sobota, 15 marca 2014

Nieuniknione Przeznaczenie: Rozdział IX

Info: Zanim nowy rozdział mam do was pytanie i byłabym wdzięczna gdybyście na nie odpowiedzieli :) Czy zaglądacie na profile bohaterów? Bo jeśli tak to mi jest bardzo miło. a jeśli nie :( to szkoda,bo staram się je uzupełniać o nowe ciekawe opisy których nie znajdziecie w opowiadaniu, dodaje też zdjęcia i gify które oddają jakiś moment w opowiadaniu. Będę wdzięczna jak odpowiecie na to małe pytanko:) I zachęcam do odwiedzania profili bohaterów,bo np. możecie się już dowiedzieć jak Drake został przemieniony w wampira i przez kogo.Chciałabym także serdecznie podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem.Każdy zostawiony przez was komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania.Mam nadzieję,że pod tym rozdziałem także znajdę waszą opinię,która jest dla mnie bardzo ważna :) Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział, mam nadzieję,że wam się spodoba :)

Rozdział IX: Protection

Czasami jeden zły krok prowadzi do ciągu złych zdarzeń.Jedna nieprzemyślana decyzja i wszystko staje się jeszcze trudniejsze...

Madison siedziała w swoim pokoju,był już wieczór ,a ona nie mogła jeszcze ochłonąć po tym co stało się rano. Stella krzątała się gdzieś po domu ,jednak jej obecność nie gwarantowała poczucia bezpieczeństwa dla Madison.Dziewczyna nie mogła przestać myśleć o tym,że zaprosiła do swojego domu wampira...mordercę. Teraz wszytko mogło się zdarzyć.Mógł wejść do nich o każdej porze i nic go nie powstrzyma od zrobienia tego co by chciał.Ta myśl prześladowała Madison i nie dawała jej spokoju.Choć Wels'owie obiecali,że będą chronić ją i jej mamę, ona i tak czuła się niepewnie.
Żałowała tego,że wpuściła Drake'a do środka,ale tłumaczyła sobie,że nie mogła przewidzieć tego kim on jest.Wszystko ją przytłaczało.Tajemnice które musiała ukrywać przed najbliższymi i ciągły strach doprowadzały ją do szału.Nie mogła sobie znaleźć miejsca.Raz leżała na łóżku,to za chwilę siedziała na krześle lub stała koło okna. 
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.Jego dźwięk sparaliżował ją.Wystraszyła się tak bardzo,że przez chwilę nie mogła się ruszyć z miejsca.Jednak otrząsnęła się z tego i szybko wybiegła z pokoju.Bała się,że to Drake ,a mama zaraz mu otworzy drzwi.Szybko zbiegła po schodach.Zauważyła,że Stella jest już przy drzwiach i je otwiera.Zdążyła tylko wydusić z siebie
-Ma... - jednak Stella już je otworzyła - mo.... - dokończyła szeptem.Miała zamknięte oczy ze strachu,jak je otwierała,była gotowa na najgorsze.Jednak gdy je otworzyła ucieszyła się, bo była to Lilly.
-Dobry wieczór Pani Dowell
-Cześć Lilly ,wejdź
-Hej Lilly jak dobrze,że to ty - ucieszyła się Madison
-Też się ciesze,że cię widzę - uśmiechnęła się Lilly 
-Chodź do mnie na górę - zaproponowała Madison
-Jesli byście coś chciały do picia lub jedzenia to mówcie chętnie przygotuję - zaoferowala Stella
-Ok mamo,dzięki

Gdy już dotarły na górę Madison zamknęła drzwi i usiadła na łóżku .Lilly siedziała na krześle i obracała się na nim dookoła,Madison patrząc na nią zaśmiała się.Wreszcie coś ją rozbawiło po tylu nieprzyjemnych rzeczach jakie ją dziś spotkały.
-Pogadamy ? -zapytała przez śmiech
-Ach takk , tylko czekaj odkręcę się w drugą stronę  ... o już ... - machnęła jeszcze głową aby się otrząsnąć
-Hahha Lilly rozbrajasz mnie czasami,ale to dobrze - śmiała się Madison
-Ja a,to...dlaczego? A no bo ja lubię karuzelę i lubię też obrotowe krzesła.Są one o tyle lepsze ,że można kręcić się na nich w dwie strony , a na karuzeli tylko w jedną i gdy ci się w głowie zacznie kręcić to nie możesz się odkręcić - stwierdziła dość poważnie Lilly
-Te twoje spostrzeżenia.... - chichotała Madie. "Wreszcie coś normalnego ,no może nie do końca" - pomyślała uśmiechając się do siebie

