poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nieuniknione Przeznaczenie: Rozdział XXI

Info: Witam moi kochani :) Jak tam po Świętach? I jak przed Sylwestrem?  Chciałabym też przeprosić za mały poślizg czasowy, a mianowicie za te trzy i pół godziny spóźnienia. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :) Chciałabym tez podziękować, za wszystkie opinie pod poprzednim rozdziałem. Tak miło jest wchodzić na bloga i czytać wasze komentarze :) Mam nadzieję, że tym razem też mnie nie zawiedziecie. A więc miłego czytania życzę :) 
A i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 

Nowy rozdział: 12 styczeń.



Rozdział XXI : Poszukiwania

Braian skończył szczegółową opowieść. Conor siedział teraz z zamyśloną miną, podparty łokciem o boczne oparcie fotela. Braian i Madison wgapiali się w niego jak w obrazek, jedynie Grace była mniej skupiona na jego osobie i jadła ciastko.
- To jak? Pomożesz nam? Już znasz całą historię - powiedział zniecierpliwiony Braian. 
Arystokrata  chrząknął i zmienił pozycję. Siedział teraz wyprostowany i oparty o tylne oparcie fotela.
- Pomogę wam - odpowiedział krótko.
Na twarzach całej trójki pojawiła się ulga.
- Dziękuję - wypaliła uradowana Madie.
- Tylko mam jeszcze jedno pytanie - w tej chwili swój wzrok przeniósł na osobę Braian'a. - Dlaczego jeszcze nie zabiłeś tego Drake'a? Miałeś okazję i to nie jedną.
W tej chwili zapadła grobowa cisza. Ciastko,które łykała w tej chwili Grace stanęło jej w gardle, lecz nie miała odwagi kaszlnąć i popiła go herbatą. Madison siedząca obok Braian'a widziała, że jego twarz momentalnie się zmieniła. Spuścił on wzrok. Wyraz jaki zawitał na jego twarzy był nie do opisania. Madison bała się tego co może się zaraz stać. Widziała jak jego mięśnie się napięły. Wiedziała jak porywczy jest Braian i wiedziała ile kosztuje go powstrzymywanie się. Nie chciała aby uraził Conor'a, bo zależało jej na tym aby ten pomógł im w odnalezieniu Lilly. Jedyne co przyszło jej do głowy to uspokojenie Braian'a. Tylko jak miała to zrobić? Położyła niepewnie dłoń na jego ramieniu. Braian momentalnie odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał jej głęboko w oczy. madison poczuła,że jego mięśnie się rozluźniły. A twarz powróciła do wcześniejszego wyglądu. Odwrócił wzrok w kierunku Conor'a.
- Nie zabiłem go, bo... mój ojciec prosił mnie przed śmiercią o to abym nie zabijał. Ale nie umiem dochować danego mu słowa, bo jedyną rzeczą jaką pragnę, to rozerwanie go na strzępy - w tej chwili na jego twarzy pojawiła się wściekłość i lodowate spojrzenie.
- A więc dlaczego nie zrobiłeś tego w domu Madison? Miałeś go... na widelcu, prawda? - dopytywał Wilson
Braian spojrzał na Madie, a potem na Grace.
-Prawda.Jednak nie zrobiłem tego przez szacunek do moich sióstr i Madison. Nie chciałem, żeby na to patrzyły. 
Grace lekko się uśmiechnęła, Madison także.
- Rozumiem. Zabijać w czyimś domu to... nietaktowne. Ale czy po tym jak on... zabił twoją dziewczynę, nie widziałeś go?
- Tylko jak znalazłem umierającą Rose, wtedy gdy od niej odchodził, a ja trzymałem ją w ramionach, a życie z niej ulatywało, widziałem go poraz ostatni. Nie miałem siły na atak, nie rozumiałem też dlaczego to zrobił. Znikł. A ja zrozumiałem,że go nienawidzę z całego serca i chce jego śmierci. Jednak było za późno, bo jego już nie było. Uciekł z miasta i dopiero teraz,po tylu latach go spotkałem. Mogłem go zabić jeszcze w jego domu, gdy porwał Lilly, ale ona nadal o niczym nie wiedziała i nadal nie wie, więc  nie mogłem przy niej zabić, a tym bardziej ujawnić swojej natury.
- Teraz wszystko jasne. No tak... czemu sie tego nie domyśliłem... Przepraszam za te pytania. Teraz już wszystko wiem i wiem jeszcze jedno... Zabijemy go... teraz na pewno - dokończył z zimnym uśmiechem na twarzy.
- Ja go zabiję - poprawił go Braian.
Po Madison przebiegły ciarki. Grace też miała nietęgą minę.
- Dobra niech będzie - zgodził się Conor - To co? Ruszamy? - objął wzrokiem całą trójkę.
- Jesteśmy gotowi - potwierdził Braian.
- Pójdę... się przygotować - wstał z fotela i ruszył szybkim krokiem w stronę holu wołając w tym samym czasie - Albercie! 
Madison i Grace milczały. Patrzyły na Braian'a, który wstał z kanapy. 
- Braian chcesz go zabić? - zapytała w końcu Grace.
- To najlepsze wyjście - odpowiedział nie patrząc na nią. Stał zawrócony do nich plecami.
Madison i Grace spojrzały się na siebie. Grace wzruszyła ramionami i wstała z sofy. 
- Idę do toalety. Jeśli ją znajdę - wyszła z pokoju rozglądając się.
Madison westchnęła. Widziała, że choć Braian nienawidził Drake'a, trudno było mu złamać słowo dane ojcu. Wstała i ruszyła w jego kierunku. Stała teraz obok niego, jednak nie patrzyła w okno jak on, lecz patrzyła na niego.
- Braian... - zaczęła niepewnym głosem - Naprawdę chcesz go zabić? 
