poniedziałek, 16 lutego 2015

Nieuniknione Przeznaczenie: Rozdział XXIV

Info: Hejka kochani :) Dodaję nowy rozdział w terminie i się bardzo z tego cieszę. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na wasze opinie z niecierpliwością. 
PS: Nadrobię w tym tygodni wszystkie zaległości na waszych blogach. Nadrobiłam już rozdziały u Rudej, jeden rozdział u Sary Swing (został mi jeszcze jeden do nadrobienia). Zajrzałam już do Mayi Redbird. Pamiętam też, że mam przeczytać resztę rozdziałów u Sekretnej i zajrzeć także do Jessabelle. Jeśli o czymś zapomniałam przypomnijcie mi w zakładce SPAM :)
PS2: Małe zmiany w zakładkach bohaterów. Teraz będą bardziej przejrzyste. Nie będzie powtarzania tego samego co w opowiadaniu, czyli nie będzie wyrwanych scen z gifami z różnych rozdziałów i tekstu z tego rozdziału. Będzie opis, który przedstawia bohatera czyli jego życie, wygląd itd. Myślę, że ta forma bardziej przypadnie wam do gustu, bo po co dwa razy czytać to samo, czyli wyrywek z opowiadania przy jakiejś scenie z gifem. Nie będzie tam też gifów, gdyż gify są w opowiadaniu. Będzie jedynie zdjęcie przedstawiające bohatera. Będą tam zatem od dziś najważniejsze informacje, a także ciekawostki, które nie pojawiły się jeszcze w opowiadaniu.
Następny rozdział: 2 lub 6 marca.


Rozdział XXIV: Zaproszenie

Każdy nowy krok sprawiał mu trudność. Stracił szybkość. Wlókł się powoli, przystając co chwila. Wiedział, że nie może się pożywić, a w konsekwencji zabić. Każda nowa ofiara w Berkeley mogłaby sprowadzić na niego podejrzenia. Miał świadomość tego,że go tropią. 
Był już blisko. Jeszcze kilka metrów do celu. Osłabiony doczłapał się do drzwi. Nacisnął dzwonek. Oparł się o ramę i czekał na otworzenie drzwi. Po chwili uchyliły się. 
- Pan do kogo? - zapytała kobieta w średnim wieku.
- A to co... - burknął pod nosem wampir - Ja do Rebecki.
- Proszę zaczekać - powiedziała kobieta i już chciała zamknąć drzwi, najwidoczniej miała polecenie powiadamiać najpierw właścicielkę o gościach, a później ich wpuszczać do środka.
- No chyba żartujesz! - zatrzymał drzwi ręką i wparował ostatkiem sił do środka.
- Ależ... proszę zaczekać - kobieta starała się protestować, lecz na nic to się zdało.
Drake posunął się prosto do salonu. Jego oczom ukazała się Rebecka wpół leżąca na kanapie. Miała na sobie czarny, atłasowy, długi szlafrok, który nie był zapięty i można było zobaczyć pod nim krótką, tego samego koloru koszulkę nocną. Jej długie nogi były odkryte i ułożone,seksownie, na kanapie. W ręku trzymała kieliszek czerwonego wina. 
- A ty co tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Głupio się pytasz... domyśl się - usiadł na drugiej kanapie i oddychał ciężko.
- Źle wyglądasz - stwierdziła z kpiarskim uśmieszkiem na ustach - Ale nie rozumiem po co cię tu przywiało. Powinieneś raczej być daleko.
- Wiem,że spieprzyłem, ale to nie moja wina. Mój plan szedł po mojej myśli. Ta głupia Lilly jadła mi z ręki. Jeszcze trochę i nabuntowałbym ja przeciwko Madison i całej reszcie. 
- Ale ci się nie udało - podsumowała.
Spojrzał na nią z wyrzutem, na co ta jedynie uniosła jedną brew ku górze.
- Musisz mi pomóc. Uciekłem do innego miasteczka, ale tam też ponoć o mnie pytano, więc wróciłem. Ten łowca mnie tropi. Ma swoich informatorów, zna ludzi, wampiry, wilkołaki nie tylko z Berkeley, ale i z sąsiednich miast.  Popytałem o niego wśród swoich. Jeden ze znajomych wiedział o kogo chodzi. Powiedział mi,że wywodzi się z rodu łowców,a więc mam przechlapane. Musisz mi pomóc to tez twoja wina.
- Moja... nie moja. Mniejsza z tym. Pomogę ci, ale to tylko dlatego, ze może się mi jeszcze przydasz. Choć teraz jesteś spalony w oczach Lilly. Wie, ze jesteś wampirem.
- Zdaje sobie z tego sprawę. Pojawiła się w szkole? Ale wiesz... Jeśli wie,że ja jestem wampirem, to pewnie też wie, że Braian i jego siostra to wilkołaki, a ty to czarownica.
- Tego nie wiemy. Dobrze byłoby, gdyby nie wiedziała o niczym. Nie było jej w szkole w środę, w czwartek ani w piątek. Może pojawi się w poniedziałek, zobaczymy. Wtedy postaram się czegoś dowiedzieć. Ale po co ją gryzłeś?