-Co tam jak minął ci dzień? - zapytała beztrosko Lilly
-Taa... - spuściła głowę patrząc na kołdrę i gładząc ją rękoma- Zwyczajnie ... - wymusiła z siebie to słowo.Nie była zadowolona z tego,że musi kłamać jej prosto w oczy,bo brzydziła się jakimkolwiek kłamstwem , a ostatnio musi robić to nagminnie.
-A to tak jak i mi...Ale wiesz co - przysiadła się do Madison i  z uśmiechem na twarzy dokończyła- widziałam dziś Drake'a
Madison skamieniała.Głośno przełknęła ślinę i patrzyła na Lilly z szeroko otwartymi oczami.
-Co się stało?Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.Jesteś blada dobrze się czujesz? - spytała lekko zaniepokojona Lilly
Madison nie wiedziała co odpowiedzieć.Była przerażona tym,że Lilly widziała się z Drake'iem.W głowie stanęła jej jedna myśl."Uchronić nic niewiedzącą Lilly przed nim". Madison wiedziała,ze musi coś wymyślić i chronić przyjaciółkę,nie wiedziała jednak jak to zrobić i nic jej przy tym nie mówić.
-Hej Madie - machała jej teraz ręką przed oczami - jesteś tu?
-A... tak jestem.... zamyśliłam się po prostu, sory.A gdzie go widziałaś? - zapytała i lekko zmarszczyła brwi
-Tu... to znaczy na naszym osiedlu
-Coś mówił?
-Nie... to znaczy... A co miałby mówić?
-Nic, to znaczy nie wiem, tak pytam - uśmiechnęła się z wymuszeniem Madison
-Aha.Mówił tylko,że widział się ze starymi znajomymi i tyle nic więcej.Chyba się spieszył,bo szybko odszedł
-Czyli nie rozmawialiście długo,to dobrze.
-Dobrze? Dlaczego dobrze?
-Nie wzbudza u mnie zaufania i tyle...
-Czy ja wiem... dla mnie jest miły i obiecał,ze jeszcze się spotkamy.Zaproponował nawet kawę- wyjawiła zadowolona z tego faktu Lilly
-Co? Nie zgodziłaś się prawda?
-A dlaczego nie? Madison czy ty jesteś o niego zazdrosna czy coś?
-Phaa - prychnęła Madie -  Ja... o niego...zazdrosna?-"Boże Lilly gdybyś tylko znała prawdę"- pomyślała
-No bo tak to wygląda.Interesujesz się nim i bronisz mi się z nim poznać bliżej
-Lilly ja porostu chcę cię chronić przed takimi jak on
-Takimi jak on? - zapytała podejrzliwie
-No wiesz... - Madison chciała jak najszybciej wybrnąć z tej sytuacji ale nie wiedziała jak,lecz po sekundzie przyszło jej coś na myśl - takich jak on to znaczy... pustych kolesi - dodała jakby z zapytaniem w głosie,bo wymyśliła to na poczekaniu
-Pustych? On pusty? Coś mi się wydaje,że się mylisz.Wygląda na inteligentnego według mnie
-Może dobrze się maskuje, nie pomyślałaś o tym? Mi się wydaje ,że szuka naiwnych ofiar - na słowo "ofiar" zadrżał jej lekko głos,przypomniała sobie o dziewczynie Braiana, którą zabił Drake i to wywołało u niej dreszcz,bała się,że następną jego ofiarą może być Lilly albo ona sama
-Naiwnych ofiar? Czyli teraz sugerujesz,że jestem naiwna? - widać było,że Lilly trochę się zdenerwowała
-Nie Lilly, nie o to mi chodziło...Ja poprostu...
-Wiesz co Madie chyba będzie lepiej jak pójdę ,bo widze,że zaczyna robić się niemiło, a nie chcę się z tobą kłócić - powiedziała wstając i kierując się ku drzwiom
-Lilly zaczekaj proszę,nie chcę źle uwierz mi proszę - powiedziała błagalnie Madison łapiąc dziewczynę za rękę
-Madie ok,ale... - spuściła wzrok - pójdę już,dobranoc - wyszła zamykając za sobą drzwi
-Tylko tego brakowało - powiedziała sama do siebie i rzuciła się na łóżko

Madison była kompletnie zdezorientowana.Nie wiedziała w jaki sposób chronić Lilly i nic jej przy tym nie mówić.Nie umiała chronić siebie , a co tu mówić o chronieniu drugiej osoby. Nagle zerwała się z łóżka i szybko zeszła na dół.Zaglądnęła do kuchni lecz nikogo tam nie zastała.Powędrowała do salonu.
-Mamo wychodzę na chwilę
-Gdzie idziesz, już późno - stwierdziła siedząca na kanapie Stella z książką w ręku
-Idę do Wels'ów zaraz wracam
-Ok - uśmiechnęła się do córki

 Madison zarzuciła na siebie kardigan i wyszła z domu. Gdy tylko znalazła się za drzwiami poczuła się nieswojo.Miała wrażenie jakby ktoś ją obserwował.Zadrżała lekko i ruszyła szybkim krokiem w stronę domu Grace.Chciała jak najszybciej znaleźć się przy ich drzwiach. Za krótką chwilę była już koło nich, jednak te kilka metrów wydawało jej się długimi kilometrami. Zapukała głośno w ich drzwi.
-Madison co tu robisz? - zapytała otwierająca drzwi Sharon - wejdź proszę
-Cześć ja musiała do was przyjść,bo ... - zatrzymała na chwilę głos bo do korytarza wszedł Braian
-Cześć Madie - powiedział dziwnie miłym głosem co zaskoczyło Madison
-Hej - uśmiechnęła się do niego i kontynuowała - a więc przyszłam ,bo chce porozmawiać o Lilly ,wydaje mi się ,że ma ona kłopoty
-Kłopoty? Jakie kłopoty ? -powiedziała schodząca właśnie ze schodów Grace
-Wejdźmy dalej i porozmawiajmy na spokojnie -zaproponowała Sharon