Odwrócił wzrok w jej stronę, a po chwili patrzył już z powrotem w okno.
- Tak - odpowiedział krótko.
- A...ale... ty nie jesteś mordercą. Jesteś ... dobry
Braian uśmiechnął się pod nosem i zawrócił się w jej kierunku. Patrzył na nią z lekkim uśmiechem.
- Widzisz we mnie dobro... Kiedyś mówiłaś, że jestem zły i nieczuły. Zmieniłaś zdanie?
- Em... no tak, bo wtedy się myliłam - podniosła wzrok i patrzyła mu w oczy.
- Umiesz poprawić mi humor. No i przyznałaś się do błędu. To jest coś - zadrwił z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Bo zaraz zmienię zdanie - zaśmiała się również.
- Żartuję. Jesteś... wspaniała i dostrzegasz w ludziach to co lepsze. Zaakceptowałaś mnie, Grace i Sharon. Dziękuję.
Madison tylko się uśmiechnęła i skinęła głową. Chciała go przytulić, ale brakowało jej odwagi. Pamiętała nadal to co stało się w jej pokoju, ale nie wiedziała czy chce do tego wracać i nie miała pewności, czy Braian tego chce. Zawróciła się na piecie i miała zamiar usiąść z powrotem na kanapie, ale Braian chwycił ją za dłoń i zatrzymał. Spojrzała błyskawicznie na niego.
- Mogę cię przytulić? Wiem, że to pytanie nie w moim stylu... ale...
Nie musiał nic więcej dodawać. Madison rzuciła mu się w ramiona. Ciągnęło ją do niego jak magnes. Jednak nadal, głęboko gdzieś w środku odczuwała niepokój i strach przed kolejnym rozczarowaniem. Chciała być ostrożna, ale nie umiała trzymać się od niego na dystans. 
Jego szerokie ramiona oplotły jej filigranową sylwetkę. Wtuliła twarz w jego ramię. Twarz miała zwróconą w stronę jego szyi. Czuła jego perfumy, a ich zapach sprawiał, że jeszcze bardziej przenosiła się w stan nirwany. Po chwili poczuła delikatne muśnięcie jego ust na swoim czole. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Pochylił się w jej kierunku i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. 
- Mam nadzieję, że nie walniesz mnie za to w ryja - zaśmiał się lekko nadal tuląc ją do siebie.
- A wiesz... należałoby ci się za to wszystko
- Wiem i dziwię się, że jeszcze tego nie zrobiłaś
- Mogę to nadrobić, chcesz? - zapytała poważnie patrząc mu nadal głęboko w oczy
- Nie zdążyłabyś. Powstrzymałbym cię - odpowiedział pewny siebie z dumnym uśmiechem na twarzy.
Madison nie chciała się z nim przekomarzać, bo było jej tak dobrze w jego ramionach, że nawet na to nie miała siły. Myślała tylko o tym aby ta chwila trwała w nieskończoność, bo wtedy zapominała o wszelkich troskach i czyhającym na nich niebezpieczeństwie.
- Matko kochana ile tu pokoi - usłyszeli zbliżającą się Grace - A wy...no nie...
- Co chcesz? - przewrócił oczami Braian.
- Co? No i znowu będzie to samo. Ludzie zdecydujcie się może wreszcie - powiedziała lekko zirytowana.
Braian złożył na głowie Madison jeszcze jednego niewinnego całusa i wypuścił ją z objęć. Ta lekko zarumieniona usiadła na kanapie i skrzyżowała ręce na brzuchu lekko pochylając się do przodu.
Grace opadła na fotel i założyła nogę na nogę. Braian zerknął na zegarek wiszący na ścianie. Był to wielki drewniany zegar ze złotym wahadłem. Wskazówki pokazywały godzinę szesnastą dwadzieścia.
- A ten nasz hrabia to ile będzie się jeszcze szykował ? - zapytał z ironią w głosie.
- A bo ja wiem -  wzruszyła ramionami Grace - Jak ja tyle łazienki szukałam, to może on szuka tyle swoich rzeczy, albo może ten dziadek ... ymmm no jak mu tam - pstryknęła palcami - Albert! No właśnie on pewnie mu szuka stroju, czy coś.
Madison roześmiała się dość głośno. Komentarze Grace choć były poważne często ją śmieszyły.
Po chwili usłyszeli zbliżające się kroki. Wszyscy odwrócili się w stronę korytarza. Był to Conor, przebrany w inny strój. Miał na sobie czarne, dość luźne spodnie, wpuszczone w czarne, skórzane jakby wojskowe buty. Na barkach miał skórzaną kurtkę, a pod nią granatowy t-shirt. Na oczach miał założone czarne lustrzanki, które sprawiały, ze wyglądał jeszcze bardziej seksownie.
- Przepraszam, że tak długo na mnie czekaliście, ale musiałem się przygotować - powiedział i zdjął okulary z oczu po czym zawiesił je na koszulce pod szyją.
- Zmienianie ubrań aż tyle trwało? - zapytał wnikliwie Braian
-No nie ... powiedzmy, że przygotowanie sprzętu i jeszcze kilku rzeczy.
- Tak myślałem.
- No dobra, my tu gadu-gadu, a Lilly jest nadal z tym psycholem.Idziemy po nią? - zapytała wreszcie zniecierpliwiona Grace, która podniosła się energicznie z miejsca.
- Oczywiście. Ruszamy natychmiast - odpowiedział Conor i posłał jej zabójczy uśmiech.
Po chwili byli już przed domem. Braian i dziewczyny skierowali się do swojego samochodu. Conor natomiast poszedł w kierunku terenowego auta, przy którym stał Albert.
- Wszystko gotowe - skinął głową starzec.
- Dziękuję. Nie wiem kiedy wrócę. Dopilnuj wszystkiego.
- Tak proszę pana - odszedł w kierunku domu.

