czwartek, 23 stycznia 2014

Nieuniknione Przeznaczenie: Rozdział VII

Info : Zanim dodam kolejny rozdział garść informacji :) Nie było mnie dość długo na blogu. Mam nadzieję,że choć trochę stęskniliście się za mną ,a właściwie za kolejnym rozdziałem ;) Moja nieobecność była spowodowana tym,że nie miałam czasu, ale też szykowałam parę zmian na bloga. Już je możecie zauważyć. A jest to "Menu" w którym można znaleźć sekcję z "Głównymi bohaterami" jak i "Bohaterami drugoplanowymi". Jeszcze wszystko nie jest uzupełnione,ale postaram się to zrobić jak najszybciej. Aby przeczytać o bohaterze o którym chcecie się więcej dowiedzieć wystarczy najechać kursorem na wybraną sekcję i znaleźć tam wybranego bohatera i kliknąć na jego nazwisko [Np.Główni bohaterowie(najeżdżam kursorem) następnie wybieram np.:  Madison Dowell (klikam)]. Gdy już to zrobicie będziecie mogli przeczytać o nim więcej , czyli znaleźć informacje które są pominięte w opowiadaniu, a także będziecie mogli zobaczyć więcej jego zdjęć i gifów które będą pokazywać np. różne sytuacje które będą miały miejsce w opowiadaniu, wtedy też będzie dołączony do gifa krótki opis np. część opowiadania która mówi o tym momencie. Będziecie mogli też zobaczyć gify bohaterów podczas przemiany np. w wilkołaki lub wampiry, a więc warto zaglądać do sekcji o bohaterach które będą na bieżąco uzupełniane. A teraz zapraszam do czytania nowego rozdziału :) Mam nadzieję,że wam się spodoba i wyrazicie to w swoich komentarzach :)


Rozdział VII : Ponowne spotkanie

Gdy Madison wyszła z kuchni z dwoma sokami zauważyła,że Lilly siedzi na kanapie z pilotem w ręku i wpatruje się w ekran telewizora.
-Madie już jesteś,chodź zaczyna się nasz serial. Hihihi- roześmiała się - to chyba już będzie nasza tradycja,że będziemy razem go oglądać.
-Tak - uśmiechnęła się skwaszona Madison,która nie miała ochoty oglądać wampirów nawet tych bosko przystojnych,bo przecież jej realny  świat w którym żyje okazał się niewiele inny od tego z serialu.
-Ah... jak ja uwielbiam te nasze popołudnia.Z tobą jest lepiej to oglądać niż z moim bratem, muszę go wiecznie uspokajać i uciszać a z tobą to co innego -gadała jak nakręcona Lilly nie odrywając wzroku od ekranu.
-No tak tak fajnie - mówiła Madison na odczepnego nie patrząc nawet w stronę telewizora.Popijała sok a wzrok miała utkwiony w martwym punkcie.Nie umiała przełknąć tego wszystkiego czego się przed paroma chwilami dowiedziała. Wszystko to nie dawąło jej spokoju, nie mogła sobie tego wytłumaczyć.
-I koniec - drgnęła Lilly -  ale to był odcinek, prawda - patrzyła teraz swoimi brązowymi oczami wprost na Madie
-Tak rewelacyjny - odpowiedziała Madison kiwając głową twierdząco,chociaż tak naprawdę nie wiedziała kompletnie co wydarzyło się w tym odcinku.
-No racja, rewelacja hihihi ale mi się zrymowało- mówiła radośnie Lilly
-Lilly posłuchaj nie obraź się ale - Madison nie zdążyła dokończyć gdy usłyszała przekluczający się w zamku klucz
-To ja, wróciłam już -zawołała z korytarza Stella - Dzień dobry dziewczynki - powiedziała zaglądając do pokoju
Hej -machnęła ręką bez wyrazu Madie
-Dzień dobry pani - radośnie odpowiedziała wstając z kanapy Lilly, po chwili dodając- coś chciałaś mi powiedzieć ?
-A tak... yyy, trochę jestem zmęczona nie obrazisz się jeśli na dziś się pożegnamy?
-A tak oczywiście.Przepraszam, przyszłam tak bez zapowiedzi a ty przecież masz swoje sprawy - mówiła szybko bez oddechu patrząc w podłogę i gniotąc sweter, widać było ,że zrobiło jej się głupio ,że zajmuje jej czas
-Nie Lilly to nie tak,że ty mi zawracasz głowę, ja poprostu trochę źle się  czuję i chciałabym się już położyć. Nie bierz tego jakoś do siebie, to nie jest absolutnie twoja wina.
-Ja już pójdę, to pa do zobaczenia jutro - powiedziała z lekkim znakiem zapytania, jakby chciała otrzymać twierdzącą odpowiedź
-Tak, do jutra
-Do widzenia - powiedziała wychodząc juz za drzwi
-Cześć Lilly - odpowiedziała wychodząca z kuchni Stella -  Co sie stało ? -zwróciła się do córki- słyszałam jak mówiłaś Lilly,że źle się czujesz, przeziębiłaś się?Może to po tym deszczu i wichurze cię tak wzięło.Przewiało albo coś
- Nie,jest ok, po prostu jestem trochę zmęczona,miałam ciężki dzień,pójdę się położyć, zawołaj mnie na obiad ok
Na pewno w porządku ?-pytała troskliwie
-Tak jest...  w porządku -ledwo przeszło jej to przez gardło.Nie lubiła kłamać a musiała to robić dla dobra innych
-To leć odpocznij zawołam cię jak już będzie gotowe.