Wszyscy udali się do salonu i usiedli. Światło było zgaszone tylko ogień z kominka oświetlał pomieszczenie.Drewno pękające w kominku robiło dodatkową atmosferę.Madison przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od tańczących płomieni. Ale po chwili zaczęła mówić.
-No więc myślę,że Lilly jest także w niebezpieczeństwie
Braian lekko zmarszczył drzwi i dodał:
-A to dlaczego?
-Bo mi się wydaje,że Drake jej się podoba
-To ona go zna?- zapytała zdziwiona Grace
-Niestety tak. Kiedy ostatnio wracałam z Lilly ze szkoły czekał na mnie, no i tak ona go poznała.
-Nieciekawie... - złapała się za czoło Grace
-Madison, a ty jak go poznałaś? - zapytała Sharon
-Kiedyś z Lilly byłam w parku i tam go widziałam po raz pierwszy.Ale wtedy go nie poznałam. Dopiero w piątek go poznałam.Zaczepił mnie jak szłam do szkoły.
-Aha... ciekawe czego chciał - zastanowił się Braian
-Nie wiem. Widziałam go o poranku.Kręcił się w pobliżu naszych domów.Jak potem go o to zapytałam,to powiedział,że chciał sprawdzić czy mieszka tam jego przyjaciel.Zapewne miał na myśli ciebie - spojrzała na Briana.Ten podniósł głowę i spojrzał także na nią
-Na pewno tak... Skąd ten robal wiedział o tym ,że się tu przeprowadziliśmy...Przecież nikt o tym nie wiedział tylko my,no i ty
-I jeszcze Rebecca - wtrąciła Grace
Wszyscy teraz na nią patrzyli.Nastała chwila milczenia,którą przerwał Braian
-No tak.... to ta wiedźma ,mogłem się domyślić,że mają ze sobą coś wspólnego.Takie szelmy ciągnie do siebie
-Myślisz ,że poinformowała go o tym,że mieszkamy tu.Skąd by wiedział,że mamy z nim cos wspólnego? -pytała Sharon
-Może nie wiedziała,że mamy z nim coś wspólnego,ale wiedziała,że jesteśmy wilkołakami.Wyczuła mnie,wiem to ,bo dała mi to do zrozumienia - mówiła Grace
-A więc nie jest byle czarownicą.Tylko dobrze poinformowane wiedźmy wiedzą jak rozpoznać nadprzyrodzonego.Gdyby była w tym świeża nie rozpoznałaby cię tak szybko,bo przecież nie dawałś tego po sobie poznać prawda? -zapytał Braian
-No co ty, nie jestem głupia.Ale wiedziałam ,że ona wie.Widać było to po niej
-Chwilka... Czyli tylko potężna wiedźma może wyczuć nadprzyrodzoną postać taką jak wampir czy wilkołak?
-Tak. My wilkołaki wyczujemy każdą nadprzyrodzoną postać i nie musimy być alfą, każdy beta pozna nadprzyrodzonego.Wampir umie wyczuć czy ktoś jest wampirem czy wilkołakiem czy też zwykłym człowiekiem, ale tego czy jest czarownicą już nie,bo nie ma takich zmysłów jak my.A to dlatego,że np. wilk czy bliżej ci może znane psy czują gdy jest zagrożenie albo gdy człowiek jest zły albo dobry, my tez to wyczuwamy, a wampir nie.Dlatego możemy rozpoznać czy ktoś jest zwyczjnie zły czy może zły w większym znaczeniu i ma w sobie zło, tak jak ma to Rebecca. Wiedźmy natomiast tylko te potężniejsze wyczują nadprzyrodzonego,czyli wampira,wilkołaka lub inną czarownicę, słabe czarownice lub te początkujące tego nie wyczują.
-Trochę to zagmatwane jak dla mnie - powiedziała Madison i splotła dłonie podpierając podbródek
-Jak trochę w tym posiedzisz to ,to ogarniesz spokojnie - zaśmiała się Grace
Atmosfera trochę się rozluźniła każdy zachichotał, nawet Braian. Madison nie umiała się gniewać za te słowa na Grace.Choć było jej z tym wszystkim ciężko czuła,że zbliżyły sie do siebie, czuła także ,że Sharon a nawet Braian są jej bliżsi.Wiedziała,że może liczyć na nich i na ich ochronę.
-To to trzeba będzie mieć na oku także Lilly - stwierdziła Grace
-Na to wygląda... - cichym głosem odpowiedziała Sharon
-Dziękuję - powiedziała Madie uśmiechając się do nich - Jesteście dobrymi ludźmi.Przepraszam,że wtedy gdy się o was dowiedziałam,ze tak zareagowałam ale to było dla mnie trudnie i...
-Nie masz za co przepraszać Madie. Każdy by się tak zachował, a nawet i gorzej.Niektórzy by nas nawet nie zaakceptowali i by się odwrócili,bo przecież nie na co dzień w normalnym życiu spotyka się rodzinę wilkołaków prawda? - powiedziała Grace.Na te słowa Madison tylko przytaknęła głową
-Późno już.Mama będzie się martwić,miałam zaraz wracać a troszkę się zasiedziałam.Pójdę już i jeszcze raz dziękuję - powiedziała wstając z kanapy
-Nie ma za co Madison.Trzymaj się - powiedziała Sharon
-To pa Madie - uśmiechnęła się Grace i pomachała ręką
-A ja może cię odprowadzę, tak na wszelki wypadek - zaoferował Braian.Madison była lekko zdziwiona jego propozycją
-Ok,dzięki
Razem powędrowali ku drzwiom.Gdy wyszli na zewnątrz,Madison przeszedł lekki dreszcz.Otuliła się swetrem i rozejrzała wokoło.
-Trochę wieje no nie? -zapytał 
-Tak trochę zimno... - odpowiedziała nieśmiało,jeszcze jakiś czas temu nigdy by sobie nie pomyślała,że Braian będzie dla niej miły i taki ludzki. Szli wolnym krokiem ku domu Madison.Nagle usłyszeli jakby ktoś przemknął nieopodal za nimi.
Braian odwrócił się szybkim ruchem w tył.Madison wystraszyła się strasznie.Pomyślała,że to Drake.Trzęsla się ze strachu
-Czy cz cz..y to on ?- zapytała drgającym głosem
-Nie chyba nie nie wyczuwam go - powiedział Braian i przeniósł wzrok z powrotem na Madie - Ty się trzęsiesz - patrzył jej teraz prosto w oczy. - Chodźmy już - objął ją jedną ręką za ramię.Madison choć nadal była roztrzęsiona to zdziwiło ją jego zachowanie." Braian opiekuńczy" -pomyślała sobie. Ale czuła się obok niego bezpieczna.Był teraz blisko niej czuła ciepło jego ciała i uregulowany oddech.Szli dość szybkim krokiem w stronę jej domu,już za chwilę byli przy drzwiach.Gdy tylko znaleźli się przy nich ręka Braiana zniknęła z ramienia Madison.Dziewczyna było przestraszona ale i lekko zdziwiona zachowaniem sąsiada.Do tej pory nie okazywał jej uczuć, był raczej jej wrogi,jednak gdy zaczęło jej zagrażać prawdziwe niebezpieczeństwo stał się jej ochroną.
-To ja już pójdę.Uważaj na siebie.Grace by mi nie wybaczyła gdyby coś ci się stało - uśmiechnął się jakby chcąc rozładować tą napiętą sytuację
-Ok dzięki za wszystko - powiedziała Madison i lekko się uśmiechnęła.Braian odszedł, a ona weszła do domu.
Gdy tylko zdążyła wejść do środka usłyszała głos Stelli:
-A to dlatego poszłaś do Wels'ów  - Madie zdziwiła się na te słowa,nie wiedziała o co chodzi matce.Zajrzała do pokoju i zobaczyła,że ta stoi przy oknie.Wszystko było jasne.Widziała ja z Braianem
-Mamo to nie tak jak ty sobie myślisz
-Oj tam myśle -uśmiechnęła się Stella
-Mamo - stanowczym głosem powiedziała Madison - jeśli myślisz ,że ja i Braian,że my jesteśmy razem to... - nie zdążyła dokończyć
-Madie nie musisz się mnie wstydzić ja cię rozumiem i nic nie mam przeciwko żebyś miała chłopaka,nawet jeśli jest trochę od ciebie starszy, a jest starszy,prawda?
-Tak... to znaczy ,że jest starszy, ale ja i on ...między nami nic zupełnie nic nie ma.Był miły,o dziwo był miły i zaproponował,że mnie odprowadzi i tyle nic poza tym
-Nie? - zapytała lekko zdziwiona tym faktem Stella- a wyglądało jakby było - dopowiedziała siadając na kanapie.Madie usiadła obok niej
-Mamo,przecież bym cię nie okłamywała - na te słowa Madie głośno przełknęła ślinę,bowiem wiedziała,że nie mówi mamie całej prawdy,że ukrywa przed nią wszystko to co wie o rzeczach nadprzyrodzonych.
-Ok wierze ci córeczko.Ale jedno mnie zaciekawiło
-Co?
-Dlaczego powiedziałaś,że był o dziwo dla ciebie miły? - podejrzliwym głosem ją spytała
Madie chwile się zastanowiła i odpowiedziała  - No....bo... on jest hym... specyficzny...
-Specyficzny?
-Tak.Jest trochę oschły w stosunku do ludzi,ale nie jest chyba złym człowiekiem.Ostatnio jest coraz milszy
-Nawet nie wiedziała,że już go zdążyłaś tak poznać
-Szczerze to go nie znam ,aż tak dobrze.Wiem o nim ... niektóre rzeczy.Grace to moja przyjaciółka i to dlatego
-Lubisz Grace prawda? A tak nie chciałaś jej poznać.Byłaś zła,że wtedy zaproponowałam jej ,że odprowadzisz ją do szkoły
-Wiem ale... chociaż może gdybym jej nie znała... nie wydarzyło by się tak wiele...
-Co wiele? Coś się stało?
-Hym... nie... po prostu nie zawsze jest łatwo w przyjaźni - "A szczególnie w tej przyjaźni" - dokończyła w myślach
-Aha...ale to chyba normalne.Ja też się kłóciłam ze swoimi przyjaciółkami uwierz mi
-Tak mamo wiem. -Uśmiechnęła się Madie -Wiesz pójdę już spać.Jestem zmęczona , to był długi dzień.Dobranoc - pocałowała mamę w policzek
-Śpij dobrze