Grace miała już wsiadać jednak się zatrzymała.
- Może pojadę z Conor'em? Będziemy się kontaktować telefonicznie.
- Dobry pomysł. Tylko uważaj na siebie - powiedział Braian.
- Bez obaw - puściła im oczko i skierowała się do auta Conor'a - Jadę z tobą ! - zawołała do wsiadającego do samochodu Wilsona.
- Cieszę się ! - uśmiechnął się diabelsko.

Ruszyli. Madison zadzwoniła do Grace i ustawiła telefon na głośnomówiący. Wszyscy się słyszeli i rozmawiali o możliwych miejscach pobytu Drake'a.
- A więc w jego domu już byliście - powiedział Conor.
- Tak byliśmy. Nie ma go tam - odpowiedział Braian.
- Dobra, a domek letniskowy? - zapytał łowca.
- A taki ma? - wtrąciła Grace.
Braian spojrzał na Madison i wzruszył ramionami.
- Nie wiemy - poinformowała Madie.
- Musimy to sprawdzić. Trzeba dotrzeć do informatorów - powiedział Conor - Grace weź mój telefon i ten notatnik ze schowka, będziemy dzwonić i pytać.

Zaczęli wykonywac telefony po różnych osobach, jednak nikt nic im nie powiedział. Jechali w stronę Berkeley. Mieli kilka minut do centrum. Ale Conor'a nagle oświeciło.
- Chwila. Może podzwońmy jeszcze po wilkołakach? No, bo skoro ludzie, łowcy, a nawet kilka współpracujących ze mną wampirów nic nie wie, to może wilkołaki coś wiedzą.
- Nie znam numeru do żadnego w pobliżu - poinformował Braian.
- Ja też nie - odpowiedział Conor - Ale znam jego adres. Zawracamy! 
- Co? Serio? - zapytała Grace.
- Serio. Braian - zwrócił się do telefonu - Jedź do Albany, to jest w hrabstwie Alameda. Wiesz gdzie to się znajduje?
- Powiedzmy, że wiem. Będę jechał za tobą. Dobra, to rozłączamy sie na chwilę, po co tracić pieniądze Madison - spojrzał na nią i się uśmiechnął.