Madie szybko doszła na górę,zamknęła drzwi i położyła się na łóżku.Zamknęła oczy i położyła rękę na czole. Sama nie wiedziała czy chce jej się płakać czy śmiać z niedowierzeniem z tego czego się dowiedziała.Jednak łzy były silniejsze i popłynęły z jej oczu.
-Przecież to nie może być prawdą -powtarzała szeptem


                                                                           ***



Nastał nowy dzień. Madie wstając z łóżka powędrowała do okna,jednak tam nic się nie dizało. Słońce wychodziło na horyzont,było jeszcze wcześnie. pop paru minutach była już gotowa,zeszła na dół ale tak nie było jej mamy co ją zdziwiło. Wchodząc do kuchni zauważyła kartkę na stole.
-" Nie ma mnie,musiałam być wcześniej w pracy. Mama"
Madie zmarszczyła brwi i przełknęła głośno ślinę. Zdziwiło ją to ,że Stella aż tak się stara i chce aby żyło im się tu jak najlepiej.Było wcześnie rano, a ona już pojechała do pracy, dziewczyna była zdumiona motywacją matki. Wolnym krokiem poszła wlać wody do czajnika po czym go włączyła i wyjęła z szafki kubek i włożyła torebkę herbaty. Podeszła do okna i rozglądała się raz w jedną to w drugą stronę. Gdy było słychać już szum prawie zagotowanej wody Madie kątem oka dostrzegła mężczyznę stojącego pod drzewem po drugiej stronie ulicy od ich domu.Stał oparty plecami o pień z podniesioną i opartą o niego także nogą. Jego sylwetka wydała się dziwnie znajoma. Wytężała wzrok aby dostrzec jego twarz, jednak drzewo dawało cień i promienie słońca nie docierały do niego zbyt dobrze.Była to także dość duża odległość dlatego Madie dobrze nie widziała kto to. Gdy przetarła lekko oczy, bo zapiekły ją od natężania wzroku i znów spojrzała w to miejsce mężczyzny już nie było.Wydało się jej to dziwne, bo przetarcie oczu trwało sekundę, a jego już nie było. Rozglądała się po całej długości ulicy i chodnika lecz nikogo tam nie było.
"Rozpłynął się w powietrzu czy co? " -pomyślała
-Dziwne - powiedziała sama do siebie biorąc czajnik i zalewając herbatę.