Madison poszła do swojego pokoju.Zapaliła światło,rozejrzał się wokoło.Podeszła do oka i spojrzała przez nie na ciemną oświetloną latarniami ulicę.Panował tam spokój.Madie zasłoniła zasłonki i poszła do łazienki.
Weszła pod prysznic.Odkręciła wodę i relaksowała się w jej strumieniach.Po kilkunastu minutach wyszła z łazienki w ciepłym różowym szlafroku z ręcznikiem na głowie.Powędrowała prosto do łóżka usiadła na nim i wyjęła z szufladki szafki stojącej obok łóżka telefon.Była jedna wiadomość od Grace:
"Jak tam ? Nie martw się obserwujemy okolicę. Śpij dobrze" - gdy Madie to odczytała uśmiechnęła się do siebie.I zaczęła pisać: "Ok ,dzięki. Ty też śpij dobrze" . - gdy tylko odłożyła telefon usłyszała sygnał wiadomości. Odczytała ją :"Dzięki ale wątpię,żebym zmruzyła oko, a jeśli już to na chwilę,bo muszę zmienic wartę" -Madie zrobiło się ciężko na duszy po tym smsie.Uważała,że to przez nią Grace i jej rodzina muszą zarywać noce,po to aby ona była bezpieczna,po tym jak zaprosiła Drake'a do swojego domu.
-Czemu wszystko musi być takie trudne - westchnęła a następnie zabrała się za odpisanie : "Przepraszam to moja wina"
Za chwilę miała już odpowiedź: 
Grace:"Ej na pewno nie twoja,nawet tak nie myśl.To ja cię w to wszystko wplątałam"
Madison:"Nie Grace,to ja miałam za długi nos,nie powinnam dociekać prawdy"
Grace:"Madison każdy ,by dociekał prawdy.Szczególnie w takim przypadku"
Madison:"I tak przepraszam i dziękuję"
Grace:"Jesteś moją przyjaciółką,jedyną jaką mam i kiedykolwiek miałam w człowieku.Nie masz za co dziękować"
Madison:" :) Dobranoc"
Grace:"Dobrej nocy"

Madison odłożyła komórkę i poszła do łazienki.Zdjęła ręcznik z głowy,rozczesała włosy i wysuszyła suszarką.Przebrała się w koszulę nocną i położyła się spać. Długo przewracała się i nie mogła usnąć.Po dwóch godzinach wreszcie zasnęła.