Jechali w milczeniu. Madison coraz bardziej bała się o Lilly. Niepokój był tak wielki, że zaczęła lekko się trząść, a jej nogi lekko podskakiwały. Braian zauważył to i położył swoją dłoń na jej zaciśniętych dłoniach.
- Trzęsiesz się - stwierdził.
- Bo się boję.
- Będzie dobrze, obiecuję.
- Co się w tobie zmieniło, że jesteś taki.... inny? Spokojny? Mniej porywczy i chamski?
- Hym... nie wiem... może ty - popatrzył chwilę na nią, a następnie wzrok skierował w stronę drogi.
Madison uśmiechnęła się do siebie. Było jej miło, że Braian swoje zachowanie zmienił dla niej. Nie mogła w to uwierzyć. Bała się jednak, że jest to niestałe i minie z następnym wschodem słońca.
Po dziesięciu minutach byli już na miejscu. Podjechali pod przydrożny bar z stacją paliw. Wysiedli z samochodu. Na werandzie baru stał jakiś chłopak. Był w jasnych dżinsach i białej bluzce bez rękawów z jakimś nadrukiem. Miał czarne włosy i ciemną cerę. Wyglądał na meksykanina.
- Chodźmy to on - poinformował Conor resztę.
- Skąd wiedziałeś, że tu będzie? - zapytała Madison
- On tu pracuje i jest z waszej drużyny - spojrzał na Braian'a i Grace.
- Wilkołak - stwierdził Braian z pewnością w głosie.

Nieznajomy patrzył na nich uważnie. W ręce miał zapałkę, bawił się nią. Gdy byli bliżej pstryknął nią, a ona upadła pod nogami Conor'a.

- Jakże zacne towarzystwo - powiedział ciemnowłosy.
- Witam, pamiętasz mnie zapewne? - przywitał go Conor.
- Ah... oczywiście. Ale was nie - popatrzył na trójkę - Coś czuję, że jesteście wy dwoje do mnie podobni. Jak miło.
- Tak, nie mylisz się - utwierdził go Braian
- To moi znajomi - poinformował Wilson - Braian i Grace, rodzeństwo. A to jest Madison ich przyjaciółka.
Nieznajomy uśmiechnął się tajemniczo i przy tym uwodzicielsko.
- Miło was poznać - podszedł w ich stronę i wyciągnął w kierunku Braian'a rękę - Jestem Luis, przez samo "u" bez "o" - zaśmiał się
- Ok, Luis bez "o", rozumiem - odwzajemnił uścisk.
Nieznajomy skierował się w stronę Grace i Madison.
- Piękne panie... ah... Jakże słodko wyglądacie
- Wątpię czy jestem słodka - ucięła Grace, która najwidoczniej go nie polubiła
- Uuuu... podoba mi się jeszcze bardziej
- Dobra do rzeczy kochany, nie czaruj, bo nie mamy na to czasu. Przykro mi - posłała mu zimny uśmiech.
- Szkoda. Czego potrzebujecie?
- Informacji - krótko odparł Braian
- Jakich?
- Chodzi o wampira. Drake się nazywa. Szuja jakich mało - powiedział Conor - Być może ma jakiś domek letniskowy. 
- Czemu go szukacie?
- Jest z naszą przyjaciółką Lilly - odpowiedziała cichym głosem Madison. Widać było po jej minie, że niepokój nie daje jej spokoju.
- Dobra rozumiem. Wiem o kogo chodzi. Ten szczur był tu kiedyś z taką rudą wampirzycą. Nie znam jej... miałem ochotę ich sprzątnąć, ale no niestety... goście w barze, za dużo świadków do sprzątnięcia, a byli tam sami ludzie.
- Wiesz gdzie on jest? - zapytał Braian
- Nie wiem dokładnie. Ale słyszałem jak coś mówili o wybrzeżu. Pytali nawet o drogę, to było już jakiś czas temu. Może rok, albo dwa. Dobrze nie pamiętam.
- O jakie wybrzeże chodziło? - wnikliwie zapytał Conor
- Ym... chwila... cholera głowy nie dam uciąć, ale to było te w Berkeley Marina. Tak to tam, ale gdzie dokładnie to nie wiem.
- Dzięki za pomoc. To już coś - powiedział Braian.
- Możecie na mnie liczyć - popatrzył na Grace i Braian'a - Jesteśmy tacy sami, a więc trzeba tępić tych krwiopijców.
- Będziemy już jechać. Dzięki - powiedział Conor i skierował się w stronę auta.
Reszta także się pożegnała.
- Grace! - zawołał Luis - Może byśmy się spotkali wkrótce? Wiesz gdzie mnie szukać - uśmiechnął się do niej.
- Na to nie licz, sorry! - odpowiedziała i pomachała mu na pożegnanie.