Zamknęła drzwi i wyszła z domu, poprawiając torbę rozglądnęła się dookoła jednak nie było Lilly ani Grace. Nie wiedziała dlaczego nie ma dziewczyn ,bo zawsze o tej porze wychodziły do szkoły. Jednak teraz żadnej z nich nie było. Wzruszyła ramionami i zaczęła iść przed siebie.Nieobecnością Grace nie była aż tak zdziwiona po tym czego się dowiedziała o jej rodzinie ale Lilly ona przecież nic nie wspominała wczoraj ,że jej nie będzie. "Może źle sie poczuła "- taka myśl przeszła przez głowę Madison. Chciała zajść po dziewczynę ale wolała przebyc tą drogę w milczeniu niż robiąc dobrą minę do złej gry przed nic niewiedzącą Lilly.
Szła uliczką ze spuszczoną głową. Po paru minutach zaczęła mieć uczucie,że ktoś ją śledzi. Oglądnęła się lecz nikogo nie było widać.Nikt za nią nie szedł lecz czuła czyjś wzrok na sobie.Rozglądnęła się z lekkim niepokojem i zaczęła iść szybciej. Pomyślała sobie,że może to Braian ją śledzi, bo nie chce aby komuś wyjawiła ich tajemnicę.Przestraszyła się bo uważała go za nieobliczalnego, miała okazję się przekonać o jego porywczości. Przechodziła właśnie kolo parku i zerknęła w stronę fontanny. Zobaczyła,że na ławce nieopodal siedzi jakiś mężczyzna. Wiedziała,że jest to ten sam który stał pod drzewem nieopodal jej domu. Przystanęła na chwilę i popatrzyła w jego stronę . Gdy odwrócił twarz w jej kierunku ujrzała dokładnie,że to ten sam tajemniczy chłopak,którego widziała wtedy kiedy rysowała Lilly. Lekko otworzyła usta i zaczęła iść w stronę szkoły. Nie oglądała się, bo wiedziała,że nieznajomy spostrzegł ,że patrzyła się na niego.
- Witaj - usłyszała nagle głos za plecami. Był dość niski ale jakże hipnotyzujący. Gdy się oglądnęła ,za plecami zauważyła tego właśnie młodego mężczyznę. Patrzył teraz na nią swoimi pięknymi niebieskimi oczami z lekkim uśmiechem na twarzy.
Madison zaniemówiła.Chciała coś powiedzieć ale nie mogła. Zaparło jej dech w piersiach i tylko lekko przetworzyła usta ze zdumienia.
-Coś nie tak ? - zapytał aksamitnym głosem
- Nie ... to znaczy... my się nie znamy i ...  -  nie zdążyła dokończyć
-Wiem. Ale możemy się poznać prawda? - spojrzał na nią i uśmiechnął się szerzej tak,że widać było jego białe, lśniące zęby.Jego uśmiech był zniewalający i uwodzicielski. Po chwili dodał - Patrzyłaś na mnie prawda?
- Ja... to znaczy tak , ale to nie tak... bo ja cię widziałam już wcześniej i to dlatego
-Wiem, pamiętam cię.
-Pamiętasz mnie?
-Tak,zdziwiona?
-Tak... trochę
Zaśmiał się głośniej i wyciągnął rękę w jej stronę
- Jestem Drake Hudson .A ty?
-Madison Dowell, ale wszyscy mówią mi Madie - gdy dotknęła jego dłoni poczuła lekki dreszcz na swoim ciele
-Ok Madie, miło cię poznać
-Ciebie też. - dziewczyna uśmiechnęła się lekko i puściła jego rękę
-Pewnie idziesz teraz do szkoły - stwierdził
-Yyy... tak . Właśnie szkoła, zaraz się spóźnię. Muszę iść
-Dotrzymam ci towarzystwa.Jeśli oczywiście można- zerknął na nią swoimi błękitnymi oczami i lekko się uśmiechnął
-Ok - nie umiała mu odmówić,choć wewnętrzny głos podpowiadał,że w nim jest coś niebezpiecznego.

Zaczęli iść szybkim krokiem.Madison co chwilka na niego zerkała, udając ,że poprawia spadający kosmyk zza ucha

-Będziemy tak milczeć?-zapytał po chwili
-Nie, możemy porozmawiać.Tak właściwie to mam pytanie.
-Pytaj śmiało.Postaram się na nie odpowiedzieć- znów uśmiechnął się uwodzicielsko
-Widziałam,cie dziś nieopodal mojego domu.Co tam robiłeś? Mieszkasz w tej okolicy?
-Nie, nie mieszkam tam.Powiedzmy,że chciałem sprawdzić czy mieszka tam mój...- przerwał na chwilę, i uniósł jeden kącik ust do góry w szyderskim uśmieszku- stary przyjaciel-dokończył.
-Aha.I co ? Udało ci się go znaleźć o tak wczesnej porze?
-Tak raczej tak.
-Raczej tak? Nie rozmawiałeś z nim? - pytała zaciekawiona Madison
-Nie,wątpię czy by chciał ze mną rozmawiać.Raczej nie należy do ludzi którzy są za konwersacją.Należy bardziej do ludzi czynu.
-Aha... - powiedziała z lekkim zastanowieniem.I zamilkła

Szli kawałek nie mówiąc nic.

-Moja szkoła. To cześć.Dzięki za towarzystwo.
-Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się szeroko i spojrzał jej w oczy
-Em... muszę już iść
-Do zobaczenia - powiedział odchodząc
Madison oglądnęła się za nim wchodząc na teren szkoły.Nie wiedziała tak właściwie co stało się przed kilkoma minutami.Nie mogło do niej dotrzeć,że rozmawiała z tajemniczym nieznajomym z parku.