                                                                  ~~~*~~~ 

Słońce właśnie wschodziło na horyzont.Można było usłyszeć pierwszy śpiew ptaków.Madison nastawiła sobie budzik na szóstą rano. Był już poniedziałek. Niedziela minęła jej bez żadnych nieprzewidzianych sytuacji.Cały dzień spędziła w domu przy książkach i nauce do testu. Nie widziała się po sobotniej sprzeczce z Lilly. Nie widziała się w niedzielę także z Grace.Ostatni kontakt z nią to były smsy które pisały do siebie w sobotni późny wieczór. Madison odpoczęła trochę przez ten jeden dzień,ale wiedziała,że dziś nie będzie tak łatwo.Bo będzie musiała porozmawiać z Lilly i przekonać ją w jakiś sposób do tego,że Drake to nie towarzystwo dla niej.
Madison o 7.25 była już gotowa do wyjścia.
-To pa mamo ja już lecę.
-Czekaj masz tu kanapkę i sok
-Dzięki - zapakowała drugie śniadanie do torby i wyszła
 Stała na swoim podwórku i rozglądała się wokoło.Czekała aż ze swojego domu wyjdzie Grace. I tak się zaraz stało.Grace szybkim krokiem podążała ku Madison.Ta wyszła jej naprzeciw.
-Hej milo cię widzieć - powiedziała Grace i przytuliła Madie
-Ciebie też
-To jak,czekamy na Lilly czy po nią idziemy?
-Może lepiej chwilę poczekajmy
-Ok ,chodźmy powoli w kierunku jej domu

Dziewczyny czekały 10 minut.Ale Lilly nie wyszła z domu.
-Coś długo nie wychodzi - stwierdziła Grace i spojrzała na Madie
-Racja...Może chodźmy po nią
-Ok

Za chwilę były już przy jej drzwiach.Grace zapukała. Drzwi za chwilę się uchyliły
-Dzień dobry dziewczęta - to była mama Lilly
-Dzień dobry Pani.Czy jest Lilly? -zapytała Madison
-Lilly nie ma.Wyszła już do szkoły.Dzisiaj wcześniej niż zwykle
-Aha... a wie pani może dlaczego?
-Nie nic mi nie mówiła.Powiedziała tylko,że ktoś na nią czeka i musi wyjść wcześniej.Tak szczerze to myślałam,że mówi o was 
-Ymm... no nie, nie mówiła o nas - skrzywiła się lekko Grace
-To my już pójdziemy,do widzenia pani.
-Do widzenia dziewczynki

Madison i Grace odeszły od domu Lilly.Zaczęły iść w stronę szkoły pospiesznym krokiem.
-Jak myślisz dlaczego musiała wyjść wcześniej? - zapytała Grace
-Nie wiem, może w szkole musiała coś zrobić.Może bierze udział w jakimś dodatkowym kółku albo coś. Albo... - przerwała i spojrzała na towarzyszkę.Grace także na nią spoglądnęła i dokończyła głośno myśl Madison
-Albo umówiła się z Drake'iem - obie stanęły na te słowa jak wryte i patrzyły na siebie
-Oby nie... - westchnęła Madie. Dziewczyny zaczęły iść dalej
-Kurde no... dlaczego nie pilnowaliśmy jej aż do wyjścia do szkoły. Całą noc na zmiane czuwał Braian , Sharon i ja. Nie myśleliśmy żeby o poranku też czuwać,bo Drake raczej w dzień by się nie odważył zawitać w nasze okolice,nie jest na tyle głupi żeby się narażać.A tu tymczasem być może wywabił Lilly z naszej dzielnicy o tak wczesnej porze
-Grace przestań winić siebie i swoje rodzeństwo.Nikt nie mógł tego przewidzieć.I tak robicie bardzo dużo.Czuwacie nad naszym bezpieczeństwem.
-WIem ale....
-Grace - Madie położyła rękę na ramieniu Grace - jesteście wspaniałą rodziną.Teraz to wiem i jest mi wstyd ,że na początku tego nie widziałam
 Grace na te słowa uśmiechnęła się szeroko.Widać było,że to co usłyszała z ust przyjaciółki bardzo ją podbudowało i uszczęśliwiło.

-Wiesz co zadzwonię do Braiana,powinien o tym wiedzieć
-Masz racje.
Grace wyjęła komórkę i już za sekundę rozmawiała z Braianem
-Braian słuchaj,Lilly nie ma w domu, od jej mamy dowiedziałyśmy się ,ze wyszła dziś wcześniej - dziewczyna po tych słowach zamilkła i przez chwilę uważnie słuchała.Następnie odezwała sie - Ok, już idziemy,jak coś to dam ci znać.
-I co powiedział?
-Mamy iść szybko do szkoły i sprawdzić czy tam jej nie ma.Jeśli jej tam nie będzie to ...mamy pewnie problem
-O nie ... - Madison przeszył lekki dreszcz na myśl ,że Lilly może być teraz z Drake'iem

Szybkim krokiem podążyły do szkoły.Za kilka minut były już na miejscu. Wpadły na dziedziniec szkoły i zaczęły rozglądać się dookoła
-Nie widzę jej - mówiła Grace
-Ja tez nie,chodźmy do szkoły,może tam jest