Wsiedli do aut. Po kilkudziesięciu minutach jazdy i coraz większym napięciu byli nad wybrzeżem. Pojechali na przystań. Wysiedli i poszli w kierunku wypożyczalni jachtów.
- Czegoś państwo szukają? - zapytał człowiek stojący na  drewnianym moście.
- Raczej kogoś - sprostował Conor.
Podeszli bliżej mężczyzny.
- Może kojarzy pan człowieka o imieniu Drake i nazwisku Hudson? - zapytał Braian.
- Tak... wypożyczał ode mnie dzisiaj jacht. Jeszcze nie wrócił.
Na twarzy całej trójki zawitał uśmiech. Madison ulżyło, niezwłocznie zapytała o przyjaciółkę.
- A była z nim dziewczyna? Mojego wzrostu, może troszkę wyższa, brunetka, szczupła, proste włosy - opisała ją szybko.
- Em.... tak chyba tak. Na pewno była z nim jakaś kobieta. Stała dalej, nie przglądałem się jej. A o co chodzi? Kim jesteście? - zapytał człowiek.
- My... - spojrzał na całą trójkę Conor - My jesteśmy ich przyjaciółmi i chcemy zrobić im niespodziankę. A więc... mam do pana prośbę - sięgnął do kieszeni i wyjął z niego portfel, a następnie dwa banknoty o wysokim nominale. Włożył je człowiekowi do przedniej kieszeni w koszuli - Niech im pan nic nie mówi. Chcemy ich... wziać z zaskoczenia - uśmiechnął się przekonująco.
- Oczywiście rozumiem - odparł zadowolony z napiwku mężczyzna - Będę milczał.
- Dziękuję i miłego dnia.
Wszyscy zeszli z pomostu. Stali teraz obok auta Conora. 
- I co teraz? - zapytała Madison
- Poczekamy tu. Jak przypłyną będą musieli wyjść z portu wtedy pojedziemy za nimi. Albo najlepiej od razu odbijemy Lilly - objaśnił Wilson.
- Lepiej poczekajmy. Jak zrobimy tu akcje, to wszyscy się zlecą. Pełno tu ludzi - zauważył Braian.
- Masz racje. Wsiadajmy do samochodu, chodźcie do mojego jest większy i będzie można się schować bardziej.
Wszyscy wsiedli do auta. Była już siedemnasta trzydzieści. Madison zaburczało w brzuchu.
- Upss... przepraszam - zaczerwieniła się.
- Jesteś głodna, pójdę coś ci kupię - powiedział Braian.
- Idę z tobą - zaoferowała Madie.
- Kupcie mi coś. Może jakiegoś hot-doga, albo hamburgera - poleciła Grace.
- Dobra. A tobie? - Braian zwrócił się do Conor'a.
- Może kawę i batona, czekaj dam ci kasę
- Nie przesadzaj. Nie zbiednieję - zaśmiał się Braian.
- Dzięki!  