-Cześć ! - usłyszała za plecami, drgnęła i wyrwała się jakby z osłupienia.Odwróciła się i zobaczyła Lisę
-Hej... - powiedziała jeszcze lekko zdezorientowana
-To ten przystojniak tak na ciebie podziałał? - zapytała śmiejąc się
-Co nie.Wcale nie...on...
-Tak tak ja wiem swoje i widzę swoje - powiedziała uśmiechając się
-Oj Lisa, bo ty nic nie rozumiesz.
-To mi powiedz.
-Ok. On jest chłopakiem ,którego kiedyś widziałam w parku i dziś jak szłam do szkoły to on mnie zaczepił i zaczęliśmy rozmawiać - mówiła jednym tchem- i zaproponował,że dotrzyma mi towarzystwa w drodze do szkoły
-No to super dziewczyno! Jakie to ciacho
-Wiem, widzę , ale w nic coś jest...
-No jest jest ... on jest bosko przystojny
-Nie o to mi chodzi , choć to jest akurat prawda - uśmiechnęła się i lekko zarumieniła na samą myśl o nim- ale wiesz chodzi o to ,ze on jest... tajemniczy i wyczuwam w nim coś niebezpiecznego i hipnotyzującego.
-Ale on na ciebie działa. Ohohoh Madie uważaj , bo się zakochasz. Bo zauroczona nim to ty już jesteś - stwierdziła Lisa
-Lisa! Ty o jednym. A ja ci próbuje powiedzieć.... nieważne, z tobą nie da się porozmawiać,bo w chłopakach widzisz tylko jedno.
-Oj tam nie przesadzaj.
- Hej dziewczyny - powiedział delikatny głosik.Była to Lilly
-Hej Lilly! -odpowiedziały
-Lilly sorki,że po ciebie nie zaszłam idąc do szkoły , ale pomyślałam sobie,że może dziś cię  nie będzie, bo zawsze jesteś już na ulicy lub przed domem jak ja wychodzę
-Ok rozumiem nic się nie stało. Zaspałam i wyszłam później, to dlatego
-Aha - uśmiechnęła się Madison.Było jej na rękę to,że Lilly akurat dziś się spóźniła
-A co tak tu stoicie? - zapytała z uśmiechem
-A tak sobie gawędzimy, o przystojniaku Madison
-Lisa, jakim moim przystojniaku - podniosła wzrok ku górze i pokiwała na boki głową
-Jakim przystojniaku?-spytała zaciekawiona Lilly
-No opowiedz jej - szturchnęła w rękę Madison Lisa
-Weź przestań co tu opowiadać. Ale ok. Pamiętasz tego chłopaka z parku co przechodził obok gdy rysowałam twój portret?
-Tak pamiętam.Jak mogłabym nie pamiętać. Przez chwilę byłaś w innym świecie- zachichotała Lilly zakrywając dłonią usta
-No następna..... -bezradnie machnęła rękami Madison
-A widzisz czyli to nie tylko ja tak uważam
-Dobra mów dalej Madie - zachęcała Lilly
-On dziś rano zaczepił mnie i zaproponował,że mnie odprowadzi do szkoły.
-Fajnie!Jak się nazywa?- spytała Lilly z szeroko otwartymi oczami.Widać było,że to ją bardzo zainteresowało
-Drake Hudson
-Drake , fajne imię - rozmarzyła się jakby Lisa i spojrzała w niebo
-Dobra dosyć tych opowiadań chodźmy na lekcje- stwierdziła Madison i zaczęła iść w stronę budynku
-Ej no zaczekaj - krzyknęła Lisa i podążyła za nią. To samo zrobiła Lilly