Gdy otwierały drzwi do szkoły wpadły na Lisę
-O hej gdzie się tak spieszycie?
-A... cześć my ... szukamy Lilly widziałaś ją może? - zapytała Madison
-Nie,nie widziałam jej. A może wy widziałyście Chelsea ? Jak zwykle się spóźnia, może znowu zrobiła sobie wolna pierwszą lekcje i to pewnie z moim braciszkiem - mówiła jak nakręcona Lisa, Grace i Madison tylko spojrzały na siebie,chciały jak najszybciej iść dalej ale nie wiedziały jak zbyć Lisę
-No możliwe wiesz jak to ona haha szalona dziewczyna -  zaśmiał się dość sztucznie Grace
-No to racja - przytaknęła Lisa
-Wiesz my będziemy szły - chciała jakoś wybrnąć Madison
-A własnie po co wam Lilly? Coś się stało ?- zaciekawiła się Lisa
-Co? Nie , nic. - mówiła szybko Madie
-Aaa...ok nie będę was zatrzymywać... do zobaczenia - powiedziała Lisa i odeszła ze skwaszoną miną.Dziewczyny wiedziały,ze Lisa wyczuła w ich zachowaniu coś dziwnego, ale nie umiały się teraz tym za bardzo przejmować.Miały jeden cel znaleźć jak najszybciej Lilly.
Pobiegły do szafek jednak tam też jej nie znalazły.
-Nie wiesz może jaką ma pierwszą lekcje? - spytała Grace
-Nie, nie mam pojęcia.
-Moźe zadzwoń do niej albo napisz smsa
-Wątpię żeby odpisała po naszej ostatniej rozmowie.Zadzwonię,może odbierze
-Dzwoń szybko
Madie pospiesznie wyciągnęła komórkę. Próbowała kilka razy jednak nikt nie odbierał
-I co?
-Nie odbiera,próbuję już 5 raz
-Tylko tego brakowało, czekaj może spróbuję ja ze swojego numeru
-Ok
Grace zaczęła dzwonić jednak też nie uzyskała odpowiedzi
-Nic.Co teraz robimy?
-Grace nie wiem, boje się o nią.Jeśli ona jest z... - urwała i spojrzała przyjaciółce w oczy
-Oby nie. Dzwonię do Braiana. - Po chwili już rozmawiała z bratem - Braian nigdzie jej nie ma i nie odbiera telefonu,co robimy? - przez chwilę słuchała głosu w słuchawce następnie odpowiedziaął - Ok moge spróbować,ale nie wiem czy złapię trop,bo nie mam jej żadnej rzeczy, a nie przywiązywałam za bardzo uwagi do jej zapachu - powiedział ciszej aby nikt wokoło tego nie usłyszał - gdybym miała jej jakąś rzecz byłoby łatwiej ale skąd ja wezmę jej ... - zatrzymała się na chwilę i zerknęła w stronę szafek - wiesz co Braian mam pomysł.Jak będę coś miała zadzwonię
-I co? - pytała zniecierpliwiona Madie
-No... mamy mały problem... musimy się włamać do szafki Lill
-Co?! - krzyknęła Madison
-Ciszej
-Ok ale po co? A jak ktoś nas zobaczy?
-Nie mamy innego wyjścia.Braian powiedział,że mam... hym...jak by ci tu powiedzieć... namierzyć ją po zapachu
-O Boże już się boję... - westchnęła Madie i złapała się za głowę - ok róbmy co do nas należy
-Mam plan.Poczekajmy aż zaczną się lekcje,wtedy nikogo nie będzie na korytarzu i spokojnie włamiemy się do szafki Lilly.
-Ok
Dziewczyny czekały w kabinie łazienkowej aż zacznie się lekcja.Gdy głosy na korytarzach całkowicie ucichły i nikt nie pozostał już na korytarzu udały się szybkim krokiem w stronę szafek

-No dobra i co teraz?Czym my ją otworzymy? Trzeba by było czymś podważyć albo coś - mówiła Madie, wtedy Grace złapała za uchwyt szafki i pociągnęła.Szafka otworzyła się momentalnie. Madie otworzyła usta ze zdziwienia -  No albo można i tak - dodała
-Dobra co my tu mamy - mówiła szperając w szafce Grace - o apaszka, super
-No dobra bierz ją i spadamy - gdy Madie powiedziała te słowa usłyszała głos z końca korytarza
-Co wy tu robicie??? - rozległo się echo głosu mężczyzny.Obie szybko spojrzały w stronę dobiegającego tonu. Był to dyrektor szkoły
-O nie, tylko tego brakowało - powiedziała Grace zamykając szafke i opierając się o nia plecami
-Dzień dobry panie dyrektorze my...  - nie zdążyła skończyć Madison
-Dlaczego nie jesteście na lekcjach? - zapytał
-I to jest dobre pytanie - stwierdziła Grace i pstryknęła palcami akcentując swoją wypowiedź.Spojrzała także na Madie,chcąc aby ta coś wymyśliła
-A więc? - brnął dyrektor
-Bo my się spóźniłyśmy i musimy wziąć książki z szafki - mówiła jednym tchem Madison
-Aha, dobrze więc, bierzcie je i na lekcje i to migiem.Nie ma szfędania się po szkole.Dopilnuje abyście trafiły do klasy
-Super - wymamrotała pod nosem Grace

Dziewczyny w eskorcie dyrektora dotarły do klasy. Usiadły w ławce i zaczęły cicho rozmawiać.
-No i jesteśmy uziemione na jedną lekcję - szepnęła Madie
-Trudno,nic na to nie poradzimy.Bardziej martwię się o to,że zostawiłam szafkę Lilly otwartą - zmarszczyła czoło Grace
-Musiałaś aż tak mocno ciągać za tą szafkę,że aż zamek się wyłamał
-Sory nie wiedziałam jakiej siły użyć,zdaje się,że nie pociągnęłam mocno. A jak inaczej niby miałam ją otworzyć?
-To ja nie chce wiedzieć ile masz siły gdy chcesz mocno.Nie wiem mogłyśmy coś pokombinować w zamku wsuwką do włosów czy coś 