Madison z Braian"em ruszyli przed siebie. Przechodzili przez ulicę, gdy nagle przed nimi wyjechał jakiś samochód. Braian pociągnął Madison do tyłu.
- Idiota! - krzyknął zdenerwowany Wels - Nic ci nie jest?
- Nie...ufff... Dzięki. 
- Nie ma za co. Pamiętasz? Nie dam cię nikomu skrzywdzić - uśmiechnął się i objął ją ramieniem. 
Po chwili znaleźli market. Na samym początku przed wejściem stał autom z kawą. 
- Dora kupimy mu kawę na końcu.Teraz chodźmy kupić coś do jedzenia.
Madison skinęła głową. Poszli na dział z pieczywem. Wzięli sześć pączków i cztery francuskie rogaliki.
- Grace będzie musiała się tym zadowolić. Nie ma tu nigdzie żadnych budek z hamburgerami.
- Jeszcze baton dla Conora - przypomniała Madison.
- A no tak... Tylko ciekawe jaki ten arystokrata jada... weź i traf w gust szlachty - zaśmiał się ironicznie.
- Braian - spojrzała na niego z lekką pogardą - On nam pomaga.
- Dobra, bobra. Chodźmy po ten batonik. I weźmy też jakieś napoje
- O tak...
Zapłacili za zakupy i kupili kawę dla Conor'a.  Wrócili do samochodu.
- Ej no... a mój hamburger? - zapytała smutna Grace
- Nie ma. Przykro nam - oznajmiła Madie.
- Szkoda. Trudno, dajcie to co macie.
Zaczęli jeść. Conor dał się namówić na rogalika. Madison zjadła dwa paczki i rogalika.
- I jak najadłaś się? - zapytał troskliwie Braian.
- Yhym...
- A tobie co? - zdziwiła się Grace pytaniem brata.
- Nic. A co?
- Chyba cię podmienili, bo ty plus troska, to połączenie nie z tej ziemi.
- To miłość - stwierdził Conor.
- Ej ty... nie zapędzaj się - szturchnął go w ramie Braian.
Madison lekko posmutniała. Jednak nie dała tego po sobie poznać.
- Patrzcie. Chowamy się - wtrąciła nagle Grace.
Ze strony przystani szedł Drake, a za nim Lilly. Cała czwórka schyliła się błyskawicznie. Schowali się tak aby nie było ich widać. W ich kamuflażu pomagały przyciemniane szyby i przestronne wnętrze auta.
Drake i Lilly skierowali się w stronę ciemno-zielonego auta. Drake włożył do bagażnika kosz piknikowy. Wsiedli do auta i ruszyli.

Conor wyprostował się i włączył silnik. Ruszył powoli za Drake'iem.
- Jedziemy moim, bo twoje auto pewnie zna - poinformował w trakcie jazdy.
- Domyśliłem się.

Jechali przez kilka minut. Wkrótce samochód Drake skręcił w alejkę gdzie zaczynały się domki letniskowe.
- No i zaraz zacznie się akcja - powiedział podekscytowany Conor z diabelskim uśmiechem na twarzy.

Po Madison w tym momencie przebiegł zimny dreszcz. nie wiedziała czego się ma spodziewać. Bała się, to wiedziała na pewno.

24 komentarze:

  1. b. fajny rozdzial ;) i duzo sie w nim dzieje :P a ten nowy wilkolak jest zabojczo przystojny ;)
    Czekam na następny rozdzial i zycze wesolego sylwestra i szczesliwego nowego roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nowy wilkołak ci się spodobał. Cieszę się :) Ale jest to postać epizodyczna. Być może się pojawi jeszcze raz czy dwa, ale nie obiecuję.

      Usuń
  2. mi tez sie bardzo podoba rozdzial, i wogole to juz myslalam ze go nie dodasz w terminie i nas zawiedziesz.. ale jednak dotrzymalas slowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dotrzymywać słowa. Chociaż czasami bywa tak, że coś zaplanuję, ale wychodzi inaczej i to nie z mojej winy. Nie lubię gdy was zawodzę, dlatego lubię dodawać w terminie, a za każde opóźnienie zawsze staram się przeprosić :)

      Usuń
  3. Zajebisty jest !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! tez myslalam ze nie dodasz.. jejkuu ale sie w nim duzo dzieje :D
    I jest Maddie i Braian <333 :* KOCHAM ICH ! :*
    czekam na nastepny..
    POzdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę się dzieje, w następnym rozdziale dzieje się jeszcze więcej, także już zapraszam na następny, też będzie w terminie :)

      Usuń
  4. mi tez sie podoba. i wazne ze jest dlugi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to, starałam się żeby był dłuższy niż poprzedni :)

      Usuń
  5. Zamorduję! Zaszlachtuję! Wybebeszę! I pogrzebie żywcem!
    Jak ty mogłaś? Moj najgorszy koszmar się ziścił! To niebywale! Braian i Madison ... Zeszli się!!!! A ratunku uciekam na Hawaje albo Bali! Nie, już wiem, do Hono Lulu...!!!!!
    [A tak w sprawie czy jestem choć trochę normalna? Nie. €:]
    Niech będzie, że skończyłam i mogę już coś sklecić. Po pierwsze Conor - lubię go coraz bardziej. Jest taki - taki no... Jadłaś kiedyś homara w pomidorach? Nie? Ja też. Ale wygląda pięknie. Dokładnie tak jest z Conorem, piękny, drogi i jeszcze nie zjedzony. (Czy porównywanie facetów do jedzenia jest normalne?) Kurczę, jestem głodna. -.-
    Cóż mogę jeszcze rzec? Czekam na to co wydarzy się dalej. Zastanawia mnie akcja z Drake'iem! Mam nadzieje, że go teraz nie pokonają. O bogowie, to nie może się tak szybko skończyć. Masz zakaz kończenia tej historii, jasne? Mam cię na oku ","
    Standardowo: weny i masy pomysłów na ciąg dalszy €:
    Buziaki, Inna :3
    PS Życzę szalonego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj jeszcze z tym mordowaniem kochana haha :D A i nie kupuj biletu na Bali czy coś tam. Poczekaj na dalszą historię hehe :D Uwierz mi ja nie jestem osobą, której zamiary można przewidzieć, chociaż czasami wam się udaje. Inteligentnych mam czytelników i to mnie cieszy :) Jak to będzie z M i B czas pokaże :) A i nie bój się nie kończę historii, to dopiero początek :D