  Dobiegał koniec pierwszej lekcji. Gdy Madie wyszła z klasy i szła pod salę na następną lekcję,zauważyła pod salą Grace.
Spuściła lekko głowę,wzięła głęboki wdech i podeszła do dziewczyny.
-Hej!
-Cześć Madie
-Myślałam,że nie przyjdziesz do szkoły. Sama też miałam przez chwile taki zamiar.
-Chciałam nie przyjść uwierz mi. Ale wszystko jest lepsze od towarzystwa mojego brata, który czasami wygląda tak i zachowuje się tak jakby chciał mnie zabić
-Em.... Grace czy on próbował cię skrzywdzić?- zaniepokoiła się bardzo Madison. Wiedziała ,ze Braiana stać na to, bo była świadkiem jego nieprzewidywalnego zachowania
-Nie,nie bój się, nic mi nie zrobił i ci też nic nie zrobi. Już moja i Sharon w tym głowa. Chociaż dziś się jeszcze bardziej był wkurzony.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Mówił,że coś wyczuł.Ale ja tego nie czułam
-Jak to coś wyczul?- szepnęła Madie przybliżając się do Grace
-My tak mamy,wyczuwamy nieprzyjaciela gdy jest w pobliżu. Braian ma bardziej wyostrzone zmysły bo.... -dziewczyna niedokończyła, jakby nie chciała obarczać Madison kolejnymi sprawami
-Bo??? Mów
-Bo jest alfą.
-Alfą? Co to znaczy?
-Alfą znaczy przywódcą. Ma większą siłę niż my.
-Jak to ? Dlaczego on?Przecież nie jest z was najstarszy
-Akurat w tym nie musi zawsze chodzić o wiek chociaż tak często bywa,ze najstarszy ze stada jest alfą. Ale Braian stał się alfą,po śmierci naszego taty.Sharon nie odziedziczyła genu przywódcy , a on tak.
-A...- zamyśliła się Madie,nie wiedziała co powiedzieć wszytko to ja coraz bardziej przytłaczało.
-Madison nie musisz tego słuchać. To nie twoja sprawa i nie musisz się nią martwić
-Grace ja już w tym siedzę.I wolę wiedzieć co się dzieje. A więc czemu on coś wyczuł co to było?
-Nie wiem.Powiedział jedynie,że wyczuł wrogą nam istotę.Ale gdy poszliśmy szukać nikogo tam nie było
-Wrogą wam istotę?
-Tak.
-Kto nią jest? - zapytała lekko drżącym głosem Madison
-Chodzi o wampira - spojrzała prosto w oczy Madison Grace
Madison zamarła. Nie mogła nic z siebie wydusić.Oczy otworzyła szeroko.Przeszył ją dreszcz.
-Madie ok? -zapytała opiekuńczo Grace
-Nie nie ok. Wampir -powiedziała dość głośno
-Ciszej Madie, bo jeszcze ktoś usłyszy,chociaż jest niezły hałas ale mimo wszystko uważajmy.
-Przecież wszyscy by pomyśleli ,że rozmawiamy o książce lub jakimś filmie. Nikt z tu obecnych pewnie nie wie o tym co się dzieje na świecie, ja chyba też wolałam nie wiedzieć.Ale już za późno...tkwię w tym jak jak i wy z tym wyjątkiem,że ja na szczęście nie jestem niczym  nadprzyrodzonym.
-No masz to szczęście. Ale wiesz bycie wilkołakiem też ma swoje plusy.- powiedziała z lekkim uśmiechem Grace
-O patrz chyba nie zauważyłam ,bo dla mnie to raczej klątwa niż nagroda.Przemienianie się w pełnie? Jakie to ma plusy dziewczyno
-Madison nie osądzaj mnie. Ja się taka urodziłam.Musze znaleźć w tym coś dobrego -widać ,że dziewczynie zrobiła się przykro.Słowa Madison dotknęły ją bardziej niż można było sie tego spodziewać.Wzięła torbę i szybkim krokiem odeszła od Madison
-Grace! - Madison krzyknęła za nią lecz dziewczyna się  ie zatrzymała -No pięknie... - powiedziała sama do siebie lekko kręcąc głową
 Stała tak przy oknie i wpatrywała się w dziedziniec szkoły.Zobaczyła,że do budynku zbliża się Chelsea z Kyle'm.Za krótką chwilę szli już głównym korytarzem. Chelsea spostrzegla Madison i pomachała do niej idąc w jej stronę i ciągnąc za rękę za sobą Kyle'a.
-Hej Madison - przywitała ją buziakiem w policzek- co tam tak stoisz sama?
-A tak jakoś...Miałaś na drugą godzinę?- zmieniła temat Madison, nie chcąc opowiadać jej o tym ,że posprzeczała się z Grace.Przecież nie mogłaby nawet podać jej powodu tej sprzeczki,więc wolała ominąć ten temat
-Tak jakby... zwiałam z pierwszej lekcji.Kyle zresztą też. -spojrzała z uśmiechem na chłopaka
-Tak... demoralizuje mnie dziewczyna - zaśmiał się i objął ja w pasie dwoma rękami stojąc z tyłu i kładąc jej głowę na ramieniu.
-No tak oczywiście, ja zawsze najgorsza.Gdybyś chciał byś się nie zrywał z lekcji - powiedziała zerkając na niego
-Oj dobrze dobrze, wiesz przecież,że żartuję - powiedział całując ją w policzek
-No ja myśle - pogładziła go dłonią po policzku
-Wiesz będę leciał pod klasę.To pa .Cześć Madie
-Na razie kochanie
-No hej

Gdy tylko Kyle odszedł Chelsea zaczęła rozmowę:
-Madison widzę,że coś nie tak.Przy Kyle'u nie chciałam cię wypytywać,ale teraz ci nie odpuszczę
-Chelsea nic się nie stało
-Aha na pewno, a mi tramwaj w oku jedzie.Gadaj nie dam się zbyć
-Trochę posprzeczałam się z Grace,ale to nieważne
-Nieważne tak i to dlatego jesteś taka osowiała
-Źle spałam to dlatego- Madison było coraz trudniej kłamać jej prosto w oczy,ale wiedziała,że nie może nikomu zdradzić tajemnicy Grace
-Ok niech ci będzie,ale i tak ci to końca nie wierze- dziewczyna pogroziła jej palcem i zmrużyła oczy, a za chwilę roześmiała się.

Zadzwonił dzwonek. Pod klasą zebrało się coraz więcej uczniów.Przyszedł profesor i wszyscy weszli do klasy.
Gdy wszyscy już siedzieli w klasie, a nauczyciel sprawdzał obecność ktoś zapukał do drzwi:
-Przepraszam za spóźnienie - była to Grace
-Siadaj i się rozpakuj - poinstruował profesor
Oczy Madison błyskawicznie przeniosły się w stronę dziewczyny.Widać było,ze płakała.Miala czerwone oczy i smutną twarz.
-Mała sprzeczka tak - usłyszała głos Chelsea dobiegający zza jej pleców

Grace usiadła w kąt klasy i położyła ręce na ławce , a następnie oparła o nie bezradnie głowę.Widać było ,że przeżywa ta sytuację bardziej niż można byłoby sobie pomyśleć.Madison zrobiło się jej żal, a także pomyślała,że zrobiła głupio naskakując tak na nią.

Lekcja wlokła się w nieskończoność.Gdy zadzwonił dzwonek.Madison pospiesznie spakowała rzeczy i podeszła do Grace.Chciała uprzedzić Chelsea.Udało się jej bo ta wolno pakowała rzeczy, i jeszcze smarowała usta błyszczykiem.

-Grace przepraszam, ja nie powinnam - powiedziała Madison i nie zdążyła dokończyć
-Nie Madie, to ja nie powinnam ci o tym mówić.Ale chciałam komuś to powiedzieć i myślałam ,że ktoś to zrozumie, ale widocznie się myliłam,bo tego pewnie nie da się zrozumieć jeśli się nie należy do naszego innego świata.
-Co tam tak szepczecie? Grace wszystko w porządku? - spytała zbliżająca się Chelsea
-Tak jest ok.Tak gadamy. - odpowiedziała Grace i zaczęła iść w stronę drzwi
-Nie no ty też taka tajemnicza.Co z wami ostatnio się dzieje,coś mi sie tu nie podoba. - drążyła
Madison i Grace spojrzały na siebie.Wiedziały,że Chelsea tak szybko nie odpuści.Nie wiedziały tylko co wymyślić.
-Bo to chodzi o chłopaka - wycedziła Madie.Tylko to przyszło jej na myśl
-O chłopaka własnie tak, ale to mało istotne. Wiesz jak to jest - przytwierdziła Grace
-Aaaa czyli coś jest na rzeczy z jakimś chłopcem.Przystojny?- zapytała zwiedziona z tropu Chelsea.
-Tak .... bardzo.... - zerknęła Grace na Madison, ta tylko pokiwała twierdząco głową
-Zam go? A to on podoba się wam obu tak?
-Nie znasz raczej .... - odpowiedziała Madie
-Cześć wam ! - dobiegł ich głos zza pleców.Był to Shane
-Aha czyli wszystko jasne ... - powiedziała Chelsea z zadowoloną miną jakby rozwiązała zagadkę
Shane lekko się zdziwił na reakcję dziewczyny. Uniusł jedną brew do góry
-A wy się nie znacie -powiedziała Grace i dodala - Chelsea to Shane
-Hej miło cię poznać - wyciągnęła rękę w kierunku chłopaka
-Ciebie też
-Co tam u ciebie Shane - chciała przerwać tą krępującą sytuację dla chłopaka Madison
-A mam teraz chyba z wami lekcje socjologię
-A tak rzeczywiście
-Dobra to ja was zostawiam i lece pod swoją klasę , na razie - powiedziała zadowolona Chelsea

Cała trójka stała chwilę w milczeniu i patrzyła na odchodzącą Chelsea

-Emmm... tak, czyli tak właściwie to co tu się przed chwilą stało? Bo to nie była normalna sytuacja prawda? - zapytał Shane
-Heheh jak by ci tu to wytłumaczyć.....-uśmiechnęła się Grace do chłopaka
-Wiesz nasza koleżanka czasami za dużo sobie wyobraża -próbowała wybrnąć z tego Madison
-Aha... no dziwna trochę.Odniosłem wrażenie,że mówiłyście o mnie
-Nie do końca, ale ona tak pomyślała.Uwierz mi to nie było nic złego.Możemy o tym po prostu zapomnieć? - zapytała zaglądając mu w oczy Grace
-Ok niech będzie, nie będę drążył tematu.Chodźmy pod klasę, bo już dzwonek

-Ufff... -odetchnęła Madison i spojrzała na Grace, ta lekko się do niej uśmiechnęła.

Gdy dobiegł koniec lekcji Madison razem z Lilly zaczęły iść w stronę domu.
-Gdzie Grace? - zapytała Lilly
-Nie wiem, chyba ma jeszcze jedną lekcje razem z Chelsea i Lisą
-Aha, dobrze,ze my mamy już koniec
-To racja
-Chłodno sie zrobiło - powiedziała Lilly i lekko się wstrząsnęła, zapinając sweterek
-Tak to prawda - Madison spojrzała w niebo,zaczęło lekko się chmurzyć

Szły a pogoda się coraz bardziej psuła.Liście były zrywane przez wiatr,choć jeszcze nie zdążyły zżółknąć.Dziewczyny przechodziły kolo parku. Madison zerknęła  w tamtą stronę,lecz nikogo tam nie było.Nagle zza drzewa prosto im na drogę wyszła jakaś postać. Był to Drake. Madison stanęła jak wryta, przestraszyła się go trochę ,bo pojawił się tak nagle.Lilly chyba go poznała ,bo szturchnęła Madison w bok i szepnęła nachylając się w stronę jej ucha
-Madie to ten z parku
-Wiem - odpowiedziała prawie z zaciśniętymi ustami
Na jego twarzy ukazał się lekki uśmiech, jakby rozbawiła go zaistniała sytuacja.Podszedł bliżej dostojnym krokiem.
-Witaj Madison ...ponownie - przywitał ją swoim aksamitnym a zarazem niskim głosem
-Hej.Co ty tu tak właściwie robisz?
-A przechodziłem nieopodal i cie zauważyłem więc pomyślałem,ze poczekam
-Aha,ja cię nie zauważyłam w pobliżu - odpowiedziała a on spojrzał jej w oczy i lekko przechylił głowę na bok. Ten gest speszył ją trochę więc dodała -  em... nieważne, poznaj moją koleżankę Lilly
-Miło cię poznać,jestem Drake - rzekł i wyciągnął rękę w jej kierunku
-Ciebie również
-Nie będę przeszkadzał,bo widzę,że masz towarzystwo - stwierdził zerkając na nią spod brwi z rękoma wsadzonymi w kieszenie czarnej skóry
-Jeśli chodzi o mnie to , mi nie przeszkadzasz więc jeśli Madison chce abyś nam towarzyszył to ja nie mam nic przeciwko - mówiła zapatrzona w niego Lilly
Madison była zdziwiona zachowaniem Lilly. Widziała,że dziewczyna nie spuszcza z niego oka.
-Taa ... nie mam nic przeciwko , jeśli chcesz możesz nas kawałek odprowadzić
-Cieszę się - uśmiechnął się i dodał po chwili- mieszkacie tu niedaleko prawda?
-Tak na tamtym osiedlu za rogiem - wtrąciła Lilly - Madison patrzyła na nią z niedowierzaniem.Cała nieśmiałość Lilly prysła jak bańka mydlana ,nie mogła w to uwierzyć,bo zawsze wydawało jej się,że Lilly jest skrytą dziewczyną
-Aha,jesteście sąsiadkami ?- ciągnął
-Tak jesteśmy .Zawsze we trójkę idziemy do szkoły, no prawie zawsze chyba,że którejś coś wypadnie to wtedy nie - trajkotała Lilly
-We trójkę? - Drake zrobił zdziwiona minę i spojrzał na dziewczynę przystając na chwilkę
-A no tak.... teraz jesteśmy we dwójkę.... brakuje naszej koleżanki Grace. - Lilly paplała dalej jak papuga
-Lilly może dość tej spowiedzi co? - Madison lekko się zdenerwowała,bo nie znała Drake'a i nie wiedziała jakim on jest człowiekiem , a miała wrażenie,że Lilly mu zaraz wygada wszystko ze szczegółami
-A tak przepraszam - dziewczyna lekko się speszyła i spóściła głowę
-To ja przepraszam nie powinienem tak ją wypytywać, ale mam już taką naturę,że lubię dużo wiedzieć,nic na to nie poradzę
 Madison zaczęła być podejrzliwa w stosunku do Drake, nie ufała mu.Coś jej wewnętrznie podpowiadało,że powinna na niego uważać.
Szli chwilę w milczeniu.Tuż przed skrętem na ich osiedle Drake powiedział.
-Ja was tu zostawię.To do zobaczenia,miło było tak chwile pospacerować w tak wyborowym towarzystwie
-To do zobaczenia - uśmiechnęła sie Lilly .Madison tylko z niedowierzaniem pokręciła głową
-Cześć Drake
 Dziewczyny skręciły w uliczkę prowadzącą do ich osiedla.Gdy miały się rozstać i iść w kierunku swoich domów Madie ostrzegła Lilly:
-Lilly nie ufaj mu za bardzo.My go w ogóle nie znamy
-Przecież jest miły i szarmancki - mówiła oczarowana nim dziewczyna splatając dłonie i przykładając do policzka
-Może i jest ale to jeszcze nic nie znaczy. Uważaj na niego.Cześć- powiedziała Madie i poszła w kierunku swojego domu
-To papa - odpowiedziała Lilly i z lekkim podskokiem powędrowała na swoje podwórko.Słowa Madison chyba niewiele dały jej do zrozumienia,bo widać było ,że dziewczyna bujała nadal w obłokach.

11 komentarzy:

  1. Kolejny bardzo dobry rozdział. Polubiłam najbardziej Madison ale ogólnie uważam że jesteś bardzo dobra w kreowaniu postaci. Podobają mi się również zmiany na blogu. Ciekawa jestem czy Lilly pójdzie za radą Madison.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ! Narazie przeczytałam jedynie część pierwszego rozdziału. Obiecuję że postaram się w najbliższym czasie nadrobić wszystko. Tymczasem zapraszam cię na moje nowe opowiadanie www.slad-krwi.blogspot.com.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za czytanie mojego bloga , jest mi miło :) Chętnie przeczytałabym twojego bloga, ale adres który mi podałaś jest chyba zły, bo wyskakuje mi,że nie ma takiego bloga :( Przeczytałam i skomentowałam za to twój inny blog pod tym adresem który znalazłam na twoim profilu http://charmednowahistoria.blogspot.com/

      Usuń
    2. Adres jest dobry tylko mam jakiś problem i ciągle usuwa mi bloga i muszę go przywracać. Teraz już wszystko powinno działać. Pozdrawiam i dziękuje za komentarz :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Na wstępie przepraszam Cię bardzo, że tak późno do Ciebie piszę, ale lepiej późno niż wcale, prawda? :) Powiem tak: opowiadanie jest rewelacyjne. Bardzo fajnie się czyta, bardzo mi się podoba. Nic dodać, nic ująć :) Życzę Ci weny x

    Przy okazji, zapraszam na nowy rozdział http://hypnnotist.blogspot.com/ zostaw po sobie komentarz, będzie mi bardzo miło :) M x

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku bardzo chciałam serdecznie podziękować za komentarz pozostawiony na moim blogu :) Madison jest bardzo sympatyczną postacią, nie da się ukryć :D Rozdział przeczytałam jednym tchem i musze przyznać że jest to bardzo ciekawa historia :) Pozdrawiam :) Alice Spencer

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Cię serdecznie :) Chciałabym Cię zaprosić na kolejny rozdział - http://hypnnotist.blogspot.com/ - Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Zostaw, proszę, po sobie komentarz, czym mnie bardzo zmotywujesz i dodasz więcej chęci do dalszej pracy :) Z góry bardzo dziękuję :)

    Jasne, że skomentuję następny rozdział u Ciebie. Będę sprawdzać, obiecuję nie zapomnieć :) M x

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhu... Z początku myślałam, że Maddie jest trochę naiwna, ale jak widać ma głowę na karku, kiedy trzeba. Wspaniale kreujesz postaci, każda ma swój odmienny charakter, co mi sie podoba. Drake jest dla mnie zagadką, ale już mam pewne podejrzenia co do niego... Biedna Lily... zupełnie nieświadoma zagrożenia, który zwykły facet, tak po prostu się napotyka... i to jeszcze 2 razy tego samego dnia...? No no, musze przyznać,że rozkręcasz się. Z rozdziału na rozdział, jest coraz lepiej i bardziej interesująco... Tylko co znaczy słowo "oglądnęła" ? Raczej już go nie używaj, poza tym jest wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no robi się coraz ciekawiej. Kolejna tajemnicza postać jaką jest Drake... Coraz bardziej mnie intrygujesz :D.
    Nie przypuszczałabym, że Lilly okaże się taką paplą :D. Cieszę się, że Madie zachowała zdrowy rozsądek i była ostrożnie nastawiona w stosunku do Drake'a, w przeciwieństwie do Lilly.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dark mnie intryguje...Mam dziwne przeczucie, ze obserwował nie dom madison a Grace i że to właśnie jego Brian wyczuł jako wroga. Przecież Madison też wyczuła, ze jest z nim coś nie tak...A lily mnie tutaj rozwaliła! zwykle taka nieśmiała, a teraz papla z nim jak ze starym znajomym! Może ona ma po prostu tak, że bardziej odpowiada jej towarzystwo facetów? jak mi na przykład...
    No i ta kłótnie między dziewczynami...Madison nie powinna tak mówić...Zapewne bycie innym i potrzeba ukrywanie się ze swoją prawdziwą tożsamością nie jest dla Grace łatwa, ale teraz ma Madi...Może z czasem dziewczyna ją trochę zrozumie...miejmy nadzieję :D

    OdpowiedzUsuń