Lekcja ciągnęła im się w nieskończoność. Tykające wskazówki zegara były udreką.dziewczyny nie mogły skupić się na lekcji.Myślały tylko o jednym o Lilly.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek pospiesznym krokiem wyszły z sali. Pokierowały się od razu w stronę szafek. Gdy tam dotarły, zobaczyły,ze przy szafce Lilly stoi woźny. Widać było,że ją naprawiał.Dziewczyny spojrzały na siebie znacząco i przeszły obok niego.Zdążyły usłyszeć jak mamrotał pod nosem:
-Wandale,niczego nie umieją poszanować - mówił starszy człowiek

-Upsik - po chwili szepnęła Grace, gdy wychodziła z Madie z budynku.
-Ok co teraz? - zapytała Madison gdy były już na zewnątrz
-Tropimy,tylko chodźmy gdzieś w mniej widoczne miejsce

Dziwczyny wyszły z dziedzińca i stanęły pod brama szkoły. Akurat tam nikogo nie było. Grace wyjęła z plecaka jedwabną,turkusową apaszkę. Przyłożyła ją do nosa i zamknęła oczy.Gdy je otworzyła lśniły na niebiesko.Ponownie je zamknęła ,a kiedy je otworzyła były już całkowicie normalne.
-Ok to zaczynamy - zaczęła obracać się wokół własnej osi powolnym krokiem
-I jak? Czujesz cos?
-Nie za bardzo, dużo tu różnych zapachów...ale ... czekaj - Grace zaczęła iść w przeciwnym kierunku niż szkoła.Nie kierowała się też w stronę domu. Szła w innym kierunku, jakby bardziej w stronę centrum miasta.
-Masz coś?  - pytała Madie idąc za nią krok w krok
-Chyba tak... tak mi się wydaje ... chodźmy szybko - dziewczyny zaczęły biec. Biegły tak dłuższą chwilę. Na moment przystawały żeby znów za chwilę ruszyć do przodu.
Po kilkunastu minutach znalazły się w centrum Berkeley. Szły ulicą i rozglądały się wokoło.
-Ona tu była, jestem tego pewna.Dzwonię do Braiana 
-Gdzie ona może być - zastanawiała się Madie. Martwiła się o Lilly, nie chciał aby stało jej się coś złego
-Braian jesteśmy w centrum,przyjeżdżaj do nas coś wyczułam.Wyślę ci zarz smsa z nazwą i numerem ulicy.Będziemy na ciebie tu czekać.
-Grace jak myślisz czy ona jest z nim?
-Nie wiem,ale boję się,ze tak.Ciężko mi jest namierzyć czy był z nią.Nie znam jego... zapachu - te słowo przeszło ciężko jej przez gardło
-Aha, rozumiem. Braian zaraz będzie?
-Tak powinien tu być za klika minut wysłałam mu nazwę ulicy.Musimy na niego poczekać ja sama dalej nic nie wywęszę

Stały tak kilka minut patrząc się na ludzi przechodzących ulicami.Miały nadzieje,że dostrzegną w tych tłumach Lilly.Ale tak się nie stało.Po chwili obok chodnika na którym stały zatrzymał się czarny sportowy samochód. Szyba się uchyliła , był to Braian. Miał na oczach ciemne okulary przeciwsłoneczne i był ubrany w czarną skórzaną kurtkę.W tym sportowym wozie prezentował się nieziemsko.Madison aż usta otworzyła z wrażenia.
-Wsiadacie ? - zapytał . Grace od razu ruszyła do auta.Madison stała i się nie ruszała
-No chodź ,Madie na co czekasz
-A... ja, już -  odpowiedziała zmieszana i wsiadła do auta
-No dobra daj mi tą rzecz która  jest własnością Lilly - powiedział Braian i wyciągnął rękę w kierunku siedzącej obok Grace.Madison siedziała na tylnim siedzeniu.
Braian wziął apaszkę Lilly i powąchał ją.Jego oczy zabłyszczały,ale po chwili były już naturalnego koloru. Otworzył okno i zaczął jechać wolniej.Przechylił się lekko w stronę okna.Jechali tak 10 minut.Gdy nagle Braian gwałtownie skręcił w prawo i zaczął jechać szybciej
-Co się dzieje Braian ?Masz coś ? - pytała Grace
-Mam - odpowiedział krótko 
Madison nie wiedziała czego się spodziewać,bała sie,że coś się stało. Za kilka minut byli już na obrzeżach miasta. Zjechali w jakąś piaskową drogę,która prowadziła na wzgórze na którym z oddali,przez mgłę widać było wielki dom.

17 komentarzy:

  1. pozwol ze jutro skomentuje to nieco lepiej,bo dzis nie mam do tego glowy.
    jest idealnie,spodobalo mi sie wszystko.

    Zapraszam na 9 rozdział z życia Sary
    http://themoordeath.blogspot.com/

    Pozdrawiam,życzę weny i radości z pisania

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się twoje opowiadanie. jednak mam pytanie: Jeśli Madison raz zaprosiła Drake'a do domu to może sobie wchodzić bez zaproszenia nieskończenie wiele razy? Tj, więcej go nie potrzebuje i można go tylko raz zaprosić? Okazuje się że mam więcej pytań :D Jak to jest z przesądami u Ciebie? Jak na niego działa światło słoneczne, krucyfiksy, czosnek, srebro, woda święcona, osikowe kołki, ogień? Jak zostaje się wampirem, i jak wygląda przemiana w tego typu monstrum? Czy jest więcej wampirów takich jak Drake? Czekam na odpowiedź i na kolejny rozdział :D przepraszam za ten przepełniony pytaniami komentarz :D Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie szkodzi,że tyle pytań.Chętnie na nie odpowiem :) A wiec: Jeśli Madison raz zaprosiła go do swojego domu, to może on teraz wchodzić ile razy chce i o każdej porze, w każdej chwili ( czyli tak jak w większości przypadków jeśli chodzi o wampiry ). Wampiry muszą być zaproszone do każdego domu, nie ma tu zależności czy jest to dom osoby nadprzyrodzonej czy nie. Np. żeby wejść do domu wilkołaków też musi być zaproszony, do domu czarownicy także, do domu innego wampira też. A więc tu moje opowiadanie różni się od jakiegoś serialu czy filmu, bo u mnie wampir musi być zaproszony do domu bez względu na to czy właścicielem jest człowiek czy nie. Jeśli chodzi o przemianę w wampira to jest to troszkę zagmatwane. A dokładny opis ukaże się w kolejnych rozdziałach więc zapraszam serdecznie do czytania ,bo nie chcę wszystkiego zdradzać:) Przemiana na pewno nie jest niczym miłym i przyjemnym, to mogę ci obiecać. Co działa na wampira? To będzie ukazane już w następnym rozdziale :) Jeśli chodzi o ostatnie pytanie, to tak, jest więcej wampirów takich jak Drake. Jednym z nich był np. ten kto go przemienił. A wiesz kto? Jeśli nie , zerknij na profil Drake'a , a tam znajdziesz już odpowiedź, bo dodałam właśnie dokladniejszy opis tej osoby , a nawet jej zdjęcie, gdyż będzie to postać epizodyczna, więc nie ma sensu zakładać oddzielnego profilu :) Mam nadzieję,że rozwiałam część twoich niepewności :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały <3
    Bardzo mi się podoba ^^
    Dziekuję bardzo za nominację! :*
    U mnie nie wiem kiedy pojawi się coś nowego...nie mam kompletnie czasu :(
    Czekam na następny rozdział!

    Www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem Ci, że trochę leżysz z interpunkcją, ale poza tym, na razie, nie będę się do niczego przyczepiać. Ja strasznie nie lubię opowieści fantastycznych, aczkolwiek Twoje jest takie przyjemne. Moment z Madison i Brianem był kochany. Ale Lily... biedna dziewczyna, nie ma bladego pojęcia, w co się pakuje. Mam tylko nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.
    Życzę Ci, słońce, wielu inspiracji i zapraszam do siebie, jak zawsze, M

    HYPNNOTIST.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o interpunkcję, to być może i są w niej błędy, nie przeczę, ale zapewne są one powodem pośpiechu lub przeoczenia. Staram się stawiać przecinki tam gdzie trzeba, ale być może nie zawsze to zrobię. Ale wydaje mi się,że nie są to jakieś kolosalne błędy. Dzięki za opinię, mam nadzieję,że będziesz tu jednak wracać mimo,że nie lubisz fantastyki :)

      Usuń
  6. wybacz spam i tak wiesz,ze Cię kocham,prawda? Tylko kurde kiedy nowość? Czeka już ponad tydzień no :* Czekam,czekam i pozdrawiam <3
    A tymczasem zapraszam do siebie na 10 rozdzial z życia Sary.

    http://themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. prosiłaś mnie abym odpowiedziała na Twoje pytanko, tak więc jestem.Rozumiem ,że szkoła,natłok pracy i tak dalej.Takze to przechodzę :/
    A co do pytania: Zazwyczaj czytam Twojego bloga na telefonie i nie zwracam uwagi na inne zakładki,ale dzisiaj z ciekawosci zajrzałam do bohaterów i jestem pod wrażeniem tego jak angażujesz się w pracę bloga.Naprawdę świetna robota! Od teraz będę tam zaglądała częsciej no i czekam na tą drugą część następnego rozdziału.
    Pozdrawiam Wigi <3

    PS: Obiecuję ,ze kolejny rozdział skomentuję szczegółowo :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Wszystko! Jeśli chodzi o Twoje pytanie.
    A co do notki, jest cudowna, jak zwykle z resztą.
    Oby tak dalej, czekam na więcej, pozdrawiam!
    xoxo.

    Zapraszam na nowy rozdział o losach Lilith.
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/2014/03/01x05.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajna historia, niesamowicie wciąga! Powodzenia!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam! Mam pytanie: Jak zrobiłaś to menu u góry? Szukam podobnego rozwiązania jak to zrobić ponieważ chciałabym mieć podobny gadżet na swoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, u mnie w końcu pojawił się nowy rozdział, zapraszam :))
    www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. świetnie piszesz :) ♣ Bella ♣

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooo mój boże.. zniknięcie Lily ? Drake ? Wielki dom ? Szalejesz dziewczyno ! Mam całą masę pytań ! Jednocześnie ich nie zadam, bo pewnie się wyjaśni w następnym rozdziale, wspaniaaałe <3 Towje opowiadanie niesamowicie wciąga... Nie tak dawno myślałam, że za mało fantastyki a tu proszę zaczęło się, że nie wiem... Oby Lily nic się nie stało... Już sobie wyobrażam co się wydarzyło... Niesamowite :D Świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  14. Zniknięcie Lilly, no proszę! Coś mi się zdaje, że Drake będzie czarnym charakterem :D. Kolejny wciągający rozdział, za każdym razem rozbudzasz moją ciekawość jeszcze bardziej.
    P.S. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Szczegóły tutaj: http://wpogonizawladza.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  15. O boziu...nie myślałam, ze będą tropić Lily! A co, jeśli Dark zmieni ją w wampira? Albo wyssie z niej krew? Nie wiem, co gorsze...Chociaż w sumie fajnie by było jakby była wampirzycą i sprzymierzyła się z rodziną Welsów, chociaż to mało prawdopodobne, bo w końcu wampiry i wilkołaki się nie lubią...mniejsza z tym, lecę do kolejnego. mam nadzieję na jakąś większą akcję xD

    OdpowiedzUsuń