      Usuń
  6. No no. Zapowiada się naprawdę ekscytująca walka z Drakiem.
    Ledwo Conor się pojawił a już polubiłam jego postać. Widać, że jest profesjonalistą w tym co robi. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz pomoże naszym bohaterom :D.
    Co do Braiana i Maddie... Odnoszę wrażenie, że po tamtym pocałunku w pokoju dziewczyny, ta dwójka ma się coraz bardziej ku sobie. Choć wciąż nie jestem stuprocentowo pewna co do intencji wilkołaka, tak jak Maddison zauważyłam, że jest on mniej chamski w stosunku do innych ludzi. Być może nasza Maddie na Braiana dobry wpływ? W sumie to chętnie bym ich zobaczyła razem, ale tak na poważnie i z pełnym zaangażowaniem ze strony Braiana.
    Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Madie ma dobry wpływ na Braian'a. Ale czy to wystarczy? Przekonasz się już niedługo :) Co do Conor'a to na pewno pomoże naszym bohaterom niejednokrotnie :) Szczególnie, że zrobię z niego postać drugoplanowa, bo spora część was, albo nawet wszyscy go polubiliście :)

      Usuń
  7. Coraz bardziej zastanawiam się dlaczego tak bardzo chcesz zaciukać Drake skoro... Jeszcze nic złego nie zrobił. Reszta bohaterów zdecydowanie przesądza. Wampir porwał ich przyjaciółkę czy co tam zrobił i najwyraźniej dobrze się z nią bawi tzn. Pasują mi jako para, a oni już! O matko latają po jakichś łowcach nie wiadomo czego bo ich przyjaciółka szlaja się z truposzem. No i? Chce dziewczyna się szlajać proszę bardzo. Sama wpakowała się w kłopoty i liczy że przyjaciele ja wyciągną. Chciałabym zobaczyć scenę gdzie Brian krzyczy : Lily uciekaj on cię zabije!
    A Lily dlaczego?!
    Brian : on jest wampirem!
    A Lily takie WTF? Właśnie tak to widzę. Brian ja wiem że on mu zagryzł dziewczynę i teraz jak na to patrzy to może wmawia se że ją kochał. Teraz, gdy od jej śmierci minęło... Ile? Doesn't matter. Ale... To była jego pierwsza miłość tak? Według mnie on był tylko w niej szaleńczo zakochany. Każdemu się wydaje że pierwsza miłość to coś wyjątkowego i pewnie w przypadku Briana tez tak było... Tyle... Że to nie jest trwałe uczucie. Za kilka miesięcy by mu przeszło i tak na dobrą sprawę to on by jeszcze kilka lasek miał a nie przyjmuje się jedną. W sumie to nawet go rozumiem. Zaciukał mu pannę. No dobra. I on za to że Zaciukał to go nienawidzi. Luuzik Brajan. A teraz chcą go zaciukać bo Zaciukał jego pannę, bo boją się że zaciuka Lily. Qurwa! To całkiem logiczne! Ale co jeśli Drake wcale nie ma złych zamiarów? Aż zacytuję In the end : But in the end it doesn't even matter. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha rozwaliło mnie słowo " zaciukał" :D Uwierz mi, oni mają się czego bać. Drake to nie jest bohater, który jest "niby zły". Nie należy do typu bohaterów zły, ale tak naprawdę dobry. On jest ZŁY w pełnym tego słowa znaczeniu. Przekonasz się już w następnym rozdziale. Ah... chyba zdradzam za dużo no !

