środa, 13 listopada 2013

Nieuniknione Przeznaczenie:Rozdział VI

Rozdział VI : Tajemnica

Stała jak wryta przed drzwiami Wels'ów. Była jak sparaliżowana,nie wiedziała co zrobić,nie wiedziała też jakiej reakcji oczekiwać od strony Sharon,która stała naprzeciw niej. Była zdezorientowana,bo sama nie wiedziała dokładnie co usłyszała.Wszystko to było dla niej dziwne i niejasne.
Po chwili milczenia i patrzenia się na siebie nawzajem Sharon odezwała się:
-Madison witaj...Co tu właściwie robisz? - zapytała nieco zdenerwowanym głosem,widać było po niej ,że powstrzymuje emocje
-Ja...ja przyszłam do Grace
-Do Grace... ona ... wejdź zresztą... - powiedziała uchylając szerzej drzwi
Madison otworzyła szeroko oczy,nie wiedziała czego się spodziewać z ich strony a szczególnie bała się reakcji Braiana,który wywierał w niej niepokój.
Nieśmiało i ze strachem przekroczyła próg ich domu.Rozglądnęła sie po pomieszczeniu.Grace siedziała na schodach i wpatrywała się w Madison,Braian który stał oparty o ścianę z założonymi rękoma też na nią patrzył.
-Ile słyszałaś? Zdaje się ,że za dużo - powiedział nagle ostrym głosem
-Ja...ja tylko... - Madison nie wiedziała co powiedzieć,bała się go
-Zostaw ją Braian w spokoju,ona nic złego nie zrobiła - powiedziała Grace rapownie podnosząc sie ze schodów
-Nie widzisz jej zachowania? Od razu widać,że usłyszała za dużo.Boi się ...czuje to -powiedział patrząc na nią wściekłym wzrokiem
-Każdy by się bał, na jej miejscu.Jak ty się zachowujesz , opanuj się ! - powiedziała Sharon podchodząc do Madie -Madison przepraszam za niego - zwróciła się do niej
-Ok rozumiem...-odpowiedziała Madison i dodała po chwili - ale on ma rację.Słyszałam zdaje się za dużo.Choć i tak wiele z tego nie rozumiem
-Mówiłem - wycedził Braian
-Madie bo to nie tak jak myślisz to wszystko to jest .... Nie mogę ci powiedzieć,najlepiej o tym zapomnij ok? - powiedziała Grace biorąc Madison za ramiona
-Zapomnieć? Jak ? Przecież ta cała sytuacja jest jakaś...szalona. To wszystko co się dzisiaj zdarzyło....Ja mam o tym zwyczajnie zapomnieć? Ja tak nie umiem nie jestem taką osobą,niestety
-Madie proszę nie mów nikomu bo... - Grace nie zdążyła dokończyć bo Braian jej przerwał
-Wiedziałem,że będą kłopoty....Mówiłem,że twoja przyjaźń z tą dziewczyną i w ogóle z ludźmi to zły pomysł.Ale nie wy swoje,zawsze najmądrzejsze - krzyczał
-To co mamy żyć w izolacji? Tego byś chciał?!!! - uniosła się Sharon
-Przestańcie ! - krzyknęła Grace
Wszyscy umilkli i patrzyli na Grace.Ta stała pośrodku korytarza z zaciśniętymi dłoniami i zamkniętymi oczami.
-Grace nie! - powiedziała Sharon
-Mam dość,od tylu lat nie moge o tym nikomu powiedzieć,trzymam to w tajemnicy,jakby było to zbrodnią.A przecież to nie nasza wina,że tacy jesteśmy.My tacy się urodziliśmy i nic na to nie poradzimy.-Powiedziała i podniosła powoli głowę,lecz oczy miała nadal zamknięte
-Grace - powiedział ostrzegawczo Braian
-Nie,najwyższy czas to zmienić,Madie i tak już coś podejrzewa.Skąd wiecie,że każdy nas potępi?Może będzie inaczej,może trzymanie tego w tajemnicy jest gorsze.
-Grace nie możesz...Nie rób tego - powiedziała łagodnym i błagalnym tonem Sharon
-Za późno ... - Grace otworzyła powoli oczy.Były inne,zupełnie inne niż zazwyczaj.Były niebieskiego koloru, błyszczały jak oczy wilka w świetle księżyca.
Madison nie wiedziała dlaczego oczy Grace są takiego koloru.Nie wiedziała kim oni są.Nie mogła nic powiedzieć.Dech zaparł ją w piersiach.
-Madison - zwróciła się do niej Grace - widzisz...ja... moje oczy...nie tylko one się zmieniają.Moja twarz, moje ręce też,ale jeśli tego nie chcę,mogę to kontrolować.
Madison nie wiedziała co robić.Bała się.Gdy Grace zbliżyła się do niej ta się cofnęła.Zdobyła się na odwage by zapytać:
-Kim...czym wy jesteście?
-Jeszcze się nie domyśliłaś? ! -krzyknął Braian
-Jesteśmy...wilkołakami - powiedziała Grace
Madison nie wierzyła w to co słyszy.Wszystko co do tej pory uważała za niewiarygodne przestało być niemożliwe."Wilkołaki? W realnym świecie?" takie pytania kłębiły się w jej głowie."Przecież to zdarza się w filmach nie w rzeczywistości." tłumaczyła sobie.
-Co? Co ty mówisz? Wilk...wilkołakami? Grace to niemożliwe, nie żartuj sobie, przecież to nierealne to jest prawdziwe życie nie bajka ja ...ja nie mogę w to uwierzyć -złapała się za głowę i otworzyła szerzej usta nabierając głęboko powietrza
Grace zamknęła oczy a po chwili otworzyła.Były już normalnego koloru.Zbliżyła się do Madison:
-To nie bajka Madie, to prawda
Sharon zbliżyła się także do Madie i pokiwała twierdząco głową. Braian nie wytrzymał i wybuchł furią:
-Co ty zrobiłaś ! - krzyknął potężnym głosem - Jak mogłaś wydać nasz sekret, wiesz jakie mogą być tego konsekwencje, ona wszystkim wygada. Zapomniałaś !  zapomniałaś o pakcie jaki nas obowiązuje?!
-Ona nikomu nie powie.Prawda Madison? - zapytała twierdzącym tonem Grace
Madison nabrała powietrza,lekko pokiwała głową i dodała - A co ja niby miałabym powiedzieć, przecież to niedorzeczne.Wilkołaki w prawdziwym życiu.Ludzie! Czy wy siebie słyszycie?! Nie mogę tego dłużej słuchać - szybkim krokiem zaczęła kierować się do drzwi
Gdy tylko się do nich zbliżyła stał już przy nich Braian,wystraszyła się go
-Nigdzie nie pójdziesz - krzyknął i walnął ręką w drzwi
Madison nie wiedziała w jaki sposób znalazł się tak szybko przy drzwiach.Ale dziś już chyba nic nie mogło jej zdziwić.
-Czego ty ode mnie chcesz?! Nikomu nie powiem! Wypuść mnie
-Braian zostaw ją- krzyknęła Sharon
-Jak chcecie,obyśmy tego nie żałowali - zdjął rękę z drzwi i odsunął się
Madison wybiegła jak najszybciej z pomieszczenia.Dobiegła do swoich drzwi i pośpiesznie zaczęła je otwierać.Jednak przychodziło jej to z trudem,bo ręce jej się tak trzęsły,że nie mogła wsadzić klucza.Gdy znalazła się już w domu zamknęła drzwi i oparła się o nie siadając na podłodze.Przyłożyła ręce do twarzy i powtarzała sobie:
-To niemożliwe, to nie może być prawdą
Była w szoku,to co usłyszała przed kilkoma minutami nie mogło do niej dotrzeć.Wszystkie fantastyczne rzeczy, o których czytała w książkach i widziała w filmach, uważała za niemożliwe.Choć nie raz chciała by były one prawdą,to jednak nigdy w nie,nie wierzyła.
Siedziała tak kilka minut.Gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi.Wzdrygnęła się bo była tak zamyślona,że przestała myśleć o reszcie świata.Wstała i spojrzała w wizjer.Za drzwiami stała Grace."Boże a ona co tu robi" pomyślała Madison.Przełknęła głośno ślinę i odkluczyła drzwi.Otworzyła je na minimalną szerokość.
-Madie proszę wysłuchaj mnie,chce ci to wytłumaczyć
-Wytłumaczyć? Czy to się w ogóle da wytłumaczyć?-powiedziała otwierając szerzej drzwi wpuszczając dziewczynę do środka - Grace wy jesteście wilkołakami! To się przecież nie zdarza w naszym realnym życiu! Jest XXI wiek,dziewczyno! Ja nawet jak byłam dzieckiem to w Św.Mikołaja nie wierzyłam, a ty mi mówisz,że jesteście wilkołakami! -krzyczała rozhisteryzowana Madie chodząc wzdłuż korytarza
-Madison posłuchaj ja nie chciałam cię przestraszyć, ale to jest prawda.Mi też jest z tym ciężko zrozum ja...
-Grace ja nie umiem... -spuściła głowę - przecież ja to teraz będę musiała trzymać w tajemnicy,czy ty to rozumiesz?
Przez chwilę obie milczały.Żadna nie wiedziała co powiedzieć,jakie dobrać słowa aby były odpowiednie.
-Ja...przepraszam - przerwała tę chwilę ciszy Grace,zbliżając się  w stronę drzwi
-Zaczekaj...pogadajmy
Obie udały się do salonu.Madison usiadła na kanapie i podkurczyła nogi obejmując je rękoma.Grace stała przy oknie.
-Czy wy...czy wasza cała rodzina taka jest? -zapytała nie wiedząc do końca jak sformułować poprawnie pytanie Madison
-Tak.Moi rodzice byli oboje wilkołakami.U nas to jest tak,że jeśli oboje rodziców jest wilkołakami to i my jesteśmy 100% wilkołakami.Jednak jeśli tylko jedno z rodziców jest wilkołakiem istnieje szansa ,że  gen wilka może się nie uaktywnić.Rodzice mojej mamy nie byli oboje wilkołakami,jej mama a moja babcia, była człowiekiem.Jednak gen jej ojca był tak silny,że ona odziedziczyła to po nim,bo oboje jego rodziców było wilkołakami.Największa szansa na nie zostanie wilkiem jest wtedy gdy dziecko z mieszanki połączy się z człowiekiem,czyli jakby moja mama byłaby z człowiekiem to my byśmy byli pewnie zwykłymi ludźmi.Jednak tak się nie stało.
-Czyli takich jak wy jest więcej tak?
-Tak,są różne rodziny,albo nawet stada.Bywają też pojedyncze osobniki które są samotne.
-A czy wy stanowicie zagrożenie dla innych?No wiesz ,dla nas ludzi...
-Nie,my nie.Nasza rodzina nigdy nie zrobiła krzywdy dla nikogo nienadprzyrodzonego
-Pytam o ogół
-Są tacy którzy chcą krzywdy ludzi.Mają im za złe to,że tacy jak my muszą żyć w tajemnicy.Są też czasami po prostu źli z natury i lubią krzywdzić innych bez powodu,czyli tak jak to bywa u zwykłych ludzi
-Rozumiem...to znaczy próbuję zrozumieć - dodała patrząc Grace w oczy
-Madie uwierz mi,nie grozi ci nic z naszej strony,tobie ani nikomu, my nie krzywdzimy niewinnych
-A winnych? Grace czy Rebecca,czy ona też jest wilkołakiem?
-Rebecca wilkołakiem - prychnęła śmiechem z ironią - nie,nie jest
-To dlaczego między tobą a nią jest coś nie tak?
-Między tobą a Rebeccą też nie gra... -nie zdążyła dokończyć ,bo Madie jej przerwała
-Grace wiesz ,że nie o to chodzi.Rebecca mnie nie lubi bo pierwszego dnia szkoły oblałam ją kawą.A ty i ona ...ta ostatnia akcja, to nie było normalne
-Madie mało ci na dziś,przestań drążyć - odwróciła się i patrzyła teraz w okno
-Grace teraz to już musisz powiedzieć
-Braian mnie zabije... ale dobra, należy ci się prawda. Rebecca jest czarownicą
-Co?!- krzyknęła i wstała szybkim ruchem z kanapy
-Mówiłam,że wolisz nie wiedzieć - pokręciła głową i podeszła do Madison
-Boże to się nie dzieje na prawdę -złapała się za głowę- wilkołaki,czarownice i co jeszcze? Może wampiry - spojrzała znacząco na Grace, ta tylko spuściła głowę- nie... nie... Grace powiedz ,że sie mylę?!
-Nie mogę...-odpowiedziała smutno dziewczyna podnosząc wzrok i patrząc wprost na zszokowaną Madison
-Żartujesz sobie... -pokręciła głową Madison
-Nie Madie nie żartuję.To wszystko to prawda.Wilkołaki,wampiry,czarownice, to wszystko to prawda.
-Dlaczego?Dlaczego?Dlaczego? -mówiła kręcąc się po pokoju
-Madie posłuchaj - Grace nie zdążyła już nic więcej powiedzieć,bo zadzwonił dzwonek do drzwi
Madison nic nie powiedziała,tylko szybkim krokiem podeszła do nich.Gdy wyjrzała przez wizjer zobaczyła Lilly. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi z przyklejonym uśmiechem do twarzy
-Lilly jaka miła niespodzianka - powiedziała głośno,jakby chciała pionformować Grace
-Hej Madison - odpowiedziała jak zwykle radosnym tonem dziewczyna-przyszłam do ciebie bo ...o hej Grace - wtrąciła widząc zbliżającą się do drzwi dziewczynę
Grace wymusiła na twarzy lekki uśmiech.Wszystkie trzy milczały. Lilly zmarszczyła brwi i zapytała
-Co jest?
-Nic ,wchodź
-Coś mi się wydaje,że się pokłóciłyście -stwierdziła
-Nie no co ty - zaprzeczyła Grace - my tylko rozmawiamy.Prawda Madison?
-Tak, tylko - uniosła kąciki ust w wymuszonym uśmiechu
-No nie wiem - wzruszyła ramionami Lilly i powędrowała do pokoju
-Może czegoś się napijecie?- zaproponowała Madie
-Ja to właściwie musze już lecieć...na obiad - oznajmiła Grace
-Już uciekasz? Ja nie zdążyłam przyjść,a ty już lecisz
-Tak bywa Lilly ,to cześć. Hej Madison - spojrzała na dziewczynę ze smutną miną
Madison nic nie odpowiedziała.Stała teraz z opartymi rękoma o blat stołu w kuchni. Była załamana, to co usłyszała przed paroma minutami było dla niej szokiem, a teraz na dodatek musi to ukrywać przed każdym.Nie zdążyła się nawet z tym choć trochę uporać, a już musi robić dobrą minę do złej gry przed Lilly,która siedzi teraz obok w pokoju o niczym nie wiedząc.

W tym samym czasie (Dom Wels'ów) :

Grace własnie wróciła do domu i trzasnęła drzwiami.Gdy tylko zrobiła krok w stronę drzwi usłyszała
-Chodz tu,musimy porozmawiać - był to głos Sharon,który dobiegał z salonu
Grace głośno westchnęła,przewróciła oczami i powędrowała do pokoju.Tam na kanapie siedziała Sharon, Braian stał koło okna z założonymi rękoma.
-Zdajesz sobie sprawę z tego,że złamałaś przysięgę?-spytała wręcz twierdzącym tonem Sharon
-Ja nikomu nic nie przysięgałam
-Grace, wiesz o czym mówię. Wiesz też dobrze,że nas obowiązuje ten sam pakt co i naszych przodków
-Co mnie obchodzi jakiś pakt sprzed tysiąca lat ludzie
-Grace przestań zachowywać się jak rozwścieczona gówniara - ryknął Braian, Sharon spojrzała na niego wymownie
-Ten jakiś pakt, daje nam możliwość normalnego życia Grace - mówiła dalej Sharon
-Normalnego życia? Ty to nazywasz normalnym życiem? Ukrywanie, ciągła obawa,że się nad sobą nie zapanuje i zdradzi swoje prawdziwe oblicze przed ludźmi, ty to nazywasz prawdziwym życiem tak?!
-Gdyby nie on,wiesz ,że takich jak my mogłoby tu nie być.Nas jest mniej,my to tylko mała część w porównaniu z resztą normalnych ludzi,to nic ,że jesteśmy silniejsi i szybsi
-Jeśli ta mała Madison komuś wypapla to co tu usłyszała, sam się nią zajmę i każdym kto pozna naszą tajemnicę - powiedział Braian,a jego wyraz twarzy był straszny,wyglądał jakby zaraz miał się przemienić
-Nic jej nie zrobisz! -krzyknęła Grace podbiegając bardzo szybko do Braiana i łapiąc go za szyję.Jej oczy były niebieskie,lśniły jak szafiry.Warknęła na niego,a jej zęby wyglądały jak ostre kły.Z palców wystawały pazury,które teraz wpijała w szyję brata.Ten tylko na nią spojrzał i szybkim ruchem odepchnął ją, a ta upadła na podłogę.Ryknął potężnym głosem , a jego oczy również zmieniły barwę na taka samą jak oczy Grace
-Przestańcie! -krzyknęła Sharon - Co wy wyprawiacie ?! Powariowaliście oboje.To przez was zaraz wszystko się wyda.Może jeszcze wyjdźcie na ulicę i zacznijcie walczyć
-On zaczął - powiedziała podnosząc się z podłogi Grace.Jej wygląd był już normalny.szybkim krokiem powędrowała do swojego pokoju.
-A ty co zadowolony z siebie? - spojrzała wściekłym wzrokiem na Braiana Sharon

8 komentarzy:

  1. Ah, cóż to był za rozdział! Zaczytałam się ogromnie i z żalem przyjęłam, iż już doszłam do końca ;] Na prawdę interesująca notka, no i tak końcówka *.* Nie spodziewałam się, że aż Grace rzuci się na Braiana w obronie przyjaciółki. Mam nadzieję, że mimo wszystko nic się nie stanie Madison! ;]
    Pozdrawiam i zapraszam do sb ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. zakochałam się ! ♥ cudo *o* czekam na dalszy ciąg

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawsze i ciekawsze ,czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam gorąco na NN ;3 --------------> http://inside-evil.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. O bożeee. To było wspaniałe ! No no wreszcie rozwija się element fantastyki, z początku brakowało mi tego, ale teraz jest i się cieszę. Matko Braian jest przerażający, rozumiem pakt i w ogóle ale żeby tak drzeć sie na siostrę ? No i podziwiam Grace, ża to że przeciwstawiła się własnemu rodzenstwu w obronie przyjaciółki. Miałam nadzieję że mu nieźle przywali ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Bogowie, co tu się działo! Początkowo myślałam, że Grace i jej rodzina to czarownicy, ale wilkołaków w ogóle się nie spodziewałam! Świetny rozdział! Jestem pozytywnie zaskoczona :D.
    Braian jest jakiś niewyżyty, żeby tak naskakiwać na własną siostrę?
    Lecę czytać dalej, bo nie wytrzymam z ciekawości :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam! Wiedziałam, ze oni nie są normalni i wiedziałam, że Becca jest Wiedźmą! Widzisz? Jestem medium! A tak poważnie, to cholernie irytował mnie tutaj Brian. Facet jest agresywny i nie jestem pewna, czy nie zrobił by nic złego Madison tak, jak mówiła Grace. Nie wygląda na takiego udomowionego wilczka, wręcz przeciwnie. I Grace w tym rozdziale też pokazała pazurki! I to dosłownie! Masakra, nie spodziewałam się, że aż tyle się wydarzy...Chyba zdążę przeczytać jeszcze jeden rozdział, więc lecę :D

    OdpowiedzUsuń