecce, to tamta rudowłosa dziewczyna stojąca koło szafek z grupką ludzi
-A... ok już widzę, to czyli z niej taka wywłoka jak słysze - roześmiała się dziewczyna
-Tak właśnie - Madison także się zaśmiała
-Uważaj na nią Grace, ona lubi znajdywac sobie ofiary , a potem je gnębic, wiem coś o tym ,bo mi nie raz dokuczała - ostrzegła ją Lilly
-Ok ,ok - powiedziała dziewczyna i spojrzała spod brwi z szelmowskim uśmiechem na Rebecce - a może lepiej to niech ona na mnie uważa - dopowiedziała po chwili

Madison i Lilly zmarszczyły brwi i spojrzały na siebie, nie mogły zrozumiec co znaczyły słowa dziewczyny. Po chwili strząsnęły lekko głowami na bok jakby wyrwały się z zamyślenia.

- A co to właściwie miało znaczyć? - zapytała Madie
-Nic , zupełnie nic, tak mi się powiedziało - odpowiedziała Grace
-Aha - pokiwała głową Madison
-Może pokazać ci drogę do sekretariatu - zapytała Lilly - to w tamtą strone- wskazała
-Dzięki trafie, cześć wam, może jeszcze się dziś zobaczymy - powiedziała odchodzac

Dziewczyny machnęły jej ręką  na pożegnanie.

-Dziwna jest trochę,nie sądzisz - powiedziała za niedługo Lilly
-No trche tak, jest w niej coś.... innego takiego troche niepokojącego. Ale może nam się tylko tak wydaje, najważniejsze,że mamy kolejnego sprzymierzeńca w wojnie z Rebeccą , hahaha - roześmiała się Madison.

Dziewczyny poszły do swoich szafek. gdy tylko od nich zdążyły odejśc zobaczyły ,że Lisa i Chelsea zblizają się do nich. Poczekały na nie chwilkę.
-Hej dziewczyny - powiedziała uśmiechnięta Chelsea
-Hej - odpowiedziały zgodnie
-To jak idziemy na lekcje dziewczyny , co macie pierwsze?- zapytała Lisa
-Gegrę - odpowiedziała zgodnie cała trójka i zaczęła sie śmiac
-A ty? - spytała Chelsea
-Też - uśmiechnęła się Lisa -  a więc na geografię dziewczęta - zaśmiała się głośno

Wszystkie zaczęły iśc po schodach, przechodząc koło sekretariatu natknęły się na wychodzącą z niego Grace.

-O hej, wy tu - powiedziała dziewczyna
-Tak idziemy na geografię, a ty ? - zapytała Madison
- A my się to chyba nie znamy - wtrąciła Chelsea
-Chyba tak, jestem Grace Wels, a ty?
-Chelsea Cooper , miło poznać
-Madie pytałaś gdzie idę , a więc idę tam gdzie wy ,bo też mam geografię w sali 108, wy też?
-Tak my też w tej samej.

Szły całą grupą przez korytarz. Gdy doszły pod klasę usiadły na ławce pod oknem. Nagle zobaczyły,że zbliża się do nich Rebecca z dwiema przyjaciółkami.

- O jaka miła niespodzianka , panna Dowell ma znowu ze mną lekcje - powiedziała drwiącym głosem Rebecca
-Miła, doprawdy miła - odpowiedziała i spojrzała spod brwi na nią Madison
- Daj jej spokój Rebecca, ona nie oblała cie specjalnie - powiedziała Lisa
- A co jesteś jej papugą , czy jak? Bo chyba nie pytałam cię o zdanie
- Nie ,nie pytałaś, ale to nie znaczy ,że nie mogę powiedzieć tego co myślę
- Właśnie Rebecca, daj spokój Madie - powiedziała dość ostro Chelsea wstając z ławki
-Ohoho jaka odważna się znalazła, uważaj żebyś tego nie pożałowała Chelsea - powiedziała mrużąc oczy Rebecca
-Grozisz jej? - zapytała Grace powolnie podnosząc głowę
-A ty to kto? Ktoś w ogóle ci się pozwolił odzywać?
-Nie mi nikt nie pozwolił się odzywać, bo wiesz co ja tej zgody nie potrzebuję - powiedziała dośc głośno i ostro Grace wstając z ławki
-Hahah a to dobre, za kogo ty się niby uważasz, lepiej zważaj na słowa jeśli nie chcesz miec kłopotów
- Hahaha bardzo śmieszne - zadrwiła Grace - to może ty lepiej uważaj
-Nie wiesz z kim zadzierasz - powiedziała wkurzona Rebecca
-Uwierz mi to ty nie wiesz z kim zadzierasz - odpowiedziała ostro Grace i zbliżyła się do Rebecci
-Chyba będzie lepiej jak sobie pójdziesz Rebecco - powiedziała Chelsea stojąca obok - bo nawet twoje wierne pieski cię opuściły i stoją teraz grzecznie pod klasą i czekają na swoją pańcie, wiec lepiej do nich idź

Rebecca tylko pokręciła głową ze złości i zmarszczyła brwi, jej wyraz twarzy był straszny, wyglądała tak jakby miała zaraz wybuchnąc , ale jakby coś ją powstrzymywało, tylko nie wiadomo co. Odeszła szybkim krokiem w stronę klasy.

- Ohoho kochana ale jej pokazałaś - powiedziała Lisa do Grace - ty Chelsea też byłaś niezła
-Się wie - odpowiedziała Chelsea i przybiła piątkę Lisie
-Dzięki dziewczyny - powiedziała Madison uśmiechając się - bez was bym z nią chyba sobie nie poradziła
- Od tego ma się przyjaciół prawda? - odpowiedziała Chelsea głaszcząc Madie po ramieniu

Dziewczyna się uśmiechnęła, poczuła się bezpiecznie w gronie dziewczyn. Lilly objęła Madie jedną ręką i położyła głowę na jej ramieniu.Lisa ukucnęła przed Madison, a Grace przysunęła się do Chelsea.

- Bo w grupie siła , pamiętaj o tym Madie - powiedziała Lisa

Wszystkie się uśmiechnęły. Od tej chwili coś się zmieniło we wszystkich dziewczynach, poczuły,że są sobie bliższe i, że mogą liczyć na siebie nawzajem.

Za chwilę zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję.


Gdy wszystkie lekcje dobiegły końca dziewczyny spotkały się na placu przed szkołą.

- Ok no to do domu - powiedziała uradowana Lisa
- Kto do domu ten do domu, ja idę do dentysty - powiedziała skrzywiona Lilly
- Oj będzie dobrze - pogłaskała ją po ramieniu Lisa
-Dzięki.
-Grace, a ty idziesz do domu - spytała Madie
-Tak, więc możemy iść razem
-Ok
-No dobra to do zobaczenia jutro dziewczyny - powiedziała Chelsea
- Cześć wam - powiedziała Lisa i ruszyła razem z Chelsea
-Ja też będę lecieć ,bo się spóźnię na wizytę, to cześć wam - powiedziała odchodząc i machając ręką Lilly
- Ok pa - pomachała jej Madie, to samo zrobiła Grace

Dziewczyny ruszyły w stronę domu. Szły chwile milcząc. Pogoda zaczęła się psuc, zerwał sie wiatr.

-Oj chyba będzie padać - powiedziała Madie patrząc na chmury
-Chyba tak lepiej przyspieszmy

Dziewczyny po paru minutach znalazły się pod domami.

-To cześć - powiedziała Madison - i jeszcze raz dzięki za dziś
-Spoko, nie ma za co - odpowiedziała Grace odchodząc.

Madison zaczęła szperać w torbie podchodząc do drzwi, nagle powiedziała sama do siebie

-O nie...
-Co się stało? - zapytała Grace choć była już prawie koło swoich drzwi

Madison zdziwiła się,że dziewczyna usłyszała jej słowa ,bo przecież powiedziała to dośc cicho, ale nie miała teraz głowy do tego aby się nad tym zastanawiać, bo nie miała kluczy, pewnie zostawiła je w domu gdy dziś w pośpiechu szykowała się do szkoły.

- Nie mam kluczy - odpowiedziała prawie krzycząc, bo wiatr wiał coraz mocniej
-Chodź do mnie, nie zostawię cię pod domem w taką pogodę - odpowiedziała Grace

Madison za krótką chwilę znalazła się już pod jej domem.Grace uśmiechnęła się i zaczęła otwierać drzwi.

- Jestem - powiedziała krótko zamykając za sobą drzwi
-Dzień dobry - powiedziała nieśmiało Madie

W tej chwili zobaczyły schodząca po schodach Sharon.

-Witajcie dziewczyny ! Jak w szkole - zapytała
-Ok. Przyprowadziłam do nas Madison, bo zapomniała kluczy , a pogoda się psuje, więc pomyślałam,że u nas poczeka na swoją mamę
- Dobry pomysł. Jesteście może głodne?
-Jak wilk... - odparła Grace i uśmiechnęła się niepokojąco, co zdziwiło bardzo Madie, ale przyzwyczaiła się już trochę do innego zachowania dziewczyny, które nie wiedziała skąd się bierze.

-Chodź do salonu - zaproponowała Grace
-Ok - odparła Madie uśmiechając się lekko

Dziewczyny weszły do pokoju. Madison zobaczyła od razu,że już ktoś w nim jest...

Na wielkiej skórzanej rogówce siedział młody mężczyzna. Był bardzo zbudowany. Jego twarz miała ostre i wyraziste rysy. Jego włosy były czarne. Na twarzy można było dostrzec lekki zarost. Jednak największą uwagę przykuwało jego spojrzenie. Jego oczy przeszywały człowieka na wskroś. Były koloru zielono-szarego.Brwi miał lekko zmarszczone co nadawało jeszcze bardziej niepokojący obraz.
Był podobny do starszej z sióstr Wels,czyli do Sharon a więc musiał być z nią jak i z Grace spokrewniony.




- A właśnie Madie, poznaj mojego starszego brata Braiana- przerwała tą wypowiedzią chwilę zamyślenia Grace
-Dzień dobry - wydukała nieśmiało Madison gdyż była nieco oszołomiona jego wyglądem,bo w całej swojej niepokojącej okazałości był on bardzo przystojny.
-Witaj - odparł niskim dość ochrypłym głosem mężczyzna

Jego twarz była bardzo poważna, nie można było w niej dostrzec żadnego przejawu uczuć, wiało od niego chłodem, a to przerażało Madison, gdyż nie wiedziała kim do końca są Wels'owie. Przez jej głowe przeplatało się setki pomysłów, najpierw myślała,że są może jakimiś oszustami, gdyż wprowadzali się po nocy jak jacyś złodzieje,potem jednak bardziej prawdopodobne wydawało się jej porównanie ich do płatnych morderców, a postać Braiana Welsa ją w tym jeszcze bardziej utwierdzała.
Madison miała wiele pomysłów na to kim mogą oni być,jednak żadne z nich nie było trafne. Nie miała ona zielonego pojęcia z kim naprawdę ma do czynienia....

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się to jak piszesz oby tak dalej pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujący i wciągający rozdział ;] Podobają mi się wszystkie nowo wprowadzone postacie i jestem ciekawa jak ich watki się potoczą i czy będą mieli jakiś wpływ na losy głównej bohaterki ;p
    Czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Maatko ! To było wspaniałe, no i w końcu doczekałam sie tajemniczego wątku... jak dla mnie troche za dużo razy przedstawiałaś Grace... Nie starczyłby jakiś raz ? No nie ważne. Świetne i wciągające... (Ja chce tego chłopaaaka) Pozdrawiam :)
    PS: Twoje opowiadanie tak mi się spodobało, że dodaję siebie jako obserwatora, a także załączam link do twojego bloga u mnie w zakładce "Blogowe besty" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się robić naprawdę tajemniczo. Zachowanie Grace jest co najmniej dziwne, jestem ciekawa, kim tak naprawdę są Wels'owie.
    Mmmm lazania, narobiłaś mi smaka :D
    Biegnę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku przepraszam cię, że musiałaś tak długo czekać na komentarze ode mnie, ale święta, goście, bałagan...Nie przewidziałam tego :P
    Co do rozdziału, to zdziwiła mnie jego długość, bo poprzednie były dużo krótsze. Są nowi sąsiedzi, na dodatek bardzo tajemniczy i nie wiem, czy dobrze myśle ale mam wrażenie, ze będą z nimi kłopoty. Grace wydaje się fajna, ale jednocześnie bardzo tajemnicza podobnie, jak jej rodzeństwo i mam dziwne przeczucie, ze to jakieś wampiry, czy coś :P No i nadal nie wiemy nic o tajemniczym nieznajomym :P lecę dalej z nadzieją na jakiś większy romans xD

    OdpowiedzUsuń