      Usuń
  8. Fajne!!!
    Mam nadzieję, że Brian i Madison będą razem. Bo uwielbiam ich razem.
    Życzę weny i pozdrawiam

    XOXO
    Niezalogowana Maya Redbird

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Jest mi bardzo miło, że dołączyłaś do grona moich czytelniczek :)

      Usuń
  9. Wiedziałam! Po prostu czułam, że oni się zejdą! Rzecz jasna kibicuję tej parze, bo Braian jest taki mega, że no ja nie mogę! uwielbiam to, jakim władczym arogantem jest na co dzień, a jednocześnie to, jaki czuły i opiekuńczy potrafi być w stosunku do Madie.
    A Conora jakoś niespecjalnie lubię. nie podoba mi się zachowanie chłopaka i już! Nie lubię takich bogatych typków wysławiających się jak średniowieczna szlachta! Zdecydowanie wolę takich wyluzowanych, niż sztywnych :P
    No i mam nadzieje, że dopadną Drake'a zanim zrobi coś złego Lily. Chociaż w dalszym ciągu twierdzę, że fajnie by było, jakby zmienił ją w wampira, wtedy w ekipie byłaby trójka wilkołaków, prawdopodobnie czarownica i wampek. Całkiem niezła mieszanka :)
    Przepraszam, że tak krótko i nieskładnie, ale mam masę roboty, a nie chciała odwlekać komentowania :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę w tobie kolejną fankę B i M :) A co do Conor'a to szczególna postać z trochę trudnym charakterem, to prawda, dlatego nie każdemu może przypaść do gustu i to rozumiem :) Co do Drake'a i Lilly to zobaczysz co będzie już w następnym rozdziale

      Usuń
  10. No no. Poszukiwania trwają pełną parą. ;) Cieszę się że w ostateczności Conor zgodził się im pomóc. Mam nadzieję, że będzie się częściej pojawiał bo ogólnie wywarł na mnie dobre wrażenie. Widzę, że między Madie, a Braianem znów pojawiły się jakieś iskierki. Ja już nie wiem co między nimi jest. Kompletnie nie wiem jak mam czytać, odbierać ich znajomość. Jestem kompletnie zagubiona. Czasem myślę, że już lepiej byłoby lepiej gdyby Braian został tylko przyjacielem. Przynajmniej Madie wiedziałaby na czym stoi, a tak ciągle te zawirowania.
    Ważne jest jednak to, że Braian staje się lepszym facetem. Miło, że przestał być tak chamski jak na początku. Zmiana wyjdzie mu na dobre. Całkiem sprawnie poszło im odnalezienie Drake'a i Lily. Wilkołak, którego spotkali po drodze był całkiem przystojny. Ciekawa jestem, czy to postać epizodyczna, czy masz dla niego jakiś ważniejszy plan. Już się boję co będzie w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że Lily nie stanie się krzywda. Martwię się o nią. Nigdy nie wiadomo do czego Drake jest tak naprawdę zdolny. Nie mogę się doczekać, żeby wiedzieć czy Braian naprawdę pozbawi go życia - czy jest do tego zdolny - no i czy złamie słowo dane ojcu. A może Drake okaże się silniejszy?
    Ten rozdział był świetny, ale kiedy myślę co będzie dalej. Ah chcę już wiedzieć!
    Życzę wodospadu weny i sukcesów w nowym roku.
    Pozdrawiam ;*
    PS: Przepraszam za spóźnienie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda ta relacja między Madie i Braian'em jest bardzo pokręcona i trudna, szczególnie dla Madison, ale co w dzisiejszym życiu jest łatwe? :D Co do odnalezienia Lilly to masz racje, że znalezienie jej poszło im sprawnie i tak się zastanawiam czy nie za sprawnie :/ Może mogłam to im jakoś utrudnić? A... już sama nie wiem hehe, ale co się będę nad tym rozwodzić, już i tak za późno heh :D

      Usuń
  11. Napisze tylko tyle:
    I LIKE IT !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszy mnie, gdy widzę jak jedna z moich ulubionych bloggerek rozwija skrzydła i piszę z rozdziału na rozdział coraz lepiej i dokładniej. Co prawda przydałoby się rozbudowywanie niektórych scen i rozwijanie akcji, ale to przychodzi z czasem, i wydaje mi się, że za parę miesięcy Twój blog zacznie czytać jeszcze więcej ludzi. O to mogę się założyć.
    Stwierdzenia Conora są niezwykle trafne: "To miłość", widać chłopak zna się na życiu i jest dobrym obserwatorem.
    PS. Lubię takie postacie jak Conor, tak trzymaj, Viki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Staram się i wiem, że jeszcze muszę się podszlifować w niektórych elementach :) Oby twoje proroctwo dotyczące tego, że jeszcze więcej ludzi zacznie czytać, się spełniło :)
      Miło mi, że postać Conora ci się podoba :) Też lubię kreować takich bohaterów, choć niektórzy nie przepadają za takimi postaciami.

      Usuń