- Może chciałem czymś ich zająć, żeby byli w szoku i żeby mieć choć o sekundę czasu więcej na ucieczkę co? Ciekawe czy ty byś nie użyła swoich mocy, gdybyś była w zagrożeniu. 
- Dobra rozumiem - odstawiła kieliszek i popatrzyła na niego, widziała dobrze jak wygląda i wiedziała, że potrzebuje krwi - Swojej krwi ci nie dam, ale moja pokojówka chętnie się nią z tobą podzieli, pod warunkiem,że jej nie zabijesz.
- Ona wie... o tobie, o wampirach? - zdziwił się.
- Nie wie i sie nie dowie. Rzucę na nią czar zapomnienia. Nie będzie wiedziała,że ją ugryzłeś, a tym bardziej o tym,że ja jestem czarownicą. 
- Chciałbym mieć taką moc, żeby kogoś zaczarować lub zahipnotyzować. 
- Ok więc ustalone. Nie zabijesz jej, jedynie się nią pożywisz - uśmiechnęła się diabelsko - Anno! 
Po kilku chwilach kobieta weszła do pokoju i stanęła obok Rebecki. Czekała na polecenie pani, jednak ta tylko skinęła głową do Drake'a, a ten już wiedział co robić. Podniósł się z kanapy i wolnym krokiem podszedł w kierunku kobiety. Uśmiechnął się do niej seksownie i zaszedł od tyłu. Pokojówka widać była zdezorientowana i chyba chciała już coś powiedzieć, jednak ten złapał ja obiema rękami i przyciągnął do siebie. Objął ją całą, ręce miała skrępowane przez jego uścisk. Zanurzył swoje kły w jej szyi, a z jej ust wydobył się cichnący okrzyk bólu.

~~~*~~~

Sobotni poranek zapowiadał piękny, słoneczny dzień. Jasne promienie przedzierały się przez malutkie, pierzaste chmurki i wpadały do pomieszczeń domów. Madison zerwała się z łóżka już o dziewiątej rano. Chciała jak najszybciej pójść do Lilly. Nie chciała aby ta skontaktowała się z Drake'iem. Zaplanowała, że zabierze ją na spacer, bo dziewczyna przez ostatnie trzy dni nie wychodziła z domu. 
Madison schodząc na dół usłyszała rozmowę matki przez telefon. Wynikało z niej, że Stella się gdzieś dziś wieczorem wybiera. Madie wzruszyła ramionami i lekko zmarszczyła brwi. Zajrzała do pokoju i zobaczyła jak matka już odkłada słuchawkę telefonu.
- Hej mamo!
- O Madie, nie słyszałam jak schodziłaś po schodach. 
- Em... jest już śniadanie? 
- Tak, gotowe czeka na stole.
Madison uśmiechnęła się i powędrowała do kuchni. Usiadła i zrobiła łyk herbaty, a następnie zabrała się za kanapki. Po chwili do niej dołączyła Stella. Usiadła naprzeciw córki i zaczęła jeść. 
- Madie - zaczęła - Dziś wieczorem wychodzę.
- Gdzie? Na randkę? - zapytała podejrzliwie Madison.
- Nie, wręcz przeciwnie. Do przyjaciółki, którą zdradził i zostawił mąż z którym była przez piętnaście lat.
- Oj... - lekko się skrzywiła.
- Pomyślałam razem z Jessiką, że zrobimy dla Heidi babski wieczór. Żeby poczuła sie lepiej.
- Dobry pomysł - przyznała - A ta...Heidi ma dzieci?
- Tak, dziesięcioletniego Trevora. Mały idzie na noc do kolegi, dlatego będziemy miały wolny wieczór. 
- Rozumiem. Wrócisz na noc? 
- Nie wiem - zaśmiała się lekko - A co? 
- Nic... mamo. Nie o to mi chodzi - pokręciła głową.
- Dobra już nie żartuję. Chyba nie. Pewnie otworzymy wino, a nie chcę jechać samochodem po alkoholu. A Heidi mieszka poza centrum miasta więc taksówki nie będę wzywać, bo się nie opłaca.
- Racja. Ja dziś idę z Lilly na spacer. Potem pewnie oglądniemy jakiś film, a wieczorem może poczytam lekturę, choć jest nudna i to strasznie - zasmuciła się.
- Biedna Lilly. Dobrze,że czuje się już lepiej. Miło z twojej strony, że tak się nią opiekujesz.
Madison tylko się uśmiechnęła. W duchu pomyślała, że to jest jej obowiązek, bo przecież to wszystko co spotkało Lilly było po części przez Madison. To piętno nie dawało jej spokoju.

Madison wyszła z domu. Choć było słonecznie powietrze było dość chłodne. Swoje kroki skierowała prosto do domu Lilly. Znając życie dziewczyna pewnie już na nią czekała bo umówiły się na jedenastą, a było za pięć. Zapukała do drzwi i otworzył jej nie kto inny jak Lilly.
- Hej! - przywitał ją radosny głos przyjaciółki.
- Cześć Lilly! Widzę już gotowa, a więc w drogę.
Lilly radośnie wzruszyła ramionami i zamknęła za sobą drzwi. Zaczęły iść wolnym krokiem w kierunku parku.
- Ładną mam chustę? - zapytała poprawiając ją sobie na szyi.
- Tak, bardzo fajna. Nowa?
- Nowa, mam mi kupiła. Założyłam... no bo wiesz, te ślady po upadku jeszcze się nie zagoiły. 
- Przykro mi. A... - Madison chciała zapytać o Drake'a jednak nie wiedziała jak to zrobić.
- Chcesz zapytać o Drake'a? - domyśliła się Lilly - Nie dzwonił - widać,że była zawiedziona tym faktem - Ale ja do niego też nie dzwoniłam - powiedziała jakby dumna z siebie.
Te słowa ucieszyły Madison. Zrobiło jej się lżej na duszy.
Szły ulicą, a po chwili znalazły się już w parku. Usiadły na ławce i skierowały twarze, mrużąc oczy w stronę słońca. Ciepłe promienie oplatały ich policzki, a lekki wiatr rozwiewał kosmyki włosów. Siedziały tak milcząc przez chwilę.
- Madie... pamiętasz jak tu kiedyś przyszłyśmy - mówiła z zamkniętymi oczami Lilly.
- Tak pamiętam. Rysowałam cię.
- Ale ten czas szybko leci...

~~~*~~~ 

Braian siedział w pokoju i przerzucał kanały ze zmarszczonymi brwiami, gdyż nic ciekawego nie mógł znaleźć w telewizji . Grace siedziała obok niego z książką w reku i słuchawkami w uszach. Sharon krzątała się jak zwykle w kuchni. Piekła ciasto i podśpiewywała pod nosem. Widać było, że to co robi sprawia jej nie małą frajdę. Grace i Braian raczej nie pawali do tego nigdy z zapałem. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. 
- Otworzę - zakomunikował, bo żadna z sióstr nie rwała się do tego.
Podszedł do drzwi i otworzył je. Stał w nich Shane.
- To ty - przywitał go niemiłym tonem - Czego?
Chłopak przestraszył się lekko takiego powitania, ale otrząsnął się i przywitał.
- Dzień dobry. Ja do Grace.
- A już myślałem, że do mnie - zakpił z niego - Ależ mnie zawiodłeś - uśmiechnął sie z ironią.
- Braian! - usłyszał za plecami rozgniewany głos siostry.
Wywrócił oczami i cofnął się w głąb domu.
- Cześć Grace! - z uśmiechem przywitał ją Shane.
- Hej... i przepraszam. Wchodź.
Chłopak niepewnie przekroczył próg domu. Bał się reakcji Braiana, który był jak zawsze dla niego niemiły.
- Przyszedłem, bo pomyślałem, że może pójdziemy na spacer, bo jest ładna pogoda.
Grace roześmiała się promieniście. I od razu się zgodziła. Odłożyła książkę i MP4, które trzymała w ręku. Z wieszaka wzięła kurtkę i po chwili już wyszli z domu.
Szli ulicą, a Shane zerkał na nią co chwila ukradkiem. Uśmiechał się za każdym razem. Po chwili powiedział:
- Twój brat mnie nie lubi.
- On nikogo prawie nie lubi. Ważne, że ja cię lubię - uśmiechnęła się, a chłopak to odwzajemnił.
Szli rozmawiając i śmiejąc się. Grace wreszcie poczuła się jak normalna nastolatka. Brakowało jej tego w tym całym nadprzyrodzonym życiu. Lubiła Shane'a, nawet bardzo. Każdego dnia jej sympatia do niego powiększała się. Wiedziała, że nie jest jej obojętny, jednak bała się zrobić ten pierwszy krok. Choć zawsze jest odważna i nie boi się niebezpieczeństwa w tym przypadku ogarniał ją strach... strach przed odrzuceniem.
W pewnym momencie Shane zatrzymał się.
- Co jest? - zapytała zdziwiona Grace
- Bo... - zaczął niepewnie - Ja dziś nie przyszedłem do ciebie tylko z tego powodu, że chciałem cie wziąć na spacer. 
- A po co?
- Jak wiesz za dwa tygodnie, a dokładnie za dwanaście dni czyli na trzynasty dzień - zaczął sie lekko plątać 
- Rozumiem - uśmiechnęła się do niego i nieco się uspokoił.
- No właśnie, wtedy jest Bal Zimowy. I bym chciał zapytać czy byś chciała ze mną na niego pójść?
Grace popatrzyła na chłopaka, który stał przed nią i zerkał jej niepewnie w oczy.
- Pewnie, że tak - odpowiedziała z entuzjazmem na zaproszenie.
- Tak! Naprawdę zgadzasz się... to cudownie - był tak szczęśliwy, że w przypływie emocji przytulił ją mocno.
Grace objęła go i wtuliła w jego ramię. Uśmiechnęła się sama do siebie, bo teraz gdy była tak blisko niego poczuła, że to co do niego czuje to nie tylko przyjaźń. Teraz była tego pewna bardziej niż wcześniej.

~~~*~~~

Po dwu godzinnym spacerze dziewczyny wracały do domu. Lilly pożegnała Madison i weszła do swojego domu. Madison była nieco zawiedziona, bo chciała aby Lilly przyszła do niej wieczorem oglądać film, jednak ta odmówiła, bo obiecała młodszemu bratu, że z nim spędzi ten wieczór na zabawie. Madison wolała mieć ją na oku, ale przecież na siłę nie będzie jej do niczego zmuszać. Miala jedynie nadzieję, że brat Lilly nie da dziewczynie się nudzić i ta nie skontaktuje się z Drake'iem.
Obróciła się na pięcie i skierowała w stronę swojego domu. Gdy była już przy drzwiach z daleka zauważyła dwie znajome sylwetki. Był to Shane i Grace. Madison uśmiechnęła się do siebie i weszła do domu. Była szczęśliwa, że Grace spotyka się z Shane'em, bo uważała, że to dobry chłopak i w pełni zasługuje na jej przyjaciółkę.
- Już jestem mamo! 
- To dobrze - powiedziała Stella i wychyliła się z kuchni. Obiad będzie gotowy za jakieś czterdzieści minut.
- Ok, to ja idę do siebie na górę. Zawołaj mnie.
Gdy weszła do swojego pokoju, od razu pobiegła do okna. Zza firanki obserwowała jak Grace rozmawia z Shane'em przed domem. 
- Ciekawe czy ją pocałuje? - zapytała sama siebie po cichu.
Jednak chłopak przytulił jedynie dziewczynę. Choć widać było, że i to uszczęśliwiło Grace, bo jej twarz była roześmiana. Madison odeszła od okna i włączyła laptopa. Włączyła ulubioną piosenkę i wzięła komórkę do ręki. Napisała do Grace krótkiego smsa.
- "I jak było na randce?"
Po kilku chwilach w odpowiedzi dostała dość długą wiadomość:
- " To nie była do końca randka. Ale skąd wiesz? Mniejsza o to. Madie nie uwierzysz, Shane zaprosił mnie na Bal Zimowy! Jupiiiiii Tak się cieszę <3 Ale w co ja się ubiorę? Oj trzeba będzie coś kupić. A co u Lilly? Byłaś z nią na spacerze? A to pewnie wtedy mnie widziałaś :) "
Madison zaśmiała się głośno.
- "Widziałam cie jak już wchodziłam do domu. Z Lilly ok. Mama idzie na noc do znajomej. Przyjdź do mnie wieczorem to wszystko ci dokładnie wytłumaczę. PS. Też się cieszę twoim szczęściem <3"

Była już siedemnasta. Madison siedziała na kanapie i oglądała jakiś serial. Stella krzątała się to w łazience to w swojej szafie w sypialni. Gdy już była gotowa poszła do kuchni i wzięła butelkę czerwonego wina.
- Madie ja już wychodzę - oznajmił i dała córce buziaka w policzek.
- Pa mamo. Baw się dobrze. Chociaż nie wiem, czy jeśli ją zdradził mąż to będzie wesoło czy raczej smutno - dodała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Aj Madison - westchnęła Stella i opuściła pokój, a następnie dom. 
Madison chwyciła komórkę, która leżała obok niej i napisała Grace wiadomość:
- "Mamy już nie ma. Wpadaj ;)"
Odłożyła telefon i wyłączyła telewizję. Poszła do kuchni i nalała sobie soku pomarańczowego. Gdy ze szklanką wychodziła z kuchni usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła bez namysłu z przekonaniem, że to Grace. Jednak po drugiej stronie stał Braian.
- A ty co tutaj robisz?
- Miłe powitanie - uśmiechnął się ironicznie - Dawno cię nie widziałem - wparował do środka i pokierował swoje kroki do salonu.
Madison nieco osłupiona całą sytuacja zastygła na chwilę, ale po kilku sekundach już się otrząsnęła i zamknęła za nim drzwi. Powędrowała za nim do salonu. Braian zdążył już rozsiąść się na kanapie i zdjąć bluzę. Madison zajęła miejsce obok niego, a na stolik postawiła sok, który trzymała w ręce. 
- Stęskniłaś się za mną? - zapytał i zmienił pozycję tak, że patrzył na nią na wprost. 
Madison siedziała ze wzrokiem wbitym w telewizor, który był wyłączony, czuła jego spojrzenie na sobie. Po chwili odwróciła głowę w jego kierunku i popatrzyła na niego. Nadal nie mogła go rozgryźć. Jego zmienne zachowanie doprowadzało ją do obłędu. Coraz bardziej chciała go zapytać o to, co on tak naprawdę czuje. Jednak bała się tego co usłyszy. Bo jakaś jej część wolała tego nie wiedzieć.
- Może tak, może nie. A po co ci to wiedzieć? Obchodzi cię to?
- Oj nie bądź taka - przewrócił oczami - Ja się za tobą stęskniłem - uśmiechnął się i popatrzył jej w oczy, a po chwili sięgnął w stronę jej szklanki.
- Ej! - klepnęła go po ręce - to moja. Jak chcesz soku to idź i sobie nalej. Ale najpierw powiedz gdzie jest Grace.
- Oj tam, chciałem tylko łyka, ale ok, pójdę sobie nalać - wstał i poszedł w stronę kuchni.
- Nie zapomniałeś o czymś? - krzyknęła za nim - Gdzie jest Grace?
Jednak Braian nie odpowiedział, a jedynie uśmiechnął się do siebie diabelsko. Po chwili był już w kuchni. Otworzył lodówkę i wpatrywał się w nią przez chwilę. Znalazł to czego szukał. Wyjął z niej kartonik soku pomarańczowego i postawił na stole. Zauważył, że w progu kuchni stała już Madison i była lekko naburmuszona.
- Co? Miałem nalać sobie soku.
- Wiem. Ale najpierw miałeś mi powiedzieć gdzie jest Grace
- A gdzie są szklanki? - zapytał jakby nie słyszał jej pytania, a po chwili otworzył jedną z górnych szafek
- Tu są talerze - Madison strąciła cierpliwość i podeszła do szafki obok i podała mu szklankę.
Wziął ją i odstawił na stół po czym nalał soku i upił łyka. Madison stała z rękoma założonymi na biodrach, oparta lekko o szafkę. Przytupywała nogą czekając na jego odpowiedź.
- Co chciałaś wiedzieć? - zapytał specjalnie - Ah... Grace - sam sobie odpowiedział - Przyjdzie za godzinę, a może i później.
- Dlaczego?
- Gada przez komputer z tym całym Shane'em czy jak mu tam.
- Aha, rozumiem. To dobrze.
- Dobrze? Ja tam za nim nie przepadam.
- Ty prawie za nikim nie przepadasz Braian. Do każdego coś masz, nikt nie jest dość wartościowy by zasługiwać na twoją sympatię - powiedziała gorzko i zmieniła pozycję. Stała teraz z założonymi rękoma na brzuchu i patrzyła mu prosto w twarz.
- Ostre słowa. Auuu zabolało. Aż taki ze mnie zimny drań? - podszedł bliżej niej - A ci nie jest zimno? W tych krótkich gatkach?
- To nie gatki - zmrużyła ze złości oczy - To szorty. I nie, nie jest mi zimno. Jakbyś nie zauważył w domu jest bardzo ciepło.
- Ale na zewnątrz chłodno - stwierdził i podszedł jeszcze o krok.
- Braian o co ci chodzi? Ja nadal nie mogę zrozumieć twojego toku myślenia.
- Jestem skomplikowany. Ale takiego mnie lubisz. Nie zaprzeczysz - przybliżył się na tyle blisko, że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów.
Madison wiedziała co zaraz się stanie. Znała go na tyle by wiedzieć co zrobi. Objął ją przyciągając do siebie lekko. Popatrzył jej w oczy i uśmiechnął uwodzicielsko. 
- Nie wiem czy za mną tęskniłaś. Ale ja przez te trzy dni kiedy cię nie widziałem... czułem jakąś dziwną pustkę i wiesz co? Tęskniłem - szepnął jej do ucha.


W tym momencie poczuła jego oddech na szyi, a następnie lekkie muśnięcie jego warg. Popatrzył jej prosto w oczy i pocałował namiętnie w usta. Madison bez chwili wahania oddała pocałunek. On złożył kolejny. Obejmowali się mocno. Braian po chwili podniósł ją i usadził na blacie kuchennym. Nie przestawał ani na chwilę gorąco jej całować. Jego ogniste pocałunki i dotyk rozpalały jej ciało z każdą sekundą coraz bardziej. Jego bliskość doprowadzała ją do obłędu. Zapomniała o całej reszcie. O Grace, która mogła przyjść w każdej chwili, o Lilly, która mogła zadzwonić do Drake'a i narazić siebie na kolejne niebezpieczeństwo, o mamie, która mogła czegoś zapomnieć i wrócić w każdej chwili. Nic się w tej chwili nie liczyło bardziej niż ona, on i ich namiętność. Braian coraz mocniej składał pocałunki na jej ciele. Jego ręce błądziły po całej jej sylwetce. Madison też nie zostawała z tyłu. Jej dłonie dotykały jego twarzy, by po chwili dotykać już jego włosów, bądź torsu. W pewnej chwili Braian wsunął dłonie pod bluzkę Madison i chciał już ją z niej ściągnąć gdy coś mu przeszkodziło. W pewnej chwili myśleli, że im się to tylko wydaje, ale gdy drugi raz usłyszeli ten sam dźwięk wiedzieli dokładnie, że to dzwonek do drzwi.

Braian niechętnie odsunął się od Madie. Ona zeskoczyła z szafki i poprawiła bluzkę oraz zmierzwione włosy. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby uregulować oddech i poszła otworzyć drzwi. 
- Grace... hej
- Madie przepraszam, że nie przyszłam od razu, ale gadałam z Shane'em - weszła do środka i stanęła na środku holu.
- Hej siostra - machnął do niej ręką z kuchni Braian popijając sok.
- A ty tu... Mogłam się domyślić. A nawet i dobrze, pogadamy o całej sytuacji we trójkę - stwierdziła Grace i poszła do salonu - Też nalej mi soku Braian! - krzyknęła do niego.
Madison zajrzała do kuchni i roześmiała się patrząc na minę Braiana, który najwidoczniej nie był zadowolony tym, że siostra tak szybko przyszła.

27 komentarzy:

  1. Hejka!

    Przepraszam, że tak długo ic nie komentowałam, ale ja naprawdę cały czas byłam z postami na bieżąco ;) Pytałaś się mnie, czy cię pamiętam. Ależ oczywiście! Jakże bym mogła?

    No dobrze, ostatnia scena po prostu mnie rozwaliła. Jak ja kocham Braiana i Maddie razem. Są świetni. Powiem Ci, że te imię kojarzy mi się z słynnym kompozytorem, którego uwielbiam, czyli Brian Crain. Niby nie są takie same, ale jednak podobne. Może właśnie dlatego tak bardzo podoba mi się ten bohater. Ach, ale to była scena! Aż rumieńce mam na twarzy. Ale tak, czy siak, to jestem ciekawa co powie takiego ciekawego Grace. Haha.
    Przepraszam, że tak mało napisałam, następnym razem postaram się bardziej!

    Czekam na następny!

    Ściskam,
    ~ secondvisage

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że cię tu widzę :) Cieszy mnie też fakt,że byłaś na bieżąco z postami :) Miło mi,że podoba ci się Braian i Madie razem :D Coś między nimi jest fajnego hah przyznaje :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Hej, kochana! ;)
    Nie pozwalasz kopiować tekstu, a znalazłam jeden błąd. tam, Nie przepiszę zdania, bo za długo by zajęło, ale chodzi mi o ten fragment "zawsze jest odważna i nie boi się..." - powinno być zawsze BYŁA odważna. W końcu wszystko piszesz w czasie przeszłym;)

    Zaskoczyłaś mnie ogromnie całym rozdziałem;D I fragmentem z Drake i tym, co zaszło między Brianem i Maddie. Zacznę od Drake. Znalazł się w potrzasku i to jest dla mnie dużym szokiem. Myślałam, że ucieczka nie będzie dla niego trudnością i że doskonale sobie radzi, a tutaj widzimy go wygłodzonego, bezsilnego i ledwo żywego. Ciekawa jestem, co by zrobił, gdyby Rebeca pokazała mu środkowy pale i odmówiła pomocy. Nie sądziłam, że kiedyś zobaczę takiego Drake;D Ale ten widok niezmiernie mnie cieszy!

    Natomiast coraz mnie rozumiem Briana. Nie wiem, co on pokazał swoim zachowaniem w tym rozdziale. Przychodzi do czyjegoś domu, czuje się jak u siebie, grzebie w szafkach, rozsiada, częstuje sokiem... normalnie jakby rozum postradał To nie było grzeczne zachowanie i kompletnie mi do niego nie pasowało. Co innego być niepokornym, a co innego niekulturalnym. No i ten pocałunek,,, Czy on naprawdę nie widzi jak bardzo bawi się uczuciami Maddy? Zakochana dziewczyna nie potrafi mu się postawić, a on bezwzględnie to wykorzystuje. Nieładnie, nieładnie! Powinnam się cieszyć z tego pocałunku bo szczerze im kibicuję, ale jakoś nie mogę, bo postawa Briana mnie lekko niepokoi.

    Pozdrawiam !:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem jak już byłoby lepiej, chodzi mi o ten wyraz "jest", no bo skoro napisałabym "była" to jakby teraz już brakowało jej odwagi przy każdym niebezpieczeństwie. Także chodziło mi o to, że ona nigdy nie boi się niebezpieczeństwa, teraz także. Ale ok, może bardziej pasuje i "była" nie mówię nie :) To fajnie,że cię zaskoczyłam całym rozdziałem :D Co do Braiana nie Briana ( bo tak go nazywasz, a to inne imię zupełnie jest) to on jest specyficzny, myślę, że jeszcze nikt z was nie umie go całkowicie prawidłowo określić :D On jest i był zawsze trochę chamski :D Pozdrawiam

      Usuń
  3. A ja się głowiłam, gdzie to podziała się nasza Rebecca. Chowała się w domu i nie wychylała zbytnio nosa. Myślałam, że przepadła, a tu nagle bum! Jest z powrotem. I to w dodatku w seksownym stylu. Zanosi się na to, że masz kochany łowca będzie ścigał Drake'a dopóki go nie dopadnie. Ciekawa jestem, czy Rebecca pomoże wampirowi i co okrutnego wymyślą tym razem.
    Mam szczerą nadzieję, że bohaterowie wybija Lily z głowy Drake'a i przestanie czekać na telefon od niego. Szkoda, że nie wie, że znajomość z nim nie przyniesie niczego dobrego.
    Widzę, że miłość wokół kwitnie. Romantyczne spacerki i zaproszenia na bal zimowy. (Swoją drogą już nie mogę się doczekać co tam się wydarzy, bo imprezy to idealna pora na szerzenie zła ;P) Cieszę się, że Grace i Shane są tacy szczęśliwi. Mam nadzieję, że ich związek przetrwa.
    Ja już nie wiem co z tym Braianem. Normalnie mnie zaczyna wnerwiać. Nie jestem pewna czy chce dobrze, czy bawi się uczuciami, czy może kocha Madie, ale z jakiegoś powodu boi się z nią być, więc wychodzi z tego to, że raz jest uroczy i definitywnie chce, a zaraz za tym ją odrzuca. Powinnien nim tam ktoś porządnie wstrząsnąć, żeby się ogarnął i zdecydował! Poza tym zachowywał się jakoś tak... Niegrzecznie? Wszedł sobie do domu, rozstawił się jak król, ukradł soku. Ja rozumiem, że znają się już od dłuższego czasu, ale momentami odnoszę wrażenie, że brak mu dobrych manier. Yhh. No co zrobisz? Nic nie zrobisz. Nie wiem jak mam go rozgryźć. Pewnie nigdy do końca nie zgadnę jak mam go poprawnie odbierać. A ten pocałunek! Już się brał do czegoś więcej! Na tym etapie nie wiem czy wciąż pochwalam ten związek. No ale zobaczmy...
    Ehh i Grace musiała wejść w takim momencie. Masakra ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rebecca się nie wychylała po tej akcji w kinie :) Uwierz mi, że ta dwójka wymyśli coś złego, bo po nich tylko tego możemy się spodziewać. A wybicie z głowy Drake'a dla Lilly bedzie trudne. Rozumiesz pierwsza miłość itd. :D Choć ja osobiście do romantyczek nie należę i się nie rozczulam nad takimi rzeczami haha wgl. miłość to dla mnie coś skomplikowanego jest i czasami się zastanawiam czy istnieje naprawdę, czy może tylko jak na razie mnie omija :/ Nie ważne, ja jestem skomplikowana podobnie jak Braian choć taka chamska, aż nie jestem :D A jeśli chodzi o bal to... będzie się działo.

      Usuń
  4. Kochana rozdział jest cudowny <3
    Cieszę, że znowu pojawiła się Grace ( to moja ulubiona postać. - Może dlaczego, że wybrałaś Shelley Hennig, a to moja jedna z ulubionych aktorek.). Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogę znieść Briana. Nie wie czemu?
    Rozdział jest cudowny. Dzięki za zajrzenie na mojego bloga, to wiele dla mnie znaczy :-)
    Mam nadzieję, że w kolejnym pojawi się Dave <3
    Rozdział boski - czekam na kolejny.
    XOXO
    Niezalogowana: Maya Redbird

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to miło,że ci się podobało :) Też lubię Grace :D A co do Dave'a to pojawi się w następnym rozdziale :)

      Usuń
  5. Babski wieczór Stelli przypomina mi z lekka fragment filmu, "Czarownice z Eastwick" w którym to dojrzałe kobiety po przejściach spotykają się i spędzają czas przy winie. To chyba najwyższy czas bym obejrzała sobie ponownie, bo film świetny.

    Zaskoczyłaś mnie niespodziewaną wizytą Braiana, ale i znużyłaś. Ileż można ciągnąć ten pseudo związek i sceny z pocałunkami? Coraz mniej lubię Madison i chociaż to u Ciebie główna postać, nie lubię o niej czytać, bo jak dla mnie jest zbyt fałszywa i niedojrzała, takie moje spostrzeżenia. W prawdziwym życiu z pewnością nie chciałabym znać takiej osoby i prędzej zaprzyjaźniłabym się z Grace która u Ciebie najbardziej jest prawdziwa, szalona i pełna pozytywnej energii.

    Czekam na część kolejną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Em... chyba nie oglądałam tego filmu, o którym wspomniałaś :D A co do B i M to nie wiem czy zauważyłaś, ale już od paru poprzednich rozdziałów coś zaczęło sie między nimi dziać, a szczególnie ze strony Braiana i nie jest to udawane :) Tyle mogę powiedzieć. Przekonasz się sama już wkrótce

      Usuń
  6. Chyba po raz pierwszy nie jestem aż tak bardzo spóźniona! Coś nowego!
    Przeczytałam nie na telefonie, tylko na laptopie, przez co bardziej rzucały mi się w oczy powtórzenia i braki znaków interpunkcyjnych. Mi osobiście przeszkadzają takie błędy, ale jeśli przeczytasz tekst jeszcze raz, to na pewno uda ci się je wyłapać i poprawić :)
    Co do samej treści, to jest wyśmienicie! Już od dawna mi się wydawało, że między Grace a Shane'em coś się wydarzy i teraz czekam tylko na jakiś pocałunek. Poprzednio obiecywałaś nam trochę Braiana i Madison no i rzeczywiście ich dostaliśmy. Madison stojąca w kuchni z założonymi na piersi rękoma i tupiąca nóżką wydała mi się trochę jak nadąsane dziecko. Wyobraziłam to sobie i było to niezmiernie zabawne. natomiast potem...No, to co potem się wydarzyło, z pewnością nie należało do dziecinnych scenek. Miałam wrażenie, że wydarzy się coś więcej, a tu nic. Ciekawie by było, gdyby zamiast Grace pojawiła się Stella i przyłapała Madi i Braiana na gorącym uczynku! Coś czuje, że jej zaufanie do córki znacznie by osłabło. Ale i tak było słodko :)
    No i oczywiście nie mogło zabraknąć naszej "ukochanej" dwójki czyli Rebbecki i Drake,a. Nie cierpię ich. Jakby Drake nie mógł ukraść paru torebek z krwią z jakiegoś szpitala, tylko musiał tak bardzo krzywdzić ludzi! Nie cierpię go! mam nadzieję, że łowcy jak najszybciej go znajdą i ukatrupią! I Rebbecki też nie oszczędzą!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem każde spóźnienie, ważne,że jesteś :) A co do błędów interpunkcyjnych to przepraszam za nie, ale rozdział pisałam na szybkiego i może dlatego. Ja i tak nie znoszę stawiania przecinków ugh :/ Mój wampir czyli Drake nie jest tak przyjemny jak te przedstawione w Pamiętnikach wampirów, przykro mi :( A co do łowców, to uwierz mi oni nie zrezygnują dopóki nie wypełnią swojego zadania ;)

      Usuń
  7. Kurdem, ten Drake mnie wnerwia. Biedna pokojówka będzie pokąsana. Zanotować: zanim zaczniesz pracować u kogoś w domu upewnij się, że nie jest nadnaturalnym dupkiem albo paranormalną suką ;p
    Ech, Madie... Braian... Ech, marzyłam sobie, że nagle wparuje tam Dave i ich rodzieli. Nie wiem czemu, ale mam dość B. ciągle paruję M. z D. ;p (tak, jestem leniwa i nie chce mi się pisać pełnych imion). Przynajmniej Grace znalazła sobie fajnego chłopaka. Eh...
    No nic. Teraz pozostaje mi jedynie czekanie x)
    Weny!
    Pozdrawiam, Jessie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że parujesz M i D :) Przecież nie każdemu musi pasować M i B :D Ja też używam skrótów :D

      Usuń
  8. Rozdział bardzo fajny ;) tylko szkoda ze w takim momencie Maddie i Braian musieli przestac :D ale mam nadzieje ze w nastepnym rozdziale tez beda sie oni razem pojawiac :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą się pojawiać razem to mogę obiecać :)

      Usuń
  9. rozdzial fajny ale moim zdaniem zbyt krotki.. ;/ i Grace mnie strasznie wkurza.. a Maddie i Braian sa cudowni ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt krótki? Oj myślałam,że w miarę miał długość dobrą, ale ok, następny będzie dłuższy :)

      Usuń
  10. o ktorej godz. bedzie rozdzial ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział mam nadzieję opublikuję dziś, ale późno o 23 lub nawet o 24, będę pracować nad nim, aż do późna,bo nie jest ukończony, a nie chcę was zawieść. Przepraszam za opóźnienie,ale to dlatego,że zaczęłam go pisać od początku, bo pierwsza wersja mi się nie podobała. Jeśli ukaże się jutro przepraszam za jeden dzień opóźnienia.

      Usuń
  11. kiedy rozdzial ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś o 21.00 :) Przepraszam za spóźnienie, wytłumaczę powód w info, które dodam przed rozdziałem jak zawsze :)

      Usuń
    2. Opóźnienie znowu, o godz. 21.30

      Usuń
    3. jest juz po 22 , a rozdzialu dalej nie ma.........

      Usuń
    4. Przepraszam ale poprawiałam błędy a rozdział był gotowy o 21.30 tyle, że korekta mi tyle zajęła

      Usuń
  12. Witam!
    Ja jak zwykle z opóźnieniem, ale spokojnie jestem.
    Po pierwsze Drake. Skłaniam się ku stwierdzeniu, że go lubię, nawet jeśli to skończony drań i egoista. Ale sceny z nim przebijają chyba sceny między B i M, tak mi się wydaje chyba. Brian i Madie to (nie)typowa para nastolatków, którzy przeżywają swoją pierwszą miłość i tak naprawdę nie wiedzą czego chcą. Najpierw się rozstają potem schodzą potem znowu schodzą i znowu rozstają. Oboje niezdecydowani cholernie ale ostatnia scena między nimi pokazała... Co pokazała tak właściwie? Że zależy im tylko na relacji łóżkowej czy jak? Nie mam pojęcia. Właściwie to ja tego uczucia między nimi jakoś nie potrafię wyczuć :/ Słabo się znam jeśli chodzi o relacje chłopak dziewczyna to ja się nie znam. Nigdy zakochana też nie byłam, ale niby coś między nimi iskrzy, tylko ja nie potrafię tego rozpoznać :( Fajna scena kiedy wampir dziabie pokojówkę, ale brakowało mi tu jakichś większych uczuć, emocji tej nieszczęsnej dziewuchy. No za mało odczuć po prostu i czuję niedosyt jeśli chodzi o perspektywę wąpierza. Nie wiem czy zabił tą dziewczynę czy nie ale skoro był głodny to powinien zaje***ć tą dziwkę Rebeccę bo takiej wrednej suczy dawno nie widziałam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha z Rebeccą to nie tak łatwo. Ona sobie z takim wampirem jak Drake w kilka sekund, no może w minutę by sobie poradziła :D Uwierz ona jest silna, ale nie może tego wykorzystywać całkowicie, bo by miała problemy. Nad wszystkim czuwa Rada, a jak oni się dowiedzą o czymś większym, to miałaby problem. Już wkrótce o tym będzie więcej wspomniane i wyjaśnione.

      